💫3💫

[ Rozdział dedykuję __Karcia__ za zmotywowanie i ruszenie mnie z miejsca, dzięki kochana <3 ]



Resztę popołudnia postanowiłam spędzić na pakowaniu. Co prawda zostało mi dość czasu by dopakować się kiedy indziej, ale wolałam mieć już wszystko z głowy, aby później nie robić tego w stresie i pośpiechu.
O dziwo czas mijał mi bardzo przyjemnie, a wypełnianie kartonów nie zdawało się żmudnym i stagnacyjnym zajęciem.
Zanim się obejrzałam w pokoju zostały już tylko meble. Wystarczy je rozkręcić i śmiało będzie można uznać, że jestem gotowa do drogi.
Uznałam, że już dziś zacznę to robić. Nie jest to jakoś szczególnie trudne, a w dodatku jest dopiero piąta, więc myślę, że dobrze by było się tym zająć.
Otworzyłam drzwi od pokoju i skierowałam się ku schodom. Gdy chwyciłam poręcz w zamiarze zejścia usłyszałam dzwonek do drzwi, a zaraz po nim - stłumiony krzyk taty:
- Skarbie, mogłabyś otworzyć?
- Oczywiście! - odkrzyknęłam i popędziłam ku drzwiom.
Gdy je otworzyłam nagle z za nich wpadła na mnie rudowłosa dziewczyna i przytuliła mnie mocno.

- Nawet nie wiesz jak strasznie mi będzie tu smutno bez ciebie! Już zaczynam tęsknić! - Wykrzyknęła lekko chichocząc

- Wiem, wiem, mi też będzie bardzo smutno, ale naprawdę nie musisz mi tego mówić, gdy tylko na mnie wpadniesz - odpowiedziałam po czym od razu obie wybuchłyśmy śmiechem.

Gdy nieco ochłonęłyśmy zaprosiłam dziewczynę do środka i zaproponowałam herbatę. Poczułam, że strasznie będzie mi jej brakować i chciałam spędzić z nią jak najwięcej czasu.
Udałyśmy się razem do kuchni. Nalałam wodę do czajnika i wyciągnęłam dwa worki z herbatą, a dziewczyna w tym czasie przygotowała dwa kubki i wysypała ciastka na talerz.
Oczekując na napar zaczęłyśmy rozmawiać. Uwielbiałam towarzystwo Junko, zawsze potrafiła mnie podnieść na duchu i rozśmieszyć, była prawdziwą przyjaciółką jakich mało na Świecie.
Słysząc charakterystyczny gwizd wstałam z krzesła i zgasiłam gaz po czym zalałam herbaty.
Chwyciłyśmy swoje kubki i talerzyk z ciastkami, po czym ruszyłyśmy przez salon do ogrodu. Na jego tyłach znajdowała się mała, osłonięta altanka. Uwielbiałyśmy tam przebywać, praktycznie zawsze, gdy tylko do mnie przychodziła od razu pędziłyśmy na ogród biegnąc radośnie do pergolii.

Rozmawiałyśmy chyba z godzinę, a nadal nie było widać końca naszej nieustającej paplaniny. Gadałyśmy praktycznie o wszystkim, zaczynając od ostatniej pogody, kończąc na dziwnych sytuacjach jakie nam się przytrafiły. Słowem - było po prostu cudownie, nie sądziłam, że cokolwiek zdoła umilić mi to popołudnie tak bardzo.
Niestety rudowłosa musiała już się zbierać i choć było mi trochę przykro z tego powodu to byłam jej niezmiernie wdzięczna za odwiedziny i to wszystko co dla mnie zrobiła. Poprawiła mi humor i pozwoliła choć na chwilę odciągnąć myśli od przeprowadzki. Odprowadziłam ją do drzwi żegnając się z nią, po czym ruszyłam do garażu. Byłam pewna, że jeszcze przed nadejściem dziewczyny miałam się tam udać, ale za nic nie mogłam sobie przypomnieć po co.
Będąc już na miejscu zaczęłam przetrząsać wszystkie zakamarki pomieszczenia w poszukiwaniu owej potrzebnej mi rzeczy.
Podczas przeszukiwania kolejnej z rzędu szuflady nagle wyprostowałam się i walnęłam się ręką w czoło. Straciłam 20 minut tylko po to, by przypomnieć sobie, że potrzebuję narzędzi do rozkręcenia mebli. Do czegoś co planowałam zrobić godzinę temu, o czym myślałam dłuższy czas. Zaśmiałam się kręcąc głową i podeszłam do regału, na którym stała skrzynka z potrzebnymi mi rzeczami.
Nadal lekko chichocząc pobiegłam schodami do góry prosto do mojego pokoju. Postawiłam narzędzia na podłodze i wzięłam się za rozkręcanie szafy.

×××××××××××××××××××××××××××××××××××

Witajcie!
A więc nie wiadomo jak, nie wiadomo czemu wróciłam i postanowiłam opublikować rozdział!
Leżał tutaj tak samotnie ledwo zaczęty od sierpnia, ale finalnie udało się go jednak wstawić. Nie wiem, czy to oznacza powrót książki, czy ostatnią jej część przed zawieszeniem - muszę się jeszcze zastanowić (choć po napisaniu tego rozdziału jestem pewna przewagi pierwszej opcji), aczkolwiek cieszę się, że ruszyłam się z pisaniem (a raczej ruszyła mnie pewna osoba za co jestem jej szalenie wdzięczna), bo muszę przyznać, że trochę mi tego brakowało.
Chciałam jeszcze tylko przeprosić, że taki krótki i dość nudny rozdzialik, nie jestem jakoś strasznie z niego zadowolona, ale szczerze nie pamiętam co chciałam w nim napisać, a poza tym uważam, że za szybko lecę z akcją i muszę trochę przychamować😅
Koniecznie powiedzcie co u was! Jak się czujecie?
Miłego!🌆
~Mayumi

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top