26

Gin: Teo, twoja ciocia wysłała list, ma nas odwiedzić przed świętami!

Teo: *wbiega do pokoju* Która?

Gin: Euphemia.

Teo: *szok* To ona jeszcze żyje?

Gin: Najwidoczniej tak, skoro chce Cię zobaczyć.

Teo: *mruczy coś po nosem*

Gin: Tak, też za nią nie przepadam *pije kawę*

Teo: *patrzy na nia* Dobra jesteś.

*ciocia przyjechała*

Teo: *otwiera drzwi* Cześć ciociu *uśmiecha się niezręcznie*

Euphemia: Witaj Teodorze *całuje go w poliki* 

Teo: Zapraszam

Niezręczna cisza: *po prostu jest*

Euphemia: *wchodzi I idzie do salonu* Ładnie tu macie

Teo: Też mi się podoba *idzie do stołu*

Gin: *wchodzi do kuchi niosąc bobo na rękach* Oh dzień dobry, myślałam, że przyjedzie pani trochę później *cisza*

Euphemia: *patrzy się na Melody* Od kiedy zajmujecie sie dziećmi? To jakaś praca dorywcza czy jak?

Teo: Nie ciociu... Mel jest naszą córką *bierze Mel od Gin*

Euphemia: *zawał* Muszę się napić wody.

Euphemia: Gdyby twój ojciec nie siedziałby w Azkabanie, w życiu nie dopuściłby do czegoś takiego. Wy nawet ślubu nie macie! *kolejny zawał*

Gin: Wie pani *śmieje się nerwowo* tak się składa, że już od paru miesięcy jesteśmy małżeństwem, a Mel ma ponad rok.

Euphemia: *zawał v3* WŁASNEJ CIOTKI NA ŚLUB NIE ZAPROSIŁES!?

Teo: Tak wyszło.

Euphemia: Tak wyszło pf, w takim razie dziękuję za gościnę *wychodzi*

Gin: Dobrze, że nie wie jeszcze o paru rzeczach.

Teo: Zdecydowanie.

*parę lat później, parę dni przed świętami*

Euphemia: *bawi się z Melanie I Millie*

Teo: *mowi szeptem do Gin* A taka zaskoczona była.

Gin: Szokujące to jest.

Euphemia: *przytula Melody*

Teo: Z nią nie jest chyba zbyt dobrze.

Gin: Możliwe *mówi cicho*

Teo: Dobrze ciociu, może herbatki?

Euphemia: Nie dziękuję, posiedzę z dziewczynkami *uśmiecha się do dzieci*

Teo: Idę stąd, za dużo tego.

Gin: Tak, chodźmy, to będzie cudowna cisza.

Teo I Gin: *Ida na górę*

Euphemia: *nadal się bawi z dziećmi*

***********************************************

tak wyszło

Tak wyszło, że do świąt zostało: 3 talksy!!!!

Autor: ✨ja✨

Data: 21.12.2021

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top