•22•
*otwierają się drzwi piekarni*
Marinette: Ad-Adrien?? Um, h-hej? Potrzebujesz mnie? *szybkie potrząsanie głową* znaczy cz-czegoś? Hah
Adrien: Witaj Marinette. *rozgląda się* w zasadzie to szukam marihuany
Marinette: Marihuany? Ależ adrien! To jest nielegalne!
Adrien: *śmiech* nie, Mari. Nie zrozumiałaś. Potrzebuję MARIhuany
Marinette: *płoną jej policzki* zaraz, co?
Adrien: Dobrze myślisz. Jesteś dla mnie narkotykiem. Moja prywatna kocimiętką
Marinette: Koci-kocimiętką?
Adrien: Tak, my lady
*podchodzi do lady, przechyla się i muska jej usta*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top