🥀~Rozdział 23~🥀

🥀~Statek~🥀

Perspektywa Czkawki

Stałem na krawędzi razem ze Szczerbatkiem i rozglądałem się po oceanie, kto by pomyślał, że sam będę tutaj stał, gdzie mój ojciec że mną. Ile to już minęło? Gdyby ktoś powiedziałby mi co się zdarzy przez te kilka lat, pewnie bym nie uwierzył.

Zabawne jest to, jak nasze życie jest skomplikowane, spójrzmy na pryzmat tego co udało nam się osiągnąć, co zrobiliśmy źle...

Mógłbym wszystkiego żałować, ale to że poznałem Szczerbatka i Astrid nigdy. Wcześniej zabijano się smoki, tylko dlatego żeby być sławnym i słynnym, że mieliśmy na koncie tyle stworzeń, nie rozumiałem tego, no bo jak tak odebrać komuś życie, kto tylko się broni...?

Może dlatego nie potrafiłem go zabić, kiedy miałem okazję, pewnie gdybym jednak to zrobiłbym mój ojciec byłby dumny... Ale dzięki mojemu i Szczerbatka poświęceniu smoki nie ginęły z rąk ludu Berk. Chociaż zapłaciłem za to nogą, a mój przyjaciel połową ogona, to było warto.

- Dziękuję, że byłeś że mną przez tyle lat - wyszeptałem. - Poznałem wiele światów, o których pewnie nie miałbym do dzisiaj pojęcia.

Smok położył swoją głowę na moim ramieniu, a ja go pogłasakałem. Nie wiem, od ilu lat mogliśmy razem choć trochę spędzić czasu. Odkąd zostaliśmy rodzicami i wodzami wszystko się zmieniło, czy to na lepsze, czy gorsze? Sam Tor wie...

Miałem już wracać, gdyby nie to, że dostrzegłem na horyzoncie statek. Wyciągnąłem lunetę, po czym zacząłem spoglądać, miałem nadzieję, że to tylko nasz, ale byłem w błędzie. Był to ten sam statek, o którym mówił Eret. Przełknąłem ślinę, po czym spojrzałem na Szczerbatka. Nie musieliśmy nic mówić, wszedłem na niego, po czym razem w biliśmy się w powietrze.

Perspektywa Szczerbatka

Zawsze byłem przy Czkawce, był i już zawsze będzie moim przyjacielem. Od naszego pierwszego spotkania czułem, że jest inny, byłem wściekły, że przez człowieka straciłem połowę ogona, a za tym idzie... latanie..

To prawda, smok który nie lata jest bezbronny, samym ogniem się nie da, niestety. Dopiero później zrozumiałem jaki jest naprawdę. Kiedy zrobił mi protezę, znów poczułem wolność i nie zależność.

No może, trochę chciałem się go pozbyć, ale później już zrozumiałem, że jest potrzebny, nie tylko jako jeździec, ale i też kompan. Kiedy co chwila odkrywaliśmy nowe światy czułem dumę, że mogę tutaj być z nim.

Nigdy nie sądziłem, że będę alfą wszystkich smoków, a co do rodziny? Wątpiłem w to, cieszę się, że znalazłem Białą Furie, nauczyła mnie prawdziwych naszych zwyczajów... Chociaż czasami tęskniłem za moim przyjacielem, ale wiem że należeliśmy do dwóch różnych światów...

Nie miałem pojęcie, że jeszcze może wszystko się zmienić i wszystko się zmienić...

****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top