~7~
Oczy blondynki zwróciły się ku młodemu mężczyźnie. Z jego twarzy dziewczyna wyczytała niepokój i lekki stres. Zastanawiając się, o co mu chodzi, posłała mu pytające spojrzenie. On, nadal pełen strachu, postanowił zapytać.
- Czemu mieszkasz sama?- zapytał cicho, w myślach szykując się na najgorsze.
Ona zareagowała przeciwnie, do jego założeń. Cicho westchnęła, po czym poprawiła się na fotelu. Opierając głowę, o swoją dłoń, zaczęła mówić.
- Wiesz... Lubiano mi dokuczać.- powiedziała cicho, ze stresu bawiąc się skrawkiem swojej spódnicy.- Dziewczyny z mojego roku zrobiły ze mnie kozła ofiarnego... Co róż podkładały mi kłody pod nogi: raz podkradły klucz do mojego akademika i zabrały mi baterie z budzika...
- Wszyscy myśleli, że z własnej woli nie przychodziłaś na czas.- wtrącił cicho, na co Blanka prychnęła pod nosem.
- Myślisz, że tego nie wiem?- zapytała poważnie, patrząc zielonymi oczami wprost w brązowe oczy, swojego kolegi, co spowodowało zimne dreszcze na jego plecach.- Gdyby nie Pani Joasia, już dawno wydalili by mnie ze szkoły...
W myślach Gutka, jak projekcja filmu, przewinęła się scena sprzed trzech dni, w której poparł tezę Zuzanny, za razem lekko naśmiewając się ze swojego kumpla. Tak łatwo uwierzył w to, że Bianka zaspała z własnej woli...
Zareagował tak, ponieważ Zuzia zrobiła to pierwsza. Poczuł, że w ten sposób uda się mu zwrócić jej uwagę ku sobie. Wewnętrznie pacnął się w czoło.
- Najważniejsze, że wszystko już wraca do normy...- powiedział Gutek, na twarzy mając pokrzepiający uśmiech. Po chwili ogarnął, że tak naprawdę nie wie, czy sytuacja Blanki się unormowała.
- To prawda.- powiedziała, uśmiechając się szeroko, a Gutek spokojnie odetchnął.- Jak narazie mam spokój.- dodała, na co obydwoje wymienili między sobą radosne spojrzenia.
Z przywróconym dobrym humorem, dwoje policjantów wróciło do pracy. Nie zabrakło w tym czasie odchyleń od tematu głównego. Ostatnią godzinę spędzili na opowiadaniu sobie nawzajem niezliczonych historii ze swojego dzieciństwa.
- Nie zrobiliśmy dzisiaj za wiele.- powiedział rozbawiony Gutek, wstając z łóżka koleżanki.
- Spokojnie...- roześmiała się Blanka, podnosząc się z fotela.- Mamy jeszcze ponad trzy tygodnie.- powiedziała, posyłając Gutkowi niewinny uśmiech.
- A nawet więcej.- poprawił ją, podczas drogi do korytarza.- Dostaliśmy dodatkowy tydzień, ponieważ pracujemy tylko we dwoje.- wziął do ręki czarnego trampka, którego następnie założył na swoją stopę.- Myślę, że z palcem w nosie się wyrobimy.- dodał, na co parsknęli głośnym śmiechem.
- Mam nadzieję, że nie mówisz tego dosłownie...- spojrzała na niego poważnie, jednak już po chwili zaśmiała się pod nosem.
- No weź...- posłał jej szeroki uśmiech, patrząc na nią spode łba. Gdy zawiązał drugiego buta, wstał i ustawił się naprzeciw koleżanki.- Lecę już.- popatrzył na swój zegarek, który wskazywał godzinę 20.
- Jasne...- powiedziała cicho, spoglądając nieśmiało na kolegę.
Przez moment stała, jak słup zastanawiając się, czy jej poczynania będą słuszne... Postawiła krok w stronę Bielskiego, a następnie szepcząc tylko niewyraźne dziękuję, wtuliła się w niego.
Gutek bez zastanowienia zamknął ją w swoich objęciach. Widział, jak ogromne szczęście sprawia swojej młodszej koleżance. Zrozumiał, że jej szczęście powoduje jego obecność i to, że się z nią koleguje.
On nigdy nie zaznał braku znajomych. Od najmłodszych lat był przy nim jego najlepszy kumpel. Co prawda- ich znajomość miewała wzloty i upadki, jednak oni mimo wszystko, koniec końców podawali sobie wzajemnie dłoń, kończąc spór, który między nimi powstał.
- Nie dziękuj...- mruknął Bielski, oddalając się od Blanki na niewielką odległość, a ona wymamrotała coś niezrozumiałego pod nosem.- Idę już... Do Zbyszka przyszły dziewczyny i pewnie to ja będę musiał sprzątać ten syf...- na samą myśl o sprzątaniu ich sypialni, Bielskiego krew zalała.
Blanka pożegnała się ze swoim nowym kolegą. Gdy opuścił jej lokum, zamknęła drzwi na klucz. W jej ciele, jak w kotle, panował misz masz uczuć. Była szczęśliwa, jednocześnie zmartwiona. Uśmiechała się, jednak chwilę później jej uśmiech zamieniał się miejscami ze strachem... Zaufała Bielskiemu, widziała w nim dobro. Niestety zeszły rok i wydarzenia z nim związane spowodowały, że jej ogólne zaufanie do innych okropnie spadło.
Dzisiaj, gdy zobaczyła Gutka w progu drzwi, doznała chwilowego amoku. Jej myśli skupiły się tylko na nim. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doznała. Wczesniej nie miała czasu oglądać się za chłopakami. Zależało jej na dobrych wynikach w nauce i dążeniu do spełnienia marzenia, jakim jest bycie policjantką.
- Blanka, weź się w garść...- oprzytomniała i skarciła samą siebie.
Przeszła do swojego pokoju, gdzie z okna miała widok na plac do ćwiczeń oraz alejkę, prowadzącą do innych akademików. W połowie szutrowej dróżki ujrzała Bielskiego, który jeszcze do niedawna siedział w tym pokoju. On, podczas gdy szedł, co chwila zerkał w stronę okna od sypialni dziewczyny. W tej chwili ujrzał ją w oknie, kompletnie się tego nie spodziewając.
Młodzi przesłali między sobą uśmiechy i lekkie machnięcia dłońmi. Blanka, kompletnie zawstydzona, machała mu niewinnie, przywdziewając uroczy i nieśmiały jednocześnie uśmiech, za to Gutek szczerząc dwa rzędy białych zębów, ochoczo odmachał koleżance.
- Czemu ona jest taka urocza?- zapytał siebie w myślach, obserwując, jak blondynka znika za firanką.
Z głową pełną myśli Gutek udał się do swojego akademika. Gdy przekroczył próg klatki, ocucił się z głębokiego zamyślenia i przypomniał sobie, że Zbyszek również pracuje nad projektem.
- Zuza!- krzyknął szeptem i w te pędy poleciał na właściwe piętro, zapominając o Blance, nad którą rozmyślał przez całą drogę.
W mieszkaniu objawił się z impetem. Gdy tylko otworzył drzwi, szmery rozmów ucichły, a słuch siedzących w pokoju był skupiony na dobiegającym z przedpokoju dyszeniu.
- Jestem!- ogłosił wszem i wobec aspirant, wieszając swoją bluzę na czarnym wieszaku.
- Spoko.- odpowiedział mu przyjaciel lekko zmieszanym tonem.
- Niech zgadnę. Zostawiliście mi wszystko do posprzątania?- zapytał rozweselony Gutek, pozostawiając trampki w korytarzu.
Nie otrzymał odpowiedzi. Zdegustowany tą ciszą poszedł do pokoju, w którym wbrew pozorom było czystko, pomijając jeden istotny aspekt. Na czystej, białej i nowej pościeli Bielskiego widniała spora, czerwona plama. Na pierwszy rzut oka widać, że niejednokrotnie starano się pozbyć brudu z materiału, niestety robiąc tym jeszcze większą krzywdę dla pościeli...
- No szlag mnie zaraz jasny trafi!- krzyknął wściekły.- Was nawet na chwilę nie można zostawić, bo jak nie syf do posprzątania, to plama do wyprania!- w Gustawie obudził się demon perfekcjonizmu.
- Wybacz Guciu...- szepnęła niewinnie Zuza, nerwowo odgarniając kruczoczarny kosmyk włosów za ucho.- Po prostu... mam te dni.- wyjaśniła, uśmiechając się do niego niewinnie. Spowodowało to dziwne uczucie w jego organizmie- jakby stado motyli unosiło go nad ziemię...
Przez jej zachowanie w istocie zapomniał o rzeczywistości, w której aktualnie się znajduje. Zapomniał o złości, napięciu i wszystkich złych emocjach... Gdzieś między nimi uwiła sobie gniazdko myśl o Blance. Mimo sporych rozmyślań na jej temat, uległ urokowi Zuzanny. Mimo postanowień poprawy nad asertywnością, uległ urokowi Zuzanny. Mimo obietnicy złożonej przed samym sobą, że przestanie o niej myśleć, ULEGŁ!
~~~
Jak krucha i cieniutka jest granica ludzkich uczuć? Jak szybko można stracić zaufanie do drugiego?
///\\\///\\\///\\\
Heeeej!
Ja dzisiaj bardzo króciutko, raptem pare słów.
Po pierewejsze: teorie! Chce wasze teorie! Uraczcie mnie swoimi myślami ❤️❤️❤️
Po drugierewejsze: mam nadzieje, ze się podobało 🥺💜
Po trzecierewejsze (XD): jak wam się podoba nowa okładka? I cały wystrój profilu? 😏💜
Po ostatnierewejsze: miłego dnia!
Wasza Bielska 👼🏼🤍
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top