𝟬𝟭𝟰. wideo.

» [ 𝗠𝗘 𝗔𝗡𝗗 𝗧𝗛𝗘 𝗗𝗘𝗩𝗜𝗟 ] «
0:58 ─〇───── 3:05
⇄ ◃◃   ⅠⅠ   ▹▹  ↻

𝑴𝐄 𝑨𝐍𝐃 𝑻𝐇𝐄 𝑫𝐄𝐕𝐈𝐋, 𝑾𝐀𝐋𝐊𝐈𝐍𝐆
𝑺𝐈𝐃𝐄 𝑩𝐘 𝑺𝐈𝐃𝐄

꒰ · 🥀 · ꒱

𝗠𝗘𝗟♡𝗡𝗜𝗘

Od tamtej pory w Duskwood rozbrzmiały wielkie łony rozpaczy, jak i ciekawości mieszkańców. Wszystko to było spowodowane nagłym wypadkiem Dana, który nadal tkwił w śpiączce, co dobijało również mnie. Nie byłam ani trochę obojętna w tej sprawie, a w mojej głowie miałam pewne głosy, które mówiły mi, że ja również byłam temu winna, bo powinnam go zatrzymać. Ja również tak myślałam, choć może i było to tylko moje głupie sny, których nie umiałam rozróżnić od rzeczywistości?

Jake pojawił się, kiedy Jessy opuściła moje mieszkanie, co zdarzyło się następnego dnia, chociaż było to kompletnie zrozumiane – to było strasznie męczące.

— Mel? Przeczytałem treści wiadomości, które zamieniłaś z Danem zeszłej nocy — tym samym przeniosłam swój wzrok na laptopa, który znajdował się na moich kolanach, które były niniejszym nagrzane.

— Dużo nowych informacji… prawda? — odrzekłam zachrypniętym głosem, będąc trochę nadpobudzona.

— Bez wątpienia, ale na początku chcę się dowiedzieć  — odrzekł z niewielką niepewnością. — Wszystko w porządku?

Przytaknęłam nerwowo głową i zaczęłam bawić się końcówkami swoich włosów.

— Mhm, zmieńmy temat — nakazałam, próbując myśleć trzeźwo, chociaż nie potrafiłam. — Mamy nowe inicjały, J.H.

— Przychodzi mi na myśl jedna osoba, która ma identyczne inicjały — oznajmiłam, przez co zwróciłam na niego jeszcze większą uwagę, niż wcześniej.

Nim jednak zdążyłam uzyskać odpowiedź uzasadniającą, mój telefon zaczął szalenie wibrować, przez co musiałam go odebrać. Numer nieznany mówił mi, że powinnam to zrobić, ponieważ innym razem zrobiłabym wielki błąd.

Kiedy to zrobiłam, w tle usłyszałam straszne szumy, a następnie odgłosy kruków, aczkolwiek nie byłam pewna, co do tego drugiego. Zmarszczyłam brwi, będąc tym zupełnie zdezorientowana. To właśnie sprawiło, że nie byłam w stanie się odezwać.

Połączenie niekrótko po tym zostało przerwane, zostawiając mnie z zamurowanym wyrazem twarzy. Co to miało, do cholery, być?

— Mądralo, jesteś tutaj jeszcze? Mam powody, by twierdzić, że cię zawiesiło — prychnął cicho. O co mu chodziło? Co miał na myśli, przez jego dziwny ton? — Więc tyle dla ciebie znaczy moje zdanie, ta?

— No — odparłam bez zastanowienia, po czym przewróciłam oczami. Nie miałam na myśli tego powiedzieć, ale wolałam nie cofać tego, ponieważ mogłoby go to nakręcić jeszcze bardziej. — Ale dla twojej wiadomości, ktoś do mnie zadzwonił i wcale się nie odezwał, a zamiast tego mogłam usłyszeć kruki, psycholu.

— Tym razem ci odpuszczam — westchnął prawie, że niesłyszalnie. — Inicjały na bransoletce do Jessy. Jessici Hawkins.

Miałam dodać, że prawdopodobnie jest to zbieg okoliczności, patrząc na wszystko, ale wtedy znowu otrzymałam połączenie. Kolejny raz był to nieznany numer, przez co byłam zbita z tropu. Nie chciałam odbierać, ponieważ podejrzewałam, że mogłoby być to takie same połączenie, jak wcześniej, ale jednak to zrobiłam, a widząc FaceTime, zakryłam kamerkę dłonią.

— Już cię ostrzegałem, byś się w to nie wtrącała, ale ty to kompletnie zignorowałaś. Sądzisz, że to gra w kotka i myszkę, prawda? — odsunął telefon od, jak się okazało, pnia drzewa. Tym samym mogłam ujrzeć las i… Cleo. Tak, zauważyłam Cleo, która biegała po lesie, a wtedy moje serce wręcz się zatrzymało. Porywacz.

Kruki były następnym, co usłyszałam, a połączenie zostało przerwane, gdy Cleo wbiegła w jakiś zaułek. Nagle przed oczami pojawiły mi się czarne scenariusze, które dotyczyły brunetki. Co jeśli on ją dopadnie? Co jeśli potrzebuje teraz pomocy? Kurwa, kurwa, kurwa. W co ja się wplątałam?

— Jake? Cleo jest w niebezpieczeństwie.

— Właśnie widziałem, dziwne. Cleo jest w lesie…

Zmarszczyłam brwi. Znowu podsłuchiwał moje rozmowy?

— Jest w niebezpieczeństwie. Cholera, co ja mam teraz zrobić? — krzyknęłam półszeptem, pocierając ręce o kolana. Nie odpowiedział, co spowodowało że sądziłam, że mnie zostawił z tym samą. — Jake?

— Melanie, błagam cię, mimo że twoja decyzja będzie miała różne konsekwencje — zamrugałam kilkukrotnie, nie wiedząc o co chodzi. — Za wszelką cenę nie możesz mówić nikomu o tym filmie.

— Serio, Jake? I to ma być ta twoja rada? — oburzyłam się. — Nie mogę mówić o tym nikomu, nawet Cleo?

— Jestem pewien, że porywacz chce cię tym jedynie nastraszyć. Niektórzy mogą źle zinterpretować jego zachowanie.

Parsknęłam cierpko, będąc zirytowana jego zdaniem. Miałam szczerze mówiąc gdzieś to, co chciał mi powiedzieć. Byłam tym zbyt zła, by zachowywać się spokojnie.

— Ta? Jedynym, który źle to interpretuje, to ty! — wybuchnęłam cierpkim głosem. Czy on naprawdę daje mi taki wybór?

— Jeśli inni się o tym dowiedzą, będą chcieli przestać szukać Hannah — ciągnął swoje argumenty dalej, chociaż nie obchodziły mnie one. Nie mogłam postawić swoich znajomych w takim niebezpieczeństwie. — Wiem, że jest to dla ciebie trudne, ale pamiętaj, że chodzi nam tylko i wyłącznie o znalezienie Hannah, a do tego potrzebujemy też innych.

— Czy ty siebie słyszysz? Mówisz, jakby byli jedynie środkiem do celu.

Miałam chęć, by wysłać ten film na czat grupowy, ale znowu mi przeszkodził.

— Mel, proszę cię — powiedział, a ja pokręciłam głową. — Zaufaj mi w tym.

— Nie, wybacz. Wiem, że w tej chwili mogę igrać z ogniem, ale bezpieczeństwo przyjaciół jest dla mnie o wiele ważniejsze — mruknęłam i wciągnęłam powietrze, po czym wysłałam nagranie ekranu z naszej rozmowy na czat grupowy.

Przepraszam, Jake. Ja po prostu… nie potrafię obdarzyć cię zaufaniem, które ty chcesz.

' CZAT GRUPOWY '
Melanie, Jessy, Dan, Cleo, Richy, Lilly, Thomas

ME: ❪ plik wideo ❫

☯⋆⋆┇ RICHY jest teraz ONLINE

RICHY: A to co… 🤨

☯⋆⋆┇THOMAS jest teraz ONLINE

RICHY: Chcesz zrobić nam jakiś
żart, Melanie?…

RICHY: I dlatego filmujesz Cleo?!?!😵

ME: Taa, a później
wysłałam to do was 🤦‍♀️

RICHY: …Usłyszałem dźwięk
z filmu 😶

RICHY: Czy to porywacz?

☯⋆⋆┇LILLY jest teraz ONLINE

THOMAS: Musimy zadzwonić do Cleo!

RICHY: Nie, to nie zadziała. Cleo
podczas biegania nigdy nie zabiera
ze sobą telefonu

ME: Skąd wiesz, że
Cleo uprawia jogging?

RICHY: … Wcześniej przyniosła mi
ciasto, a poza tym ma to napisane w
statusie, ale czekaj…

RICHY: Co chcesz przez to powiedzieć, Melanie?

ME: Przepraszam,
po prostu martwię się :((

LILLY: Musimy natychmiast zadzwonić
na policję!!

RICHY: Już to robię

Nie, nie, nie. To nie tak miało być

☯⋆⋆┇CLEO jest teraz ONLINE

ME: Cleo!

THOMAS: Wszystko okej, Cleo??

CLEO: Co jest? Właśnie wróciłam
z joggingu

ME: Richy, możesz
jednak odwołać psy 😅

ME: Policję**

RICHY: Wowowo

RICHY: Właśnie miałem policję
na linii 🤦

THOMAS: Cleo, zobacz, co przed chwilą dostaliśmy od Melanie

RICHY: Tak

ME: Richy, mogę odpowiedzieć?

ME: Tak

RICHY: 😑

LILLY: Myśleliśmy, że coś ci się stało

CLEO: Nie, wszystko ok

CLEO: Szczerze? Nawet nie zauważyłam,
że ktoś tam jest

ME: Kurwa mać

RICHY: Melanie, słownictwo!

ME: 🤨🤨

THOMAS: Czemu byłaś w lesie? Czy to,
co się stało ci nie wystarcza?

LILLY: Myślałam, że nigdy nie
wchodzisz do lasu?

ME: Myślę, że teraz
wszyscy nie powinni tam chodzić

RICHY: Ale halo😑

CLEO: Alfie mi coś powiedział, a ja
musiałam to przemyśleć

CLEO: Po prostu zapomnijmy o tym, w porządku? Tylko się nad tym zastanawiałam
i to wszystko

RICHY: Ale co teraz? Na policję z wideo?

ME: Czekaj, co masz na myśli, Cleo?

CLEO: Nie, nie idę na policję

LILLY: Znowu to samo!

ME: "To samo"??

LILLY: Jeśli chodzi o twój numer,
Melanie, to ja już na samym początku
bym poszła na policję, gdyby to zależało akurat ode mnie

ME: Fajnie wiedzieć?

CLEO: Ten drań miał na myśli tylko,
by nas przestraszyć. Na pewno nie będę
się tym przejmować

CLEO: I może mi grozić ile tylko chce – to jeszcze bardziej mnie zmotywuje

ME: Ale dobrze by było,
gdybyś zachowywała ostrożność

CLEO: Już dawno zdecydowaliśmy, by
szukać Hannah. Rzucenie tego przez coś takiego można nazwać tylko rachubą

RICHY: Jeden za wszystkich?

ME: I wszyscy za jednego!

CLEO: 🙂

RICHY: O tak! 💪

☯⋆⋆┇LILLY jest teraz OFFLINE

RICHY: Jeszcze coś. Czy Jessy oznajmiła
wam o sytuacji Dana?

ME: Tak, wypadek :((

THOMAS: Musiał pić

THOMAS: Albo to kolejna plotka, którą usłyszałem

CLEO: Ten zakuty łeb😔

RICHY: Jessy jest w szpitalu, dlatego
dałem jej wolne

ME: Miło z twojej strony

ME: Proszę, bądźcie wszyscy ostrożni :^[

CLEO: Jasne, jesteśmy

ME: Dziękuję, do zobaczenia

☯⋆⋆┇CLEO, THOMAS i RICHY są teraz OFFLINE

W czasie, gdy pisałam z innymi, Jake zniknął. Miałam nadzieję, że nie będzie przez moją decyzję aż tak zły, aczkolwiek w zupełności nie byłam pewna czy w ogóle ma zamiar ze mną teraz rozmawiać.

' J A K E '
online

ME: Widzisz? Nie było aż tak źle
𝚠𝚢𝚜́𝚠𝚒𝚎𝚝𝚕𝚘𝚗𝚘

ME: Jesteś na mnie obrażony?

JAKE: Nie.

JAKE: Większość decyzji, które
podejmujemy, stają się z lepszych
gorszymi znacznie później.

ME: Serio, akurat to?

JAKE: Twoje przesłanie filmu może
dopaść nas znacznie później.

JAKE: To zaszkodzi w naszych poszukiwaniach Hannah.

ME: Jeśli to pozwala mi
w chronieniu innych, to tak ma być

JAKE: Rozumiem cię...

ME: Więc w porządku

JAKE: Mhm.

JAKE: Przyjrzyjmy się nagraniu
porywacza.

JAKE: Najpierw mamy jego słowa.

JAKE: Mówi, że jest zmuszony, by iść
o krok dalej.

ME: Obwinia mnie

JAKE: Zgadza się.

JAKE: Następna rzecz, którą zauważyłem to to, że ukrywa się przez jego większość.

ME: …

ME: Chce uniknąć
bezpośredniej konfrontacji, prawda?

JAKE: Nie chciał jej skrzywdzić, a ciebie przestraszyć.

ME: I mu się udało

JAKE: Nie możesz się bać. Najważniejsza
jest teraz Hannah. Musimy się pospieszyć.

JAKE: A do tego potrzebujemy twojego zaufania, Mel.

ME: Przepraszam, Jake :⁠,⁠-(

JAKE: Przeprosiny przyjęte, nie
martw się.

ME: Czekaj, przypomniało mi się coś!

ME: Tuż przed FaceTimem
zadzwonił do mnie

JAKE: W porządku, ale podobno nic nie powiedział.

JAKE: Ale po co miałby dzwonić do
ciebie dwa razy?

ME: Może coś nie
szło zgodnie z planem?

ME: Na przykład nie
znał planu trasy Cleo?

JAKE: Masz na myśli, że był
przypadkowo w złym miejscu, kiedy
do ciebie dzwonił?

ME: Dokładnie

JAKE: To dobry pomysł.

JAKE: Każdy szczegół może być
brakującym elementem układanki.

ME: Lub innymi
słowami: Dobra robota, Mel

JAKE: Oficjalnie zezwoliłaś na to, bym
tak na ciebie mówił.

JAKE: Dobra robota, Mel :)

JAKE: Ale już wiesz, że wysyła nam tylko puste i nic niewarte groźby?

JAKE: Jest granica… granica, której nie przekroczy.

ME: A jeśli tylko
chce, byśmy tak myśleli

JAKE: Jaka byłaby z tego dla
niego korzyść?

ME: Błędy z naszej strony

JAKE: To nie ma znaczenia, bo wiem, że
go przejrzysz.

JAKE: Wygląda na to, że to jeszcze się nie skończyło. Hannah żyje, Mel.

JAKE: Po prostu mamy o tym
nie wiedzieć.

JAKE: Musimy zająć się jednym z naszych najlepszych tropów.

ME: Bransoletka?

JAKE: Bransoletka.

JAKE: Z inicjałami J.H.

JAKE: = Jessica Hawkins.

ME: Równie dobrze
jest to niezliczona liczba osób

JAKE: Ale to jedyna z otoczenia
Hannah.

JAKE: I twoja opinia aktualnie jest tutaj unieważniona, bo wiem, że możesz oceniać ich lepiej niż ją.

ME: Rozmawiam z ludźmi
zamiast ich szpiegować. Masz rację,
ocenię ich inaczej

ME: Nie zostawię tematu dopóki nie przestaniesz czytać moich czatów

JAKE: Mądralo…
𝚠𝚢𝚜́𝚠𝚒𝚎𝚝𝚕𝚘𝚗𝚘

JAKE: Chcesz pomoc czy się obrażać?

ME: Poobrażać, a co?

JAKE: Mądralo Mel, uspokój się.

ME: :((

JAKE: Poobrażasz się jutro.

ME: Co jest jutro?

JAKE: Jutro.

ME: Śmieszne

JAKE: Nawet bardzo.

JAKE: Wyobrażasz sobie udział Jessici w porwaniu Hannah?

ME: To Jessy jak coś

JAKE: Przeanalizujemy razem
dotychczasowe fakty.

JAKE: A później powiedz, jak to
oceniasz.

JAKE: Wiemy, że Thomas sądzi, że
Hannah ma bransoletkę w związku z romansem z J.H.

ME: Jessy mogła dać to Hannah

JAKE: Jessica początkowo nie
angażowała się w poszukiwaniach, ale
nagle zmieniła zdanie.

ME: Zmieniła zdanie wraz ze mną

ME: Poza tym bała się pogorszenia sytuacji

JAKE: Co masz na myśli, pisząc że zmieniła zdanie przez ciebie?

ME: Jesteśmy aka "przyjaciółkami"

JAKE: A tajemniczy rozmówca?

ME: Najwyraźniej mężczyzna

JAKE: Jesteś na to wszystko dobrze przygotowana.

ME: Jessy myśli, że stoi za tym coś nadprzyrodzonego, ale ja myślę że
to jakiś nonsens

JAKE: Coś jeszcze, połączenie, które pokazywało Cleo. Jessy była wtedy w drodze do domu, prawda?

JAKE: Dałaby radę dostać się w takiej prędkości do lasu?

ME: Nie, niemożliwe

JAKE: To jak na razie wszystko
w temacie Jessici. Według ciebie Jessica nie jest podejrzana.

ME: No nie, nie jest 😑

JAKE: Nie pozwalasz, by jakiekolwiek
uczucia wpłynęły na ciebie, tak?

ME: Bez żartów, Jace

JAKE: Jake*

ME: Jessy*

ME: Wiesz, że może
być dwóch sprawców?

JAKE: Dobre spostrzeżenie, mimo
iż nie zauważyłem nic, co mogłoby na
to wskazywać.

JAKE: Musimy przemyśleć zapytanie
Jessici o bransoletkę.

ME: Jessy**

JAKE: I teraz do akcji wkraczasz ty,
Mądralo. Zastanów się do momentu,
w którym do ciebie napiszę.

JAKE: Nie wiem, czy powie ci prawdę.

JAKE: A czasami atut jest po prostu
atutem tak długo, jak nim nie zagramy.

JAKE: Do zobaczenia, Madeline :)

ME: Pa, Jace :^

ME: I jestem Melanie, psycholu

JAKE: Tak, psycholko.

˚₊· ͟͟͞͞➳❥ JAKE jest teraz OFFLINE

Miejmy nadzieję, że masz rację, Jake…

Bo to wszystko może zniszczyć nas w jedną minutę, bądź sekundę, a naprawienie tego zajmie nam o wiele więcej.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top