💫4💫
- Świetne wam poszło. Teraz pora na walkę, więc dobierzmy się w pary... - słyszałem głos naszego lidera jak przez mgłę. Cały czas myślałem o tym liście.
Co jeśli wpisałem zły adres? Albo jak w ogóle tam już nie mieszka?! Przecież wtedy będzie już po wszystkim...
- Hej, ty w ogóle słuchasz co się do ciebie mówi? Ogarnij się, tylko tracimy czas na trening! - Z rozmyślań wyrwał mnie zirytowany głos Jay'a. Westchnąłem przeciągle, po czym wstałem i przygotowałem się do walki. Nie miałem zbytnio ochoty na trening, ale wiedziałem, że dzięki temu choć na chwilę oderwę swoje myśli od całej tej sytuacji, która nie dawała mi spokoju już od jakiegoś czasu.
Po treningu udałem się do kuchni, żeby napić się wody i zjeść coś szybko między posiłkami.
Trening był dzisiaj naprawdę wymagający, dlatego uznałem, że gdy zjem coś słodkiego na pewno nic szczególnego się nie stanie...
Chwyciłem butelkę z napojem i otworzyłem drzwi lodówki, by sprawdzić na co dokładnie miałem ochotę.
Nie musiałem jednak długo się zastanawiać, gdy tuż po rozwarciu drzwiczek moim oczom ukazał się dość duży kawałek czekoladowego ciasta. Rozejrzałem się dookoła, by upewnić się, czy nikt nie znajdował się w zasięgu wzroku, po czym szybko chwyciłem nóż krojąc sobie kawałek.
Przeniosłem ciasto na talerzyk, chwyciłem łyżeczkę i ruszyłem szybkim krokiem do swojego pokoju.
Na moje szczęście nie wpadłem na nikogo, więc mogłem zacząć konsumować czekoladową słodkość bez obawy, że ktoś mnie nakryje, bo w końcu po co ktoś nagle miałby zjawić się w moim pokoju tym samym zabierając mi radość z deseru?
Jedząc tort zapatrzyłem się w okno i znów zacząłem rozmyślać o liście.
Naprawdę bałem się, że nie dojdzie on do niej i wszystko spali na panewce.
W tej chwili nie chodzi nawet o mnie - po prostu chciałem, żeby to ona wreszcie mogła zrozumieć jak bardzo byłem głupi i że jest mi potwornie przykro za to co zrobiłem...
Po prostu chciałem, żeby o mnie zapomniała, żeby już nigdy nie zaprzątała sobie mną głowy, a jeśli już zapomniała, to żeby wiedziała jak bardzo idiotycznie postąpiłem.
Jak bardzo jest mi żal, że przez swoją głupotę straciłem najlepszą koleżankę na Świecie...
Rozkręcałam mebel za meblem aż w końcu zrefletkowałam się, że na zewnątrz panuje całkowita ciemność nie zakłócona nawet jednym światłem latarni.
Odłożyłam śrubokręt przecierając oczy po czym wstałam i cichutko, na palcach wyszłam z pokoju, by nie obudzić taty, udając się w stronę toalety.
Było solidnie po 21, naprawdę nie rozumiałam jak mogłam wcześniej tego nie zauważyć.
Po powrocie z toalety zauważyłam, że do rozkręcenia został mi tylko regał i zawieszona na ścianie półka, więc uznałam, że jutro wstanę dwie godziny wcześniej i zajmę się nimi, tak, aby zdążyć przed przyjazdem ekipy od przeprowadzek.
Tato mówił mi, że nie muszę od razu pozbywać się wszystkiego z pokoju, bo zabieramy wszystko na dwa razy, ale ja chciałam mieć już wszystko z głowy i móc na spokojnie zająć się innymi częściami domu, chociażby strychem czy garażem.
Niby mieliśmy zostawić wszystkie starocie znajdujące się tam w spokoju, ale ja wiedziałam swoje i chciałam jeszcze przejrzeć wszystko, by nie okazało się, że coś ważnego zostało tutaj, gdy ja będę w odległym od tego miejsca mieście.
Wykorzystując to, że nie byłam jeszcze śpiąca wrzuciłam wszystkie śruby, wkręty i tym podobne do woreczków podpisanych nazwą należących do nich mebli, po czym powrzucałam je do odpowiednich kartonów.
Później przebrałam się w piżamę nie chcąc ryzykować obudzeniem taty podczas kąpieli i położyłam się na łóżku oczekując na sen, jednak ten długo nie nadchodził.
Przewracałam się z boku na bok starając się choć nieco zmęczyć, lecz niestety niczym to nie poskutkowało.
Zbliżała się 22, a ja zrezygnowana podniosłam się do pozycji siedzącej rozglądając się po pokoju.
Czułam się niewyobrażalnie źle.
Z każdą minutą coraz bardziej odczuwałam tą tęsknotę za domem, ten strach przed nowymi wydarzeniami...
Podniosłam się i otworzyłam okno na oścież. Zdjęłam z parapetu doniczkę, po czym stanęłam na nom kurczowo trzymając się framugi.
Odwróciłam się tyłem do ogrodu, chwyciłam się górnej krawędzi okiennicy i wyciągnęłam się na rękach zwinnie przeskakując na dach.
Nagle poczułam przeraźliwe zimno spowodowane podmuchem wiatru. Ruszyłam w stronę komina i uniosłam stojącą przy nim skrzynkę. Leżał tak kocyk, jakieś słodycze i książka, którą ostatnio zaczęłam czytać.
Rozłożyłam koc, usiadłam na nim otulając się szczelnie po czym chwyciłam książkę i paczkę m&m'sów.
Otowrzyłam książkę w miejscu, które zostało przeze mnie oznaczone zakładką rozrywając przy tym paczkę z kolorowymi słodyczami.
Wkładając do buzi kilka zanurzyłam nos w lekturze i zaczęłam czytać.
Zawsze, gdy miałam gorszy dzień lubiłam tu przesiadywać. Mogło zdawać się to dziwne, ale to było miejsce, w którym potrafiłam znajdować się godzinami.
Zawsze pomagało mi to zapomnieć o nerwach, wyluzować się i oderwać od rzeczywistości.
Nikt jednak nie wiedział, że byłam, częstym bywalcem tego dachu. No może nie do końca nikt. Był jeszcze on... Pokazałam mu moją bazę raz, gdy odrabialiśmy u mnie lekcje. Bardzo mu się tu spodobało...
Był osobą, która sprawiła, że noc w noc przez pół roku praktycznie nie opuszczałam tego miejsca.
Skrzywiłam się mimowolnie na to wspomnienie po czym zaczęłam kontynuować lekturę.
Siedziałam tu do 2, gdy w końcu zmęczenie i niepokojący kaszel nie zagoniły mnie spowrotem do łóżka.
Coś ostatnio strasznie nudne wychodzą mi te rozdziały... Ale obiecuję, że to się niedługo zmieni! Naprawdę to bardzo ważne, zanim zaczął się grube akcje najpierw musicie poznać lepiej tych bohaterów
Uznałam też, że będą one krótsze, żebym mogła publikować je częściej, bo powiem szczerze, że strasznie się skręciłam w tą książkę.😅
Co do ogłoszeń parafialnych - od kilku dni piszę pewnego fanfika i cały czas wacham się nad publikacją go... Nie jest on w tematyce Ninjago co prawda, ale myślę, że znaleźli by się nieliczni, których mógłby zainteresować. W każdym razie, zastanowię się jeszczę i może moje wypociny ujrzą światło dzienne, kto wie.¯\_(ツ)_/¯
Na serio nie wierzę, że ktokolwiek to czyta, nie no, po prostu jesteście wspaniali!!!
Każdy ten cudowny komentarz, czy gwiazdka motywują mnie tak bardzoooo!
Jeju, nie wiem jak wam się odwdzięczyć, naprawdę jesteście niesamowici. <3
Dzięki za cierpliwość do mnie i mojej tendencji do rozpisywania się o niczym, widzimy się w następnej części (a może i nawet w nowym ff?), Miłego!
(Czemu ja nigdy nie umiem tak płynnie przejść do porzegnania...?)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top