𝟬𝟱𝟯. traitor
traitor ── olivia rodrigo
”guess you didn't cheat, but you're
still a traitor”
✹ TW WARNING !
drastyczne sceny itp.
ODETCHNĘŁAM, gdy tylko wzięłam dwie tabletki na uspokojenie pod rząd. Miałam dość tego dziwnego i nieprzyjemnego uczucia w całym moim ciele ── jak wielkim pojebańcem trzeba być by zgodzić się na coś tak głupiego i czekać na mordercę, który szybko mógłby ciebie zamordować?
No właśnie, Melanie. Odpowiedz.
Nie minęło kilka godzin, a ja serdecznie miałam ochotę się zastrzelić. Dlaczego czekanie okazywało się być gorsze niż finalne przyjęcie Mężczyzny Bez Twarzy? Może to ze mną było coś nie tak, że błagałam by przyszedł teraz, a nie później, bo nie znosiłam czekania na to, co się wydarzy? Chciałam to wszystko zakończyć, jak najszybciej, a później?
Po tym wszystkim załatwię sobie najdłuższy odpoczynek w dziejach, zaczynając od tego że odetnę się od świata. Będę tak trwała aż do momentu, w którym będę zupełnie odciągnięta od wszystkich tych wydarzeń, a moje myśli nie będą co chwilę ich przywoływać.
Ucieknę od Duskwood ── albo to Duskwood ucieknie ode mnie.
Tak, to zdecydowanie.
— Czat grupowy. Teraz — głos hakera był stanowczy, przez co zaczęłam się zastanawiać o co tym razem chodziło. — No dalej, mądralo. Nie mamy tyle czasu.
Wywróciłam oczami.
— No już — odparłam.
Szybko włączyłam aplikację wiadomości i przeskanowałam krótką wiadomość hakera. W czym potrzebował pomocy? No tak, przecież tego nie postanowił napisać.
” CZAT GRUPOWY ”
ᴊᴇꜱꜱʏ, ᴅᴀɴ, ᴍᴇʟᴀɴɪᴇ, ᴄʟᴇᴏ,
ᴛʜᴏᴍᴀꜱ, ᴊᴀᴋᴇ, ʟɪʟʟʏ
CLEO: Nas wszystkich?
DAN jest teraz ONLINE
JAKE: Tak by było najlepiej.
DAN: Co znowu teraz
LILLY jest teraz ONLINE
JESSY jest teraz ONLINE
JESSY: Hej 🙂
ME: hej
JAKE: Jak wszyscy wiecie,
Michael Hanson włączył udostępnianie
GPS w telefonie komórkowym Hannah.
JAKE: Ale widocznie nie obmyślił
w tym wszystkiego, bo gdy to zrobił,
dał mi pozwolenie na wykorzystanie
jego słabości, nawet tego nie wiedząc.
JAKE: Kilka minut temu połączyłem
się z tym telefonem.
DAN: Prościej się nie da?
JAKE: Nie.
JAKE: Po prostu mamy nieograniczony
dostęp do mikrofonu Michaela.
JAKE: Rozumiesz?
DAN: No teraz tak
JESSY: Omg!!
ME: łatwo z nim
JAKE: Nie chodziło mi o to
na samym początku, ale chyba
to też jest dobre, no nie?
JAKE: Połaczę się z jego telefonem,
a wtedy usłyszymy wszystko, co jest
w pobliżu typa.
JAKE: Może nawet będziemy na
podium w jego grze.
ME: ci na podium
to zawsze najwięksi
psychopaci
JAKE: Idealnie do ciebie pasuje.
DAN: Do ciebie też hackerman
JAKE: Miejcie telefon podglosny
lub weźcie słuchawki.
ME: mam to i to
JESSY: Nie mam ich przy sobie:/
JAKE: Nie wystraszcie się.
Tuż po tym dostałam niezłego deja vu ── tak, jak było przy głosowaniu moim i Lilly. Tym razem było troszeczkę inaczej, ale wciąż. Wzięłam oddech, będąc troszeczkę znudzona, jak i nie skupiona.
I dupa. Branie tych tabletek ani trochę mi nie pomogło, a sprawiło, że czułam gorącą na swojej skórze, co mi się nie podobało.
DAN: Co do cholery
ME: jak psychopata, co nie?
JAKE: Ustawię teraz połączenie.
ME: jestem gotowa
Jest i dźwięk. Przypominał jakiś szum, co mogłam później porównać z jazdą samochodem.
JESSY: Co on robi?
ME: jedzie samochodem
CLEO: Zgadza się
DAN: Zakładam, że jesteśmy
jego celem
JAKE: Żadnego ruchu.
JAKE: Żadnych ludzi.
ME: gdzie on jest
CLEO: Co to było?
ME: łancuch żelazny?
CLEO: Możliwe
JESSY: Wyjął coś z auta
ME: i idzie wolniej niż wcześniej
CLEO: Racja
DAN: Na pewno jest w lesie
ME: Też tak myślę
JESSY: To przerażające
JESSY: Nawet nie odważę się
oddychać ze strachu że mnie usłyszy
ME: a ja będę oddychać
nawet jeśli mnie słyszy. niech
zrozumie, że jest debilem
DAN: Czyli
DAN: Gdybym był teraz zabójcą
DAN: I przemykałbym się przez las
w środku nocy
DAN: Co bym planował?
ME: ukryć ciało
Szloch. Kurwa mać, to zdecydowanie nie były moje uronienia. Hannah?
JESSY: Omg
DAN: Co
DAN: do
DAN: diabła
ME: Hannah?
THOMAS: Tak!!
THOMAS: To Hannah!
CLEO: O Boże
DAN: Co to jest teraz?
CLEO: Coś zakłóca połączenie
ME: no serio
ME: akurat w tym momencie
DAN: Zrób coś hakerku!
JAKE: Odfiltruję szumy.
LILLY: Pośpiesz się!
ME: jest
DAN: Co on z nią robi?
LILLY: Nie chcę tego słyszeć
ME: możesz iść
ME: jeśli nie czujesz się
z tym komfortowo
LILLY: Melanie
LILLY: Dziękuję
LILLY: Ale zostanę
Wszystko wydawało się w porządku, dopóki nie zaczęły się zakłócenia, które ostatecznie wyrzucił mnie z czatu, co sprawiło że wyrzuciłam telefon z frustracji. Po tym wszystkim trzeba będzie zainwestować w nowy, bo te wszystkie potłuczenia zaczynają mnie przerażać.
JAKE: I połączenie stracone.
CLEO: Możesz je przywrócić?
JAKE: Spróbuję.
JAKE: Dajcie mi kilka minut.
JAKE jest teraz OFFLINE
JESSY: Więc pozostało nam czekać :(
ME: będę przy telefonie, a wy
w tym czasie wykorzystajcie
swoją przerwę
JESSY: Jasne
JESSY jest teraz OFFLINE
CLEO jest teraz OFFLINE
DAN jest teraz OFFLINE
LILLY jest teraz OFFLINE
THOMAS jest teraz OFFLINE
— Jesteś tutaj jeszcze? — zapytałam, lecz cisza wisząca w powietrzu mi zaprzeczyła.
— A co, stęskniłaś się? — po krótkiej chwili usłyszałam jego kpiący głos. Widocznie dzisiaj miał jakiś kawałek humoru, co w końcu ułatwiało mi gadanie. — Byłem, jestem i będę, potrzebujesz czegoś?
Pokręciłam głową.
— Zawsze muszę czegoś potrzebować, gdy do ciebie mówię? — zmarszczyłam brwi z oburzeniem.
— Nie to miałem na myśli — zapewnił mnie, przez co na moich ustach pojawił się przesłodzony uśmiech. — Dla odmiany teraz ja zapytam jako pierwszy, jak się czujesz, mądralo?
Jak się czułam? Stresowałam się, bałam, miałam ochotę powyrywać sobie każdy włos z osobna, krzyczeć, płakać i uderzać w wszystko, co popadnie, a na dostatek tego wszystkiego, zdążyłam odłamać sobie połowę paznokci.
— Jest okej.
— Nie jest — wykłócał się.
— Skąd niby to wiesz?
Cisza. No tak ── zabrakło mu argumentów, ale tym lepiej. Obawiałam się, że podczas opowiadania tego wszystkiego, już na samym początku mój telefon nauczyłby się latać.
— Wrócimy do rozmowy później, okej? Teraz muszę zająć się tym, co miałem zrobić kilka minut temu — oznajmił, na co przytaknęłam głową.
Poświęcił się dla mnie.
Szkoda, że nie znałam tego prawdziwego znaczenia o wiele wcześniej. Może wtedy potrafiłabym to naprawić.
˚₊‧꒰ა ☆ ໒꒱ ‧₊˚
” CZAT GRUPOWY ”
ᴊᴇꜱꜱʏ, ᴅᴀɴ, ᴍᴇʟᴀɴɪᴇ, ᴄʟᴇᴏ,
ᴛʜᴏᴍᴀꜱ, ᴊᴀᴋᴇ, ʟɪʟʟʏ
JAKE: Nie da się przywrócić
połączenia.
No chyba żart.
JESSY jest teraz ONLINE
CLEO jest teraz ONLINE
JESSY: O nie :c
DAN jest teraz ONLINE
THOMAS jest teraz ONLINE
ME: więc co teraz?
LILLY jest teraz OFFLINE
THOMAS: Musimy jakoś się
dowiedzieć, gdzie jest teraz Michael
DAN: I to zdecydowanie szybko
ME: jakiś pomysł?
JESSY: Omówmy wszystko,
co się działo w pobliżu, bo jestem
pewna, że coś z tego nam pomoże
ME: zacznijmy od początku
JESSY: Michael jechał autem
ME: dość wolno jak na psychopatę
ME: wyglądało to, jakby czegoś szukał
ME: możliwe, że Hannah już wtedy
z nim była
LILLY: Hmm
JESSY: Następny był grzechot
tego łańcucha
CLEO: Podejrzewam, że była
to jakaś brama
THOMAS: Też tak mi się wydaje
THOMAS: Potem wyciągnął Hannah
CLEO: Niósł ją?
ME: zdecydowanie
ME: jego kroki były wolne
DAN: A nasz pierzasty kumpel
nie spodziewał się wizyty, bo tak
po prostu by nie chodził z Hannah
ME: albo wie, że okolica
jest niezamieszkana
CLEO: Ten dźwięk na końcu
zdecydowanie brzmiał dziwne
JESSY: Totalnie!!
CLEO: Jak myślicie, co to było?
ME: brzmiało ciężko
LILLY: Tak
JESSY: Cokolwiek to było,
zerwało połączenie
THOMAS: Które jeszcze wcześniej
zostało przerwane
ME: gdy po raz pierwszy
usłyszeliśmy Hannah
CLEO: Macie na myśli głośny
hałas?
THOMAS: Tak
CLEO: Hm
LILLY: A jeśli ten dziwny obiekt
też był za to odpowiedzialny
LILLY: Im bardziej się zbliżał,
tym bardziej traciliśmy zasięg
ME: ale co to mogło być?
JAKE: Jest kilka sygnałów,
które mogą coś takiego zrobić
JAKE: Musiałbym to sprawdzić
THOMAS: Nie mamy na to czasu
ME: mhm
JESSY: Hmm
JESSY: Więc gdzie Michael mógł
się udać z Hannah?
JAKE: Jutro mija 10 rocznica
od śmierci Jennifer.
JAKE: Michael przygotował
wszystko na ten dzień.
JAKE: To miejsce pewnie też
jest z tym związane.
ME: pewnie gdybyśmy
mieli więcej czasu, to dom Michaela
by nam cos podpowiedział
DAN: Poczekajcie
DAN: A może hałas nie był
zakłóceniami?
LILLY: A czym?
DAN: A czym
DAN: Wodospadem
Gdzieś już to słyszałam.
ME: i Michael się
za nim ukrył, tak?
JESSY: To by pasowało do
narastającego hałasu
DAN: Cleo
DAN: Ta atrakcja z wozem
na Sosnowej Polanie
CLEO: Masz na myśli jazdę
bryczką?
DAN: Tak, dokładnie
DAN: Było to 10 lat temu?
CLEO: Jasne
DAN: Dokładnie taka, jaka teraz?
CLEO: Hmm, tak
CLEO: Nigdy się to chyba nie
zmieniło
ME: o co z tym chodzi
DAN: Wydaje mi się, że Hannah
o tym wspominała
ME: kiedy przyprowadziła ci Lilly?
DAN: No
JESSY: Dan, kompletnie mi
namieszałeś!
DAN: Sam sobie namieszałem!
ME: chyba zaczynam nadążać
Chyba nie.
DAN: Słuchajcie
DAN: Hannah wspominała
wtedy o przejażdżce bryczką
DAN: 100%
DAN: I jakoś też Grimrock?
ME: mnie pytasz?
DAN: Nie mam pojęcia
CLEO: Tak może być
CLEO: Grimrock to jeden
z punktów wycieczki bryczką
ME: ale co to wszystko
ma wspólnego z tym staruchem?
DAN: Wydaje mi się
DAN: Hannah pojechała do
Grimrock w noc wypadku
JESSY: A to, co usłyszeliśmy
wcale nie było zakłóceniami
ME: tylko wodospadem Grimrock.
JESSY: Tak!!
JAKE: Wodospad jest zamknięty
w tym roku.
ME: napisano o tym
na stronie Sosnowej Polany
LILLY: Nieźle
JESSY: Cleo?
JESSY: Możesz zapytać mamę
o przyczynę zamknięcia? :/
CLEO: Tak zrobię
CLEO: Poczekajcie chwilę
THOMAS: W końcu znowu
mam nadzieję
ME: cieszę się
JESSY: Przypomniałam
sobie coś dziwnego
JESSY: Pamiętacie na
początku naszych poszukiwań?
JESSY: Alfie nazwał Cleo przyjaciółką
zmarłej dziewczyny
JESSY: Dlaczego to powiedział
skoro Hannah wciąż żyje?
JESSY: Czemu miałby to powiedzieć?
ME: A jeśli miał na myśli Amy?
ME: może nie chodziło mu o Hannah
JESSY; Racja, mogło tak być
JESSY: Alfie to powiedział zanim
policja ujawniła informacje
ME: był świadkiem?
LILLY; Mogę z nim porozmawiać,
jeśli chcesz
LILLY: Jak tylko wrócimy do Duskwood
THOMAS: To nic nie da
THOMAS: Już próbowałem
ME: zniszczyłeś jego
ulubioną zabawkę, więc
się nie dziwię
CLEO: Dodzwoniłam się
do swojej matki
CLEO: I już wiem, dlaczego
Grimrock jest zamknięte
CLEO: W wodospadzie znaleziono
rzekomą trującą substancję
ME: Michael miał
beczki w swojej stodole
LILLY: ale po co miałby to robić?
JAKE: Zbudował sobie bezpieczny
teren, gdzie nikt go nie znajdzie i mu
nie przeszkodzi.
CLEO; Tak, obszar wokół Grimrock
został szeroko odgrodzony, więc nikt
by go nie zobaczył
DAN: Mamy to
DAN: Psychodebil zawiózł Hannah
do Grimrock
THOMAS: Więc teraz tam pojadę
DAN: ???
THOMAS: Hannah żyje!
THOMAS: Nawet wiemy, gdzie jest
THOMAS: Muszę tam jechać
ME: najpierw wypadałoby
wymyślić jakiś plan
THOMAS; Jutro jest rocznica
śmierci Jennifer
THOMAS: Hannah żyje tylko
dlatego, że on czeka na ten dzień!
THOMAS: On to dokończy
THOMAS; Hannah umrze jutro
THOMAS: Wiem to
ME: jak okropne byłoby
przyznanie racji Thomasowi
w takiej sytuacji?
CLEO: Jeśli twoje przypuszczenie
jest prawidłowe, Thomas
CLEO; Ale przecież wtedy zabiłby
również Amy w rocznicę?
ME: racja
LILLY: Dlaczego? Co macie
na myśli?
CLEO: Bo obie są odpowiedzialne
za śmierć Jennifer
CLEO: Skoro się mści, to to
nie ma sensu
JESSY: Nie powinniśmy jechać do Grimrock
JESSY: Wspólne czekanie w jednym domu
to jedno, ale w takich sytuacjach nie można
od tak równać się z tym szaleńcem
ME: możemy tylko
pogorszyć sprawę
JESSY: Tak, dokładnie
THOMAS: Twoje słowa nic dla
mnie nie znaczą
THOMAS: Jadę tam i koniec.
CLEO: Thomas, proszę
CLEO: Nie możemy się teraz
rozdzielać
ME: jesteśmy silni
tylko gdy jesteśmy razem
THOMAS: To jedźcie ze mną!
THOMAS: Razem możemy go
powstrzymać
ME: nie możemy!
THOMAS; Daję wam 5 minut
THOMAS: Każdy, kto chce do
mnie dołączyć jest mile widziany
THOMAS: Reszta może tu zostać
ME: pojebało cię?
ME: chcesz poświęcić
nas wszystkich?
THOMAS: Możemy go pokonać
THOMAS: Nie musisz jechać, jak
nie chcesz
DAN: Chcecie mnie tam posłać
w takim stanie?
DAN: Dotrę tam w trzech i pół roku
DAN: Dwa i pół gdy się pośpieszę
LILLY: Naraża nas wszystkich na
niebezpieczeństwo
LILLY: Nawet jeśli tylko on pójdzie,
a my zostaniemy
CLEO jest teraz OFFLINE
ME: Cleo, żartujesz?
LILLY: Co ona robi!?
JESSY: Właśnie pobiegła
do Thomasa
JESSY: A teraz rozmawiają
ME: chce z nim jechać
ME: uratuje Hannah
za wszelką cenę
ME: może nawet robi to dla niego
JESSY: Chodźcie
Co?
JESSY: Musimy iść do nich
ME: czekajcie!
ME: przemyślcie to jeszcze raz
ME: pomogę wam w przekonywaniu,
by tam nie jechali!
JESSY; ;(
JESSY jest teraz OFFLINE
— Kurwa mać! — wrzasnęłam, wiedząc że nawet jeśli powiedziałabym im to prosto w twarz, to oni i tak by mnie nie posłuchali, bo w końcu chodziło tutaj o Hannah. Dziewczynę, która była w tej sprawie najważniejsza.
— Bez sensu — mruknął Jake, który pojawił się skądś. Tym razem mogłam się zgodzić, chociaż rozumiałam ich. Chcieli chronić Hannah, bo była dla nich ważną, ale to bardzo ważną osobą. — Słowami nadal będzie stawać coś przed nami. Temu też musimy znaleźć alternatywę.
Westchnęłam.
Tak, jasne, że musieliśmy, ale by się na takie coś zgodził? Nawet mój brat, który robił wiele szalonych rzeczy, nie zgodziłby się by iść do Grimrock ( udając, że wcale mnie nie zablokował ).
— I kto ma nią być? — zmarszczyłam brwi w zdezorientowaniu. — Wątpię by ktoś się na takie coś zgodził. Prędzej bym sama próbowała dogadać się z tą pokraką.
Prychnął kąśliwie, co dobitnie powiedziało mi, że nie podobał mu się mój pomysł.
— Myślisz, że to zadziała?
— Nic innego nie przychodzi mi do głowy, psycholu — mruknęłam z oczywistym głosem.
Ponownie się zamyśliłam, chociaż to mało podziałało. Nie miałam nikogo w głowie ── a bynajmniej na ten moment, bo myślenie pod presją nie było niczym przyjemnym. To tak, jakbym wróciła do podstawówki, gdzie od razu wybrano mnie do odpowiedzi ustnej z tematu, którego nawet nie przeczytałam.
Po pierwsze, ta osoba musi znać Duskwood, bo inaczej nawet nie znajdzie Grimrock.
Po drugie, doświadczenie bojowe.
Po trzecie, byłoby dobrze, gdyby znał Michaela.
Po czwarte, ktoś niezaangażowany.
— Poke? — spytałam niepewnie, ale później zrozumiałam swój błąd. — Nie, jednak nie. Zapomnij.
Spojrzałam na nagle dzwoniący numer, ale rozłączyłam połączenie, pamiętając że Alan wciąż istniał. No tak, Alan. Ktoś, kto może by się przydał. Może gdyby . . .
Gdyby nie Jake. Jemu zdecydowanie by się to nie spodobało.
— A co z Bloomgate'em?
— Nie . . .━
— Pozwól mi dokończyć — nakazałam. — Oni tam pójdą, jeśli nie znajdziemy kogoś, kto ich zastąpi. Alan to chyba najlepsza z naszych alternatyw, no chyba że gustujesz w Starym Grey'u.
Cisza. To dało mi znak, by kontynuować.
— Wiem, co siedzi w twojej głowie. I to rozumiem, nie martw się — mój głos zmienił się w spokojniejszy niż wcześniej. — Nigdy nie pozwolę, by mnie dorwał. Ciebie też nie, po prostu . . .
Przerwał mi.
— Mądralo.
— Błagam cię, psycholu. Potrzebuję twojego pozwolenia — nagliłam. — Nigdy przenigdy nas nie wsypię. Słowo. Po prostu wyjaśnię mu, gdzie jest Hannah. Dobrze wiesz, że jestem bardzo, ale to bardzo przekonująca.
— Mhm, wiem. Mimo wszystko . . .
— Rozmowa z Alanem to jedyny sposób, bym im pomogła. Bym pomogła Hannah — wiedziałam, co robię. Wiedziałam, że słysząc o Hannah, ulegnie mi.
A wiecie, co było najgorsze?
Ani trochę nie czułam wyrzutów sumienia, gdy wykorzystywałam jego słabości.
— Mimo, że jestem w Duskwood. Wiem, że nic tutaj nie wskóram. Alan to jedyna osoba, która może nam pomóc, Jake!
Znowu zamilkł, a raczej wyłączył się, przez co mogłam ponownie przejrzeć czaty, by upewnić się, że nikt już nic nie pisał. Wtedy przyszła wiadomość od Thomasa.
Thomas: Jadę do Grimrock.
O nie, nie tak łatwo.
Me: najpierw mnie posłuchaj
Me: wszyscy mnie posłuchajcie
♱ JESSY jest teraz ONLINE
Thomas: ?
Me: mam alternatywę
Me: porozmawiam
z Alanem Bloomgate'em
CLEO jest teraz ONLINE
Thomas: Jak niby on może
nam teraz pomóc?
Me: pojedzie tam zamiast was
Jessy: Alan?
Jessy: Nie sądzę, by był to dobry pomysł
DAN jest teraz ONLINE
Thomas: Policja już dawno powinna
była go aresztować, ale tego nie zrobiła
Thomas: Lilly zadzwoniła do nich, gdy
byliśmy w domu Michaela
Thomas: Nie pamiętasz?
Me: bo Michael pewnie
zlikwidował dowody
Me: on może ją uratować
Dan: Czekaj czekaj
Dan: A ten Bloomdings cię csasem
już nie podejrzewał?
Me: i tak mam w to wywalone
Me: wyjaśnię to z nim od razu
Dan: No wiesz, to ma jednak
znaczenie
Lilly: A ja myślę, że to niedobry
pomysł, patrząc w przeszłość
i też przyszłość
Dan: to Hakerek to wymyślił?
Me: nie, Dan. umiem
sama podejmować decyzje,
a on był przecieki temu
Jake: Jestem ostatnim, który
by tego chciał.
Jake: Ale ona jest taka uparta,
że wiem, że nic nie wskóram.
Jake: Gdy rozmowa wyjdzie
spod kontroli, mam dla Alana
pewien układ.
Me: co?
Me: o czym ty mówisz?
Jake: Alan chciałby dostać jakieś
moje informacje, nawet jeśli jeszcze
o tym nie wie.
Dan: I z tym mogę żyć
Jessy: Mae?
Jessy: Serio to przemyślałaś?
Me: jasne
Me: idę działać
Thomas: Ale najpierw obiecaj
mi, że on tam pojedzie
Thomas: I od razu daj mi znać
Me: złożyłam obietnicę
na paluszek, jakby co
Me: nie możesz tego teraz
zauważyć
Thomas: Powodzenia
*polubione przez 6 użytkowników*
༺∘˙₊‧꒰ა ☆ ໒꒱ ‧₊˚༻
Cyrk czas zacząć.
𝐀𝐋𝐀𝐍
σƒƒℓιηє
Me: oto i ja
Me: jestem gotowa
— Wiesz co? — ponownie mogłam usłyszeć głos Jake'a. Tym razem było to dziwne. Nie użył zmieniacza głosu, a ja mogłam usłyszeć jego prawdziwy głos.
Czy ja śniłam?
— Hm?
— Nie wiem, co się stanie i co powie ci Alan, ale na początku na pewno będzie wobec ciebie podejrzliwy. Będzie ciebie sprawdzał — oznajmił, a ja westchnęłam niesłyszalnie. Myślałam, że chodziło o coś innego. — Nie daj się zirytować, dobrze? Jasne, musisz zwracać uwagę na wszystko, co mówi, ale najbardziej na swoje.
Skinęłam głową, a moje kąciki ust lekko się uniosły do góry.
— Jake, wiem — mój głos był pewny siebie, bo zadziwiająco się nie stresowałam rozmową z mężczyzną, który mógł również zniszczyć moje życie. — Wierzysz we mnie?
— Zawsze — powiedział to dość szybko po moim pytaniu, nie wahając się. — Nigdy w ciebie nie zwątpiłem.
— Wierz, że i tak nie pozwolę, by ten układ pomiędzy tobą, a Alanem się udał, prawda?
Przełknął ślinę niepewnie.
— Miałem to na myśli, ale jeśli chodzi o twoje bezpieczeństwo, szczęście lub cokolwiek, mógłbym zrobić wszystko. Nawet poświęcić się i iść do celi na tyle lat.
Poczułam dziwne uczucie w brzuchu. Skurcz, który sprawił, że przygryzłam mocno wargę. Ja też mogłam zrobić dla niego wszystko, naprawdę wszystko, bo wiedziałam że nigdy nie zrobiłby niczego, co mogłoby mnie zranić.
( Melanie z przyszłości chciałaby wtrącić, że żałuje, że kiedykolwiek w to wierzyła )
— Bądź ostrożna, Mel — poprosił, brzmiąc na spokojnego, chociaż zmartwienie przebijało się przez jego głos. — Dla mnie.
Dla ciebie zrobiłabym wszystko.
— Nie zawiodę.
— W to nie wątpię.
:¨ ·.· ¨:
'· . ౨ৎ
Alan: Muszę przyznać, że nie spodziewałem się wiadomości akurat od ciebie
No wreszcie.
Me: lepiej późno niż wcale
Alan: Kilkukrotnie próbowałem
się z tobą skontaktować
Alan: Myślisz, że co zdziałasz
swoim zachowaniem?
Me: nie mam czasu na kazania
Alan: Widzę
Me: Hannah Donfort
Me: chodzi o Hannah Donfort
Me: chyba wiem, gdzie ona jest
Me: na pewno znasz Wodospad Grimrock
Me: Hannah jest trzymana blisko niego
Alan: Co powiesz na moją
sugestię?
Alan: Moje biuro na komisariacie
oraz kawa, a wtedy opowiesz mi
wszystko osobiście
Me: nie, nie jestem
w stanie tam teraz
dotrzeć
Me: przeczytaj to,
co wcześniej napisałam
Me: gdy wrócę do Duskwood,
mogę obiecać że odpowiem
na wszystkie twoje pytania
Me: tylko mnie wysłuchaj
Alan: Skąd mam wiedzieć,
że nie żartujesz, Melanie?
Me: nie mogłabym żartować
w takiej sprawie. wiesz to w głębi duszy
Alan: Melanie Shauni Campbell,
dwadzieścia trzy lata, brat, mama
oraz ojciec, który zmarł w wypadku
samochodowym, przez dużą ilość
alkoholu w jego organizmie. Nie
byłaś nigdy karana, a niektórzy
z twojego byłego miasta określali
cię jako naprawdę dobrą osobę
Spięłam się, czytając treść wiadomości. Już zdążył mnie sprawdzić, zdążył mnie ocenić tak, jak robili to inni, gdy tylko ich poznawałam.
Alan: Co więc poszło źle?
Me: nie znasz mnie
Me: wiesz tylko to, co
mówili ci inni
Alan: Więc powiedz mi, Melanie,
kim tak naprawdę jesteś?
Me: nie jestem mordercą
Me: nigdy nie mogłabym stać
za porwaniem
Alan: I tak po prostu mam
w to uwierzyć?
Alan: Są też ludzie, którzy
mówią o tobie niekoniecznie
dobre rzeczy
Me: a ty wierzysz innym
Alan: Słuchaj, Melanie, próbuję
być dla ciebie łagodny, ale grając
taką ukrytą w sobie nie pomagasz
mi ani trochę
Alan: Więc pytam
Alan: Co poszło nie tak?
Me: najpierw zobacz
to, co ci napisałam
Me: dam ci odpowiedź,
gdy sprawdzisz ten trop
Alan: Skąd masz tą informację
o Hannah?
Me: od porywacza
Alan: Tak tak
Jak cię zobaczę na żywo, to nie obiecuję, że ci nie przypierdolę.
Me: przysięgam
Me: jeśli dobrze przepytałeś
ludzi to powinieneś wiedzieć,
że nie rzucam obietnic na wiatr
Me: jesteś jedyną szansą Hannah
Alan: Moi ludzie są teraz na
Sosnowej Polanie
Me: to jedź tam osobiście
Alan: W porządku
Alan: Pojadę do Grimrock, ale
bądź pod kontaktem
Alan: Bo inaczej zawrócę
Me: dziękuję
Me: #1 ── nie byłam zepsuta,
to świat mnie takim zrobił, gdy
byłam cholernym dzieckiem
Alan: Odezwę się, gdy dotrę
na miejsce
Alan: Bądź aktywna
────✷────
Gdy oznajmiłam reszcie, że udało mi się, każde z nich mnie przytuliło w ramach wdzięczności. Tym samym Thomas i Cleo zrezygnowali z ich szalonego planu, a następnie wrócili na swoje miejsca ── mogłabym jeszcze dodać, że została mi obiecana cała blacha szarlotki.
Teraz pozostało nam czekać.
────✷────
Alan: Jestem
Alan: Przynajmniej dotarłem
do końca przejezdnej drogi
Alan: Resztę muszę przebyć
na piechotę
Me: ile drogi ci zostało?
Alan: Jakoś 800 lub 900 metrów
Alan: Możemy przez chwilę porozmawiać
Alan: W końcu już się nie ukrywasz
Me: zależy od tematu
Alan: Jak się w to wpakowałaś?
Alan; Przecież nie jesteś z Duskwood
Me: Hannah wysłała
mój numer grupie
Me: nie wiem dlaczego
Me: odpowiedziałam i prawdopodobnie
nie była to najmądrzejsza decyzja
Me: chcę tylko znaleźć Hannah
Alan: Więc dlaczego tak uporczywie
unikasz wszystkiego, co jest ze mną
związane?
Me: nie zrozumiesz
Alan: Skąd takie wnioski?
Me: mam problemy
z zaufaniem
Alan: Mhm
Alan: Rozumiem
Nie, nie rozumiesz.
Alan: Wiem, że to ty i twoi
przyjaciele staliście za anonimowym
telefonem o domu Michaela
Me: wiedziałam, że
w końcu zaczniesz ten temat
Alan: Ta? A co tam niby powinniśmy
znaleźć?
Alan: Dobrze, że wezwałem tam tylko
jednego z moich ludzi
Me: dom był pusty, prawda?
Alan: Oczywiście, że był
Me: mam dowody zdjęciowe
Me: ❪ plik multimedialny ❫
Alan: To niczego nie dowodzi
Me: to jego dom!!
Alan: Musiałem ciężko
zapracować na swoją pozycję
Alan: I zawsze wykonywałem
swoją pracę z pasją
Alan: Duskwood zawsze było
na pierwszym miejscu
Alan: Tylko po to, by stopniowo
stać się żartem całego miasta
Alan: Jak myślisz, co usłyszałem
od Burmistrza o truciźnie w Grimrock?
Me: obwiniasz mnie
Alan: Nie
Alan: Mam naprawdę dużo
pytań zostawionych do ciebie,
uwierz mi
Alan: Gdy znajdę tam Hannah,
będzie to oznaczało, że masz wiedzę,
którą ma tylko sprawca, a co zatrzyma
mnie przed wydaniem rozkazu?
Me: ufasz mi
Me: widzisz we mnie swoją
młodszą wersję
Alan: Tak?
Alan: A to mi nowość
Me: też jestem ofiarą tak, jak Hannah
Alan: To szalone
Alan: A jednak idę przez las,
potykając się przez las, postępując
zgodnie z twoimi instrukcjami
Me: powiedz mi coś o sobie
Alan: O sobie?
Alan: No dobrze
Alan: Jak chcesz
────✷────
CIĄG DALSZY NASTĄPI . . .
Teraz tylko epilog i akt II, w którym będzie wszystko po tym, co się zdarzyło w Duskwood, czyli inaczej MOONVALE.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top