Night 2


Po powrocie do domu dziwnie się czułam, było tu tak pusto. To strasznie dziwne , że nie czuję się komfortowo we własnym domu, we własnym pokoju. Może gdyby rodzice tu byli, to by było inaczej, ale niestety oni muszą pracować. Trochę żałuję, że odeszłam z obozu, bo teraz całe wakacje będę praktycznie sama.

-Czegoś jeszcze potrzebujesz?- zapytał mnie Seonghwa , który wnosił moje rzeczy do mojego pokoju

-Nie...- mruknęłam pod nosem, mając nadzieję, że on juz sobie stad pójdzie. Nie miałam teraz ochoty na towarzystwo

-W razie czego dzwoń. Twoi rodzice tak prędko nie wrócą, a...

-Podrazę sobie sama. Możesz już iść- powiedziałam nieco wkurzonym tonem. Sama nie wiem dlaczego, ale on w tym momencie mnie zdenerwował i nie chciałam go widzieć

-Dobrze, w takim razie dobranoc- powiedział i wyszedł zamykając jeszcze drzwi za sobą i włączając alarm.

Kiedy wyszedł zrobiłam sobie coś do jedzenia i usiadłam przed telewizorem oglądając jakąś dramę. Gdy mi się to znudziło postanowiłam się wykąpać i porządnie umyć włosy. Po tym rozpakowałam swoje rzeczy z obozu i nastawiłam pranie. Nie miałam dalej co robić, więc ponownie włączyłam telewizor...Tym razem skakałam po kanałach licząc, że znajdę coś ciekawego , coś co przyciągnie moją uwagę. I tak się stało...

-Z najnowszych wieści!  W centrum Seulu pojawiła się wataha wilków. Służby już wkroczyły do akcji. Nie wiadomo jak zwierzęta tu trafiły, ale wiadome jest, że są one agresywne. Już teraz  zginęły dwie osoby, a piątka została przewieziona do szpitala z licznymi ugryzieniami. Prosimy pozostać w domu i nigdzie nie wychodzić!!- ostrzegła prezenterka wiadomości

-Wataha wilków? w Seulu?- zapytałam sama siebie i nie wiem dlaczego ale pomyślałam o Jonghyunie 

Wyłączyłam telewizor i podeszłam do wielkich okien s salonie. Wyjrzałam przez nie i spojrzałam w dół, by zobaczyć ulice miasta. Faktycznie ludzie uciekali, a policja i ratownicy medyczni działali. Nie spodziewałam się nigdy, że do takiego czegoś może dojść. Westchnęłam ciężko i postanowiłam się w końcu położyć i zasnąć.

Dość szybko zasnęłam , ale w środku nocy coś mnie obudziło. Usłyszałam głośne walenie w drzwi. Zeszłam niezadowolona z łóżka i poszłam zobaczyć kto to.

-Idę, pali się czy co?- zapytałam ponurym głosem

Kiedy doszłam do drzwi i je otworzyłam nie wierzyłam w to co widzę. Przede mną stał chłopak w jasnych włosach, ciemno złocistych oczach i ze strachem wymalowanym na twarzy

-Jonghyun?

-ZuRi musimy uciekać. Jesteś w niebezpieczeństwie- powiedział i złapał mnie za dłoń. Od razu ją wyrwałam i spojrzałam na niego z mordem w oczach. Co on sobie myślał, przychodząc tu 

-Co ty gadasz? O co ci chodzi? Przecież mówiłeś...

-Wiem co mówiłem, ale teraz nie mam czasu na tłumaczenie, byłem głupi. Chodź!- krzyknął zdenerwowany i ponownie złapał mnie za rękę. A zaraz po tym już zbiegaliśmy po schodach

-To boli!- jęknęłam próbując poluźnić jego uścisk, wtedy on zatrzymał się i karcąc siebie pod nosem, wziął mnie na ramie i zbiegł po schodach.

Nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi. Chłopak najpierw mi mówi, że powinnam wracać do domu, że jestem  zbędna a teraz...pojawia się u mnie w domu i porywa mnie mówiąc , że jestem w niebezpieczeństwie. Pomińmy  ten fakt , że Jonghyun jest wilkołakiem i to jego powinnam się bać. Chyba byłoby lepiej jakbym nie znała prawdy.

Po kilku minutach znaleźliśmy się na zewnątrz budynku. Było ciemno i z oddali słychać było krzyczących policjantów i warczenie i wycie wilków. Jonghyun postawił mnie na ziemi i rozejrzał się do okoła szukając chyba drogi ucieczki.

-W apartamencie by mi nic nie groziło- przyznałam- nie potrzebnie się mą zainteresowałeś

-ZuRi nie rozumiesz, że oni idą po ciebie?- zapytał i odwrócił się w moją stronę. Patrzył na mnie jak na jakiegoś głupka...

-Oni? Czyli kto?- zapytałam

-Wilkołaki takie jak ja...Nie mamy czasu na tłumaczenie ci tego, chodź!- warknął i zaczął biec przed siebie ciągnąć mnie za sobą.

Biegłam za nim, ale nie byłam co to tego wszystkiego tak przekonana. Nie wiedziałam czy powinnam mu zaufać. Co prawda Jonghyun nic mi nie zrobił, ale jego słowa które powiedział mi gdy jeszcze byłam na obozie, naprawdę mnie zraniły. Myślałam , że to będzie inaczej wyglądać.

-Jeśli mi tego nie wytłumaczysz, zapomnij, że się do ciebie więcej odezwę-  powiedziałam nadal za nim biegnąc

-Wytłumaczę, ale gdy będziesz bezpieczna- odpowiedział i skręcił w jakąś uliczkę gdzie stał  samochód i pozostali opiekunowie obozu...

-Wy też?- zdziwiłam się ich widokiem

-Mówiłem, że nie powinieneś ryzykować. Wiedziałem, że źle się to dla niej skończy!- krzyknął rozzłoszczony Minho i rzucił się na Jonghyuna. Popchnął go na ścianę i złapał za ubranie. Patrzyli sobie oboje w oczy, a ja by to przerwać próbowałam odciągnąć Minho.

-Mówiłem, że ją narażasz na niebezpieczeństwo- warknął Minho

-Byłem głupi...- powiedział cicho Jonghyun, który przestał się bronić...Gdyby Minho chciałby teraz go pobić , Jonghyun na pewno by się nie bronił pozwoliłby by Minho go bił. Całe szczęście, że tego nie zrobił.

-Nadal jesteś- warknął i puścił go.

Patrzyłam na nich wszystkich i starałam się zrozumieć o co chodzi. Wszyscy z wyjątkiem wściekłego Minho omijali mnie wzrokiem. Byłam strasznie zdenerwowana, stałam i chciałam usłyszeć w końcu jakieś wyjaśnienia, a oni zamiast mi je dać...nie robili nic.

-Powie mi ktoś w końcu o co chodzi?- krzyknęłam

-Przez niego szuka cię alfa wilków- powiedział Minho wskazując na Jonghyuna

-To prawda?- zapytałam i spojrzałam na chłopaka, który kiwnął głowa i wsiadł do samochodu, Onew i Taemin poszli w jego ślady

-Nie stójmy tu tak, bo nas wyczują- odezwał się Key

-Dlaczego on mnie szuka?- zapytałam, a Minho zamiast mi odpowiedzieć, przytulił mnie

-Nie martw się, nie znajdą cię. Chodź musimy jechać- powiedział spokojnym głosem.

Westchnęłam i razem z nim  weszłam do auta. Key wszedł jako ostatni i nim zapiął pasy Onew ruszył i odjechaliśmy z tego zaułku. Jechaliśmy z dość szybką prędkością i używaliśmy jakiś skrótów. Chłopacy mówili coś, że  musimy omijać głównych ulic, by ich zgubić i by żadna policja nas ie zatrzymała. Na zakrętach czułam ścisk, bo w czwórkę byliśmy ściśnięci z tyłu. Minho też to odczuł i nagle odpiął swoje i moje pasy i przeniósł mnie na swoje kolana. Kiedy na nim siedziałam i zostałam razem z nim przypęta pasami, cieszyłam się, ze jestem niska i nie obijam głowa dachu samochodu.

________________________________

Równe tysiąc słów bez tej notki oczywiście :)) Cieszę się, że cieszycie się z mojego powrotu. Postaram się was nie zawieść. Tak wgl mam też do was pytanko...Od dawna zastanawiałam się czy stworzyć specjalne konto na fb gdzie będę publikować jakieś informację, zwiastuny odnośnie mojego wattpada. Co o tym myślicie? Założyć coś takiego? Chciałabym byście mogli się tam też poznać, rozmawiać z sobą i wgl. Dajcie znać co o tym sadzicie :)

Dziękuję za wszystkie komentarze i do następnego ! :))

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top