𝟐𝟕.┊ 𝐀𝐒𝐓𝐑𝐎𝐍𝐎𝐌𝐘
❞ But here face to face, a stranger
that i once knew ❞
─── 𝒘𝒓𝒊𝒕𝒕𝒆𝒏 𝒃𝒚 𝒄𝒐𝒏𝒇𝒖𝒔𝟑𝒅𝒅
▌𝙈elanie siedziała, jak sparaliżowana, spoglądając na okno, znajdujące się w salonie domu Thomasa. Wiedziała, że żeby uzyskać jakichkolwiek wyjaśnień, będzie musiała w końcu się odezwać, aczkolwiek myśl, że o tym, co przydarzyło się w nocy, w której dowiedziała się, co zrobili jej przyjaciele była tragiczna.
── Więc możecie mi to teraz wytłumaczyć? ── w końcu zapytała, zwracając na siebie uwagę Thomasa i Cleo, obydwoje posłali sobie znaczne spojrzenia, zanim jeden z nich zabrał głos.
── Przepraszamy, naprawdę przepraszamy i pewnie nam nie uwierzysz, ale mieliśmy zamiar powiedzieć ci wcześniej ── westchnęła Cleo, poprawiając swoje okulary i patrząc na drzwi frontowe. ── Przykro mi, że tak wyszło.
── I już nie ma sensu, by ukrywać chociaż cząstkę prawdy, bo sama już trochę wiesz ── dodał Thomas, niedbale wzruszając ramionami. ── Naszym pierwszym tropem był fakt, że przy ciele znaleziono pudełko po zapałkach z Aurory.
Zielonooka zmarszczyła brwi, nie przypominając sobie, by kiedykolwiek wcześniej usłyszała o tym, co znaleziono na miejscu, gdzie również zostało odkryte martwe ciało. Z nadzieją, że nie dowie się nowych, znacznie gorszych szczegółów, bezgłośnie stukała paznokciami o swoje uda, ale jej wzrok szybko powędrował na drzwi wejściowe, które otworzyły się, robiąc przy tym średnio słyszalny hałas. Mel pomrugała powiekami, czując że w środku zamiera. Richy, który z resztą tak samo, jak Thomas i Cleo, nie powiedział jej o swoich planach, zmierzał w ich stronę, mając na twarzy pełny poczucia winy wyraz.
── Ty…? ── z niedowierzenia pokręciła głową, zmuszając się, by nie wdrążyć w grę zbyt chamskich odzywek. ── Nie mogę w to uwierzyć. Przez cały ten czas udawaliście, że wcale nie zamierzacie włamać się do baru Phila, a do tego wszystkiego okłamywaliście mnie.
Richy zrobił minę bezbronnego pieska, lecz z jego ust nie wydobyły się żadne słowa. Cała trójka wpatrywała się w dziewczynę ze smutkiem na twarzy oraz niezręcznością, którą wszyscy mogli wyczuć.
── Już wszystko wiesz, prawda? ── nerwowo przełknął ślinę, odważając się na spojrzenie Campbell w oczy.
── To, że nadal zajmujecie się sprawą Phila? Bez wątpienia.
Mimo, że próbowała usunąć z tonu swojego głosu gniew i irytację, nawet jej próby poszły na marne. Cała trójka spojrzała na nią z mieszanymi odczuciami, chociaż mimo wszystko nadal rozumieli jej gniew.
── Możemy chociaż ci to wyjaśnić? Może nie będzie to tak przydatne, ale dzięki temu jest możliwość, że zrozumiesz dlaczego tak postąpiliśmy.
── Serio powinniście.
Skrzyżowała ręce, mając zmieszanie na twarzy. Wiedziała, że musiała być silna, by nie spłaszczyć się dla nich zbyt prędko, ale także była pewna, że po tym, co przytrafiło się Jessy, nie powinna wyżywać się na nich.
── Richy twierdził, że jeśli powiemy ci to, co zamierzamy, ta informacja prędko trafiłaby do Jessy ── słowa Thomasa były dla niej kolejnym ciosem w plecy, ponieważ jak dotąd twierdziła, że Richy ufał jej, a ona ufała mu. Te wnioski także sporządziła po tym, jak Richy uspokajał ją i traktował jako przyjaciółkę. Widocznie cholernie się myliła.
── To byłem ja, który tak stwierdził? ── wypierał się, lecz mimika jego twarzy kompletnie go zdradzała. Posłał swojej przyjaciółce przepraszające spojrzenie, które natychmiast zignorowała. ── Nie przypominam sobie, bym…
── Och, proszę cię, Richy. Nie musisz się wypierać, powiedziałeś to, co uważałeś. Mimo to, przysięgam że nie wygadałabym nikomu waszych sekretów.
Zmusiła się, by nie przewrócić oczami. Kłamstwa nie wchodziły w grę, a ona potrafiła wyczuć to, jak ktoś próbował mydlić jej oczy.
── Serio nie pamiętam tego.
── Daj spokój. To już nic nie zmieni, Richy.
Wzruszyła ramionami, chcąc kontynuować to, do czego nawiązała Cleo z Thomasem. W końcu nie była tutaj, by obwiniać kogoś o błędne zdanie na jej temat.
── Na sanym początku nasze podejrzenia były niejasne. W końcu, nie mieliśmy nic, co wskazywałoby akurat na Phila, ale później mówił te okropne rzeczy na temat Hannah, pamiętasz to, tak? ── w odpowiedzi skinęła głową, chcąc usłyszeć dalsze wnioski Cleo.
── I w dodatku ostatnio mi zagroził, bo jest tym typem osoby, która rozsądnie traktuje fałszywe oskarżenia ── oznajmił, wywracając oczami. ── Wracając, sama wiesz że następnego dnia na mojej bramie garażowej zawitał nowy obrazek, co ( bądźmy szczerzy ) z każdej strony wskazywało na niego. Później dowiedziałem się, że w pobliżu ciała znaleziono te pudełko po zapałkach z Aurory, a gdy jakiś czas minął, odkryliśmy że Phil zaczął prędzej niż wcześniej zamykać Aurorę.
── I ma się rozumieć, że znacie tego powód? ── zadała kolejne pytanie, a gdy zostało one potwierdzone, dała im znak, by kontynuowali.
── Od czasu zniknięcia Hannah i pojawienia się zwłok, w Aurorze nie było aż tak dużo klientów, jak kiedyś. Wydaje się, że ludzie nie lubią już wychodzić z domu, gdy morderca przemyka się po miasteczku ── wyjaśnił Richy, robiąc nawias w powietrzu. Thomas podrapał się po swojej brodzie, po czym dodał.
── Po krótkim ochrzanie od niego, powiedział nam to.
Niespodziewanie Mae parsknęła, co niekoniecznie było czymś spodziewanym przez jej przyjaciół. Jak do tej pory nie widzieli ani grosza radości na jej twarzy, co zmieniło się po tym jednym zdaniu.
── Mam na myśli… chyba nie spodziewaliście się ciepłego przytulasa po tym, jak włamaliście się na teren, do którego nawet nie powinniście mieć dostępu? ── sarkneła z cieniem rozbawienia. Nieraz jej przyjaciele doprowadzili ją do zbyt wielkiego zdezorientowania. ── Ale to też ma sens.
── Ale przyznajmy to w końcu: to jego zachowanie, groźby, pudełko po zapałkach. Nie ma na to żadnego wytłumaczenia, chociaż każdy z nas ma jedno podejrzenie.
Posłali sobie znaczące spojrzenia i chociaż Melanie nie chciała tego przyznawać ── Cleo w jakiś sposób miała rację.
── W końcu wszystko przeszło już swoje granice. To, co mówił o Hannah Phil, to jak Alfie wspomniał tą legendę. Wszyscy mieliście jakieś tropy, a ja zostałem wykluczony przez was wszystkich i to rozmowa z tobą, Melanie, dała mi do myślenia.
── Ale przez naszą rozmowę nie miałam na myśli, byś włamał się do piwnicy Phila, Thomas ── wymamrotała, odrzucając swoje długie włosy do tyłu.
── Wiem to, Melanie. W swoim krótkim czasie wokół naszego towarzystwa udało ci się osiągnąć tak wiele. Nawet wiesz z nim rozmawiała przez telefon Hannah, zanim zniknęła. Dzięki temu pojąłem, że nie mogę się dłużej powstrzymać ── wyjawił, zerkając wdzięcznie na zielonooką.
A wtedy powstał potwór ── powiedziała w myślach, wiedząc że te słowa wypowiedziane na głos byłyby zbyt surowe.
Prawda była taka, że każdy z nich postąpił w jakiś sposób źle. Thomas, bo od samego początku knuł za plecami innych, Melanie, bo nie zauważyła na początku, że coś złego dzieje się z jej przyjacielem, Cleo i Richy bo zataili swoje podejrzenia i plany.
── I nie, nie okłamałem cię, Melanie. Po naszej rozmowie naprawdę szedłem, by pomóc swojej mamie, ale wtedy natknąłem się na Cleo i to ona mnie wtajemniczyła.
── W każdym razie, znaleźliśmy się w ślepym zaułku i nie osiągnęliśmy nic poza zakazem wstępu do Aurory dla Thomasa i Cleo.
W zasadzie, Melanie mogłaby samodzielnie pójść do Aurory, ale nie miałaby pojęcia, co takiego miałaby mu powiedzieć. "Hej, jestem przyjaciółką twojej siostry i mam zamiar zadawać ci dziwne pytania, bo jesteś strasznie podejrzany"? To byłoby okropne wyjście z całej sytuacji.
── Świetnie, co nie?
── No znakomicie wręcz. Mimo to mam kilka dodatkowych pytań ── oznajmiła brunetka. ── Myśleliście, że znajdziecie tam Hannah?
── Nie samą Hannah, ale coś, co wskaże jej miejsce pobytu. Pomyślałam, że możemy wejść, rozejrzeć się i nikt by tego nie zauważył, ale teraz zostaliśmy zdemaskowani, Phil ma mnóstwo czasu na pozbycie się wszystkich możliwych dowodów.
── Jeśli za tym stoi ── podkreśliła Melanie, nadal nie do końca będąc pewna czy jej podejrzenia są prawidłowe. Dla Cleo był to drobny szczegół, więc jedyne co na to odpowiedziało było wzruszenie ramionami. ── Ale nie dostaliście się do piwnicy, prawda?
── Nie, to były masywnie stalowe drzwi. Nie mogliśmy nic z nimi zrobić.
W odpowiedzi uniosła brew. Niby nie chciała wyciągać pochopnych wniosków, ale… te myśli same kroiły się w jej głowie.
── Niezła ochrona, jak na zwykłą piwnicę barową, nie sądzicie? ── zaproponowała z podejrzeniem na twarzy.
── Dokładnie, dziwne.
Zaprzestanie podejrzeń było trudniejszym niż się wydawało, lecz by dostać się do sedna sytuacji trzeba było ją odczuwać. Tak więc Melanie mimo zakłopotania w głowie, udawała, że w pewności jej podejrzenia były skierowane na Phila.
── I jak na was zareagował?
── Był ogromnie zły, więc cudem było, że nie zadzwonił na policję ── powiedział Thomas, spoglądając na Cleo. ── Głównie dlatego, że powiedział, że jego termin to wczorajszy wieczór.
── Chciałem argumentować, że to pewnie przez atak na Jessy, ale wtedy nie mógł o tym wiedzieć, co nie? ── spytał Richy, na co przytaknęła.
── Nie powinien, aczkolwiek jest też możliwość, że Jessy mu powiedziała. Z resztą, zapytam ją o to później ── odparła Mae, spoglądając na czas ukazany na jej zegarku. ── I… to już koniec moich pytań.
── A tak przy okazji, co dokładnie stało się z Jessy? ── zadał kolejne pytanie Thomas, po czym wzrokiem wyszukał Richy'ego.
Dziewczyna była zdezorientowana, nie mówiła nikomu o ataku, co oznaczało, że Richy zdążył się wygadać. Nie była na niego zła, ale w pewnym momencie przywracanie tych wspomnień było okropnym doświadczeniem.
── W międzyczasie opowiedziałem Cleo i Thomasowi o tym, co stało się Jessy ── wyznał ze smutkiem w oczach. ── Ale lepiej będzie, gdy opowiesz nam szczegóły. Na grupie ze wszystkimi, bo to ważne dla wszystkich z nas i sądzę, że inni powinni wiedzieć.
── Ja… niech będzie ── jej warga drgnęła z nadchodzących emocji, które trzymała w sobie odkąd tylko pojawiła się w mieszkaniu Thomasa.
── Więc staram się dyskretnie odnosić w temacie wojny pomiędzy tobą, a Lilly i sądzę, że już powoli powinna się zakończyć ── Richy posłał jej niezręczne spojrzenie, które zbyła i przygryzła wargę. ── Nie sądzisz, że powinniśmy ponownie dodać ją na czat grupowy?
── Nie, Richy. Jeśli dowie się tych informacji, tym bardziej będzie chciała działać przeciwko mnie, a ja nie chcę ponownie skończyć z okładką mordercy i porywaczki, którą nie jestem ── wyjaśniła z przymrużonymi powiekami. ── Po tym, jak wyjaśnię to na grupie, ktoś z was może wysłać jej screenshoty.
Cleo z zawiedzeniem spojrzała na Melanie, chcąc przekonać ją do dodania Lilly, chociaż to i tak się nie udało, co jednakże zostało zrozumiane przez tą trójkę.
── W porządku, zróbmy to teraz.
𝗖𝗭𝗔𝗧 𝗚𝗥𝗨𝗣𝗢𝗪𝗬
ᴍᴇʟᴀɴɪᴇ, ᴊᴇssʏ, ᴅᴀɴ, ᴄʟᴇᴏ, ʀɪᴄʜʏ, ᴛʜᴏᴍᴀs
RICHY: Dan, przyjdź online
✘ DAN jest teraz ONLINE
DAN: Co znowu
DAN: Niezły czas sobie wybraliście,
akurat wtedy kiedy mam iść po jedzenie
ME: Niepotrzebnie, bo za
chwilę i tak stracisz apetyt
ME: Jessy została
zaatakowana tej nocy
DAN: Co?!!
ME: Rozmawiałyśmy przez telefonu,
nie mam pojęcia jak się teraz czuje.
O tym powie ci Richy
RICHY: Zależy o czym mowa 🙁
RICHY: Nie ma poważnych obrażeń, ale
nadal przeszywa ją kompletny szok
CLEO: Dan, nawet nie próbuj
uciekać ze szpitala
DAN: Jasna cholera!
ME: Proszę, nie denerwujmy
się. Wszystko będzie dobrze ://
THOMAS: Melanie? Opowiesz
nam szczegóły?
ME: On zdecydowanie był mężczyzną
ME: Dało się poznać po posturze i gestach
ME: Miał maskę, ale mimo to wykrułam moment, w którym spojrzał na mnie
ME: To ja byłam jego prawdziwym
celem, ale gdy zobaczył, że mnie
nie było z nią, postanowił ją
skrzywdzić, by skrzywdzić mnie
ME: To było takie straszne…
THOMAS: Kurwa, to okropne
CLEO: Ale sama wiesz, że nie
możemy zawrócić. Robimy to dla Hannah
CLEO: Jedyną opcją jest dopadnięcie go
ME: Zanim on dopadnie nas
RICHY: Melanie pracuje nad czymś
ME: ???
RICHY: Chodzi mi o listę pH
ME: Możesz to powiedzieć
bez zbędnych skrótów, Richy
RICHY: Lista połączeń Hannah, Melanie
ma listę połączeń Hannah
RICHY: I sądzę, że to nam
naprawdę pomoże
RICHY: Cieszycie się?
THOMAS: Wiemy to już
DAN: Ja nie wiedziałem
RICHY: Chciałem chociaż trochę
poprawić wam nastrój
RICHY: Uważajcie wszyscy 🙁
ZANIM MELANIE tuż po Richym i Cleo opuściła dom Thomasa, zatrzymała się przy wyjściu, mając mu coś jeszcze do powiedzenia i to bardzo ważnego. Spojrzał na nią z lekkim zakłopotaniem, kiedy odwróciła się do niego z wymuszonym uśmiechem na ustach.
── Hmm… jest coś, co mam ci do powiedzenia ── zaczęła, momentalnie zatrzymując wzrok na swoich paznokciach. W końcu uniosła wzrok, by nie zabrzmieć na niepewną. ── Hannah sama kupiła tamtą bransoletkę, co oznacza że nie miała rodmansu.
Na twarzy mężczyzny pojawiła się wielka ulga, a on sam poczuł się tak, jakby kamień spadł z jego serca. Te informacje sprawiły, że on sam się uśmiechnął.
── Dziękuję… bardzo dziękuję, Mae.
SPÓŹNIONY ROZDZIAŁ!! Jak się okazało, pogodzenie wszystkich obowiązków z pisaniem książki nie było dla mnie aż tak łatwe, ale znowu natchnęła mnie wena, więc oto ta ten obiecany rozdział. ( Mam nadzieję, że tym razem wattpad nie usunie go tak, jak poprzednio )
Trzymajcie się ─ Connie :3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top