𝐲𝐨𝐮𝐧𝐠 𝑱𝐀𝐊𝐄 𝑶𝐃𝐄𝐓𝐓𝐄 . . . 𝑳𝐄𝐕𝐈 𝑴𝐈𝐋𝐋𝐄𝐑
𝐲𝐨𝐮𝐧𝐠 𝑴𝐄𝐋𝐀𝐍𝐈𝐄 𝑪𝐀𝐌𝐏𝐁𝐄𝐋𝐋 . . . 𝑫𝐀𝐍𝐈𝐄𝐋𝐋𝐄 𝑪𝐀𝐌𝐏𝐁𝐄𝐋𝐋
MELANIE
( dziesięć lat wcześniej )
melanie – trzynaście lat . . .
jake – czternaście lat . . .
Szloch, to było jedyne, co usłyszałam po kolejnych krzykach rodziców. Zacisnęłam usta w grymas, patrząc na swojego brata, który pilnował, abym na uszach miała słuchawki bezprzewodowe, na których włączona była bardzo głośna muzyka. Nicky przybity podszedł do mnie, otulając mnie ciepłymi ramionami, co odwzajemniłam dopiero po minutach bycia nieświadomej.
— Nick, Nick, ja... ja nie chcę. Błagam, nie chcę tutaj być — z moich ustach wyrwał pisk, spowodowany szlochem, który próbowałam powstrzymać.
— Cichutko, Lannie. Za chwilę będzie po wszystkim, jasne? Za chwilę stąd pójdziemy i wszystko będzie w porządku — byłam świadoma tego, że sam w to nie wierzył. Brunet spojrzał na swój telefon, po czym przełączył piosenkę na coś, co było przyjemne dla mojego słuchu.
I've been holding my breath, I've been counting to ten over something you said.
Kolejny przyciszony huk sprawił, że delikatnie podskoczyłam i spojrzałam kątem oka na swojego brata. Szesnastolatek skinął w moją głowę, idąc do drzwi pokoju i ostrożnym krokiem z niego wychodząc. Tuż przed tym zostawił zamknięte drzwi, a ku mojemu zaskoczeniu już nic nie usłyszałam. Chciałam iść to sprawdzić, aczkolwiek wiedziałam że Nicholas nie chciałby tego.
I've been holding back tears. While you're throwing back beers, I'm alone in bed.
— Co jest z tobą nie tak, hę!? — donośny krzyk sprowadził mnie do prawdziwego świata, przerywając moje obserwowanie szarej ściany pokoju.
— Ogarnijcie się oboje, bo jedynym przykładem, który aktualnie ukazujecie, to to że nigdy nie powinno powstać wasze małżeństwo. Przypominam wam, że, do kurwy, w tym domu jest jeszcze dziecko! Dziecko, które łatwo może uzyskać przez to dodatkowe traumy! — to był Nicky. Wiedziałam to, ale miałam ochotę sprawdzić, czy z moim braciszkiem jest wszystko w porządku.
Wzięłam kilka głębokich wdechów i wstałam z łóżka, odrzucając kołdrę w jedną ze stron łóżka. Zaczęłam drobnymi krokami iść na korytarz domu, by sprawdzić czy sytuacja jest pod kontrolą. Poczułam uczucie zakłucia w sercu, czując ściszony głos mamy, ojca oraz brata.
— Nick? — powiedziałam, pytającym głosem, wtem sprawiając że chłopak znalazł się tuż przy mnie.
— Księżniczko, wróć do swojego pokoju, dobrze? Za chwilę wrócę i włączę nam jakiś ciekawy film — posłał mi wymuszony uśmiech oraz odwrócił się momentalnie do tyłu, znaczącym spojrzeniem skanował ciało zakłopotanego ojca.
Mężczyzna tuż po tym machnął nieznacząco ręką i odszedł w którąś stronę. Jego twarz była dla mnie zamazana, ponieważ wspomnienia związane z nim już dawno dla mnie umarły. Choć byłam głupią trzynastolatką, nie byłam nieświadoma tego, co się działo.
Wtuliłam się w zagłębienie szyi szesnastolatka i pozwoliłam, by zaniósł mnie do pokoju, który nie raz dzielił wraz ze mną. Zależało to od tego, czy miałam nocne koszmary i równie, czy mogłam zasnąć.
— Jesteś głodna? Chciałabyś pójść teraz ze mną do jakiejś kawiarenki w pobliżu? — usadził mnie na skrawku łóżka, po czym usiadł obok mnie.
Skinęłam twierdząco głową, czując że mój brzuch za chwilę zaburczy. Nicholas zdjął z moich uszu słuchawki i odłożył je do szuflady w biurku, uprzednio wyłączając na telefonie piosenkę. Klasnął ciszej w dłonie, a następnie poprawił nogawki moich dresowych spodni i otarł mokry ślad z policzka.
— To w takim razie przyniosę tutaj twoje rzeczy. Poczekaj tutaj i nigdzie się nie wybieraj, dobrze? — zgodziłam się, a później obserwowałam jak chłopak wychodzi z pomieszczenia i wraca z moją kurtką i butami, mając na nogach swoje buty i puchową, czarną kurtkę.
Nałożyłam na siebie wybrane przez chłopaka rzeczy, a po tym posłałam mu krótki uśmiech, spinając swoje włosy w wysokiego kucyka. Razem wyszliśmy z pomieszczenia i budynku, idąc przez chodnik oraz komentując różne rzeczy znajdujące się na zewnątrz. Mój brat był jedynym wsparciem, które miałam i kochałam go nad życie.
Zajmując miejsce w pobliskim pubie, zaczęłam obserwować poczynania różnych ludzi, ale na najdłużej mój wzrok przeniósł się na trochę starszego ode mnie chłopaka, który rozmawiał z sprzedawczynią, stojącą za ladą. Ten sam osobnik, prawdopodobnie czując na sobie mój wzrok, odwrócił głowę w moją stronę i nadal słuchając słów nastoletniej, uśmiechniętej od ucha do ucha sprzedawczyni, zmarszczył brwi. W odpowiednim momencie odwróciłam wzrok i skupiłam się na swoim bracie, który szybko pisał do kogoś wiadomość. Dokładnie po tym odłożył urządzenie do kieszeni kurtki.
— Pójdę coś zamówić. Co chciałabyś dzisiaj przekąsić? Tym razem zgodzę się na wszystko — ostrzegł prześmiewnym tonem.
— Poproszę gorącą Taco i jakiś sok — oznajmiłam, na co przytaknął głową. — Poczekam tutaj, by nikt nie zajął nam stolika.
Brunet zamyślił się, ale po minucie zgodził się na moje poczynania. Od samego początku zagadał do blondynki stojącej za ladą i wpadł z nią w dłuższą rozmowę. W tym samym momencie do mojego stolika przysiadł się ten sam chłopak z wczoraj.
— Lubisz słuchać muzykę i czytać książki? — wskazał na książkę, którą trzymałam w dłoni. O rany, zapomniałam nałożyć na nią specjalnego etui, by ludzie nie wiedzieli, która to książka.
— Mhm, to nie raz zależy od mojego samopoczucia — nie miałam pojęcia, dlaczego się mu tłumaczyłam, ale nie czułam żadnego problemu w konwersacji z nim. — Też chcesz poczytać?
— Nie, ja raczej czytam komiksy — wyszczerzył się, na co jedynie przytaknęłam. — Jestem Jake, ale możesz mówić na mnie, hm... Jay. A ty?
— Jestem Melanie — przedstawiłam się. — Możesz mówić do mnie, jak chcesz.
Brunet na chwilę się zamyślił, ale po krótkiej chwili w jego oczach zaświeciły iskierki.
— Więc będziesz dla mnie Mel. Szybciej zapamiętam twoje imię — wzruszył ramionami, powodując że kąciki moich ust powędrowały ku górze. — Jesteś stąd? Przysięgam, że nigdy wcześniej nie widziałem cię tutaj, a w pubie swojej kuzynki bywam dość często.
— Jestem tutaj od połowy roku, ale w tym pubie bywam jedynie, gdy wybieram się na dłuższe spacery — wyjaśniłam, ponieważ mój dom znajdował się w przeciwną stronę stąd.
— Ja mieszkam niedaleko stąd, ale świetnie jest wiedzieć, że jest tutaj ktoś mojego wieku, bo chyba jesteśmy w tym samym, prawda? — zapytał z nadzieją w głosie. — Ach, no tak. Mam czternaście lat.
— Jestem trzynastolatką — mruknęłam, na co uniósł brew do góry.
— To super! Możemy jeszcze dzisiaj obejrzeć razem Avengers, lub Transformersów, jeśli chcesz. Jasmine z pewnością się na to zgodzi — wzruszyłam ramionami, gdyż zależałoby to również od mojego brata i rodziców. — Och, twój brat chyba już idzie. Muszę wrócić do pomocy Jas, ale później się zgadamy.
Po tym odszedł, zostawiając mnie samą z zdezorientowanym Nickiem.
— Co to był za chłopak? — spytał, układając przede mną moje zamówienie i samemu zaczynając jeść swoje naleśniki.
— Mój nowy znajomy, z którym później obejrzę Avengersów — odparłam dumnie, na co parsknął śmiechem.
— W porządku, tylko czasem nie próbujcie tych wszystkich ich sztuczek. Pamiętaj, że nie jesteś Iron Manem, więc nie umiesz być niezniszczalna — ostrzegł, na co przewróciłam oczami i zaczęłam jeść swoje Taco. Bardzo pyszne Taco.
Tak właśnie zaczęła się moja historia z Jake'em Odette'em, aż w końcu nadszedł czas wyprowadzki, a my kompletnie straciliśmy swój kontakt. Jednakże on – mój najlepszy przyjaciel z przeszłości, na zawsze nim zostanie. Właśnie to ślubują nasze bransoletki przyjaźni. Nieskończoność.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top