Day 4/5


Spojrzałam na niego, a on od razu do mnie podbiegł i powiedział coś czego praktycznie mogłam się spodziewać...

-Nikogo nie ma...oni zniknęli- powiedział z lekkim przerażeniem

-Debilu oni nie mogli tak zniknąć...Może gdzieś poszli- zastanawiałam się

-Dziewczyno przed chwilą był deszcz. Gdzie niby mieli pójść? Do lasu tak jak ty?!- zapytał obraźliwie

-Egh najpierw pomyśl nim coś powiesz- warknęłam i ruszyłam w stronę swojego pokoju.

Skoro nikogo oprócz naszej dwójki tu nie ma, to chyba zaraz pójdziemy ich szukać. Postanowiłam więc iść i ubrać wygodniejsze buty i płaszcz przeciw deszczowy. Kiedy szłam w stronę schodów , czułam na sobie wzrok chłopaka.

-A ty gdzie? Tak po prostu sobie pójdziesz?- zapytał rozkładając ręce

-Idę do pokoju- odpowiedziałam normalnym tonem

-Do pokoju? Zostawiasz mnie z tym samego? Złaź mi tu natychmiast!- krzyknął, a ja się odwróciłam

Musiałam przyznać, że Minho wyglądał uroczo stojąc niżej ode mnie  i pokazując palcem wskazującym miejsce obok siebie. Uśmiechnęłam się pod nosem i wywróciłam oczami.

-Idę się ubrać. Nie będę latać po lesie w kapciach w jednorożce- powiedziałam i on w tym momencie spojrzał na moje stopy

-A.. ok , zaczekam- powiedział zmieszany i podrapał się po karku.

Pobiegłam na górę i poszukałam potrzebnych mi rzeczy. Kiedy gotowa wyszłam z pokoju po drodze chwyciłam jeszcze latarki...Na szczęście Minho  też pomyślał o tym by zabrać jakiś plecak do którego spakowaliśmy trochę napoi , jedzenia i innych potrzebnych rzeczy...Mam nadzieję, ze nie będziemy musieli spać poza obozem...

Razem z Minho ruszyliśmy w stronę jednego z najdłuższych szlaków. Z początku szło nam się fajnie. Pogoda nie była najlepsza, ale cieszyłam się, że nie padało. Minho z każdym krokiem rozglądał się za  nami i dookoła nas. Często gadał coś pod nosem, ale ja po minucie przestałam tego słuchać. Były to głupoty w stylu: gdzie oni są, chroń plecy, o to tylko wiewiórka.

Po około godzinie chodzenia po lesie zaczęło mi się nudzić. Zaczęłam bawić się swoją komórką. Miałam nadzieję, że znajdę zasięg i dodzwonię się do dziewczyn z pokoju. Niestety ani mój , ani  telefon Minho nie miały zasięgu.

-Gorzej niż na pustyni...- westchnęłam chowając telefon do kieszeni

-Tutaj nie ma słońca i upału- stwierdził Minho 

-Nie o to mi chodzi...Na pustyni czasami można złapać jakiś zasięg, a tu nic nie ma- warknęłam

-Nie przesadzaj...O zobacz- powiedział i wskazał na coś palcem

-Co?- zapytałam i spojrzałam w tamte miejsce...Nie było tam nic co przykuwało moją uwagę

-To drzewo w kształcie serca- powiedział i uśmiechnął się w moją stronę

Gdy wywróciłam oczami i ruszyłam dalej on złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Spojrzałam w jego oczy, które w tej chwili były pełne blasku.Chłopak kusił mnie swoim spojrzeniem. Miałam ochotę zrobić coś czego bym nie zrobiła..gdyby nie jego spojrzenie. Minho zaczął powoli przybliżać do mnie swoją twarz. Wiedziałam , że zaraz mu ulegnę i pozwolę mu się pocałować...Nie mogłam. Odepchnęłam go gwałtownie od siebie na odległość moich rąk.

-Musimy znaleźć ich przed nocą- powiedziałam szybko i ruszyłam w dalszą drogę

-A nie dokończymy tego co zaczęliśmy?- zapytał nadal stojąc w tamtym miejscu

-Nie, znaczy...my nic nie zaczęliśmy- odpowiedziałam

-O boże dziewczyno...jesteś bardzo nieśmiała- westchnął i podbiegł do mnie

Spojrzałam na niego kątem oka, a gdy się ze mną zrównał krokiem poczułam jak chwyta moją dłoń.Nasze palce są ze sobą splecione i przez to moje policzki robią się nieco różowe. Zwieszam głowę, by chłopak tego nie widział. Jeszcze by mnie wyśmiał czy coś w tym stylu...

***

Bez słowa idziemy z chłopakiem już od ponad kilku godzin. Jak na razie po reszcie nie widać żadnego śladu..Ba! ich nawet nie słychać. To trochę dziwne, ze cały obóz nagle gdzieś zniknął i zostałam tu z Minho sama...

-Jesteś  zmęczona?- zapytał mnie nagle chłopak

-Dziwisz się? Przeszliśmy już chyba z 30 km...- westchnęłam

-Dopiero 29 km. Chcesz odpocząć?- zapytał, ale nawet nie musiałam mu odpowiadać.

Minho sam zdjął plecak i przysiadł na jakimś kamieniu. Postanowiłam zrobić to samo. Usiadłam obok niego i na chwile rozprostowałam nogi . Chłopak otworzył w tym czasie plecak i podał mi otwartą już butelkę wody. Podziękowałam mu i napiłam się kilka łyków.

-Nie wypij nam wszystkiego...

-Masz też drugą butelkę- powiedziałam robiąc przerwę od picia

-Ona jest na jutro. Dziś musi nam starczyć ta jedna- powiedział i zabrał mi wodę, by sam się napić

-Ty chyba żartujesz?! Ja nie będę spała w lesie!- uniosłam się

-Będziesz i nie marudź- powiedział patrząc mi w oczy...on nie żartował- Zobacz robi się już ciemno...Nie uda nam się wrócić do obozu...Musimy zostać tu na noc

-Nie mamy nawet namiotu- powiedziałam i złapałam się za głowę.

- Spokojnie...zrobię szałas z gałęzi

-Pocieszające... Na pewno w tym nie zasnę i rano będę wyglądać jakbym wyszła z krzaków

-Pewnie masz racje- mruknął pod nosem

-Co ty powiedziałeś?

- Nic, nic...Dobra ty tu siedź. Masz batonika, a ja biorę się do pracy- powiedział wstając z miejsca i podając mi batonika, którego zabraliśmy. 

Spojrzałam na niego i zastanawiałam się, czy on czasem nie robi mnie w balona z tym nocowaniem tutaj. Jednak kiedy zaczął odchodzić i zbierać jakieś głupie, mokre patyki i gałęzie. Wzdychałam i rozglądałam się do okoła licząc na jakiś cud. Niestety w okolicy nie było nic oprócz drzew i krzaków, które wyglądały praktycznie tak samo.

Wróciłam spojrzeniem na Minho i wytrzeszczyłam oczy widząc ile chłopak już zrobił. Szałas był praktycznie prawie gotowy. Postanowiłam podejść bliżej, by się lepiej przyjrzeć miejscu, w którym mam niby spać...

-Tu wszystko jest mokre- marudziłam gdy tylko do niego podeszłam

-Padało, więc to normalne

-Przez ciebie i przez nich wszystkich jutro na pewno będę chora. 

-No to trudno. Poleżysz w łóżku przez kilka dni- zaśmiał się i zaczął oglądać już gotowy szałas

-To nie jest śmieszne

-Jest...i to bardzo. Straszna z ciebie maruda- powiedział i odwrócił się by spojrzeć na mnie- wtedy jesteś bardo urocza- dodał i wysłał mi całusa 

-Byłam głupia, ze zwiałam do lasu- powiedziałam i odeszłam od niego by ochłonąć. Minho potrafił działać na nerwach.

-Gdzie uciekasz?!- zapytał, a ja się nie odezwałam- Wracaj bo cie wilkołaki zjedzą, albo potwór z bagien cie dopadnie i porwie!

-Takie bajki to opowiadaj młodszym- krzyknęłam nawet nie odwracając się w jego stronę.

-Ty jesteś młodsza- zaśmiał się i podbiegł do mnie.

Kolejny raz tego dnia złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Tym razem nie robił nic głupiego...Zwyczajnie zaczął mnie ciągnąć w stronę zrobionego szałasu. Kazał mi w nim usiąść i gdy niechętnie to zrobiłam, on zrobił to samo. Oczywiście zabrał z sobą plecak.

-Będzie dobrze...jedynie czego możesz się bać to komary- odezwał się i wyjął z plecaka jakiś koc, którym mnie okrył.

-Komary, robaki, wilgoć i ty...Jeszcze ciebie muszę się bać.

-Niby czemu? Nie jestem jakimś zboczeńcem- oburzył się, a ja spojrzałam na niego spod byka

-Jeszcze kilka godzin temu chciałeś mnie całować- przyznałam

-I nadal chce- powiedział i się do mnie przysunął- mogę?- zapytał

-Nie. Odsuń się ode mnie

Powiedziałam, a on warknął i zrobił to co mu kazałam. Przez kilka sekund panowała między nami cisza, ale Minho długo nie wytrzymał. Zaczął szukać czegoś w plecaku, a gdy to znalazł, wyszedł z namiotu. Czułam, ze mnie nie zostawi tu samą, więc nie pytałam gdzie idzie tylko przyglądałam mu się...

Minho zaczął zbierać jakieś patyki, które były jak najbardziej suche. Wyszłam z szałasu i zaczęłam mu pomagać. Kiedy oboje uzbieraliśmy dość sporą kupkę Minho zaczął rozpalać ognisko. Kiedy mu się udało zrobiło się już bardzo ciemno. Nie ukrywam, ze zaczęłam się bać. Te wszystkie odgłosy lasu nocą, były przerażające.

-Coś się tam ruszyło- odezwałam się i złapałam Minho automatycznie za ramie

-To pewnie tylko jakiś ptak- odpowiedział bawiąc się patykiem w ognisku

-Jesteś pewny?...

-Ze mną nic ci nie grozi- powiedział, a ja nie mogłam się powstrzymać i spojrzałam mu w oczy.

Minho również na mnie spojrzał, więc po chwili odwróciliśmy od siebie wzrok. Nie wiem co się ze mną dzieję. Przed chwilą go od siebie odsuwałam, a teraz chce by był jak najbliżej mnie. Może to dlatego, ze się zwyczajnie boję.

-Chodźmy spać- powiedział chłopak nagle

-Nie zasnę tu

-Zaśniesz. Mogę się o to założyć- powiedział z uśmiechem i zaczął się podnosić

Kiedy wstał wyciągnął do mnie rękę. Przyjęłam jego pomoc i razem z nim weszłam do szałasu. Jakoś się tam ułożyliśmy i oboje  próbowaliśmy zasnąć...Dla mnie było to trudne. Pierwszy raz spałam w takich warunkach . Minho chyba to wyczuł, bo po chwili obiął mnie od tyłu i dał mi przez to poczucie bezpieczeństwa i trochę ciepła...Zrobiło się wygodniej i nawet nie wiek kiedy udało mi się zasnąć...

***

Rano gdy się obudziłam Minho, jeszcze spał.  Przez chwile go obserwowałam, ale gdy zobaczyłam jakiegoś robaka idącego w jego stronę, nie wytrzymałam i wyczołgałam się z szałasu. Nie krzyczałam....sama nie wiem czemu. Po prostu z stamtąd  wyszłam. Zaczęłam się otrzepywać w liści i innych gówien i nagle coś przykuło moją uwagę.

Do okoła nas na gałęziach wisiały jakieś dziwne laleczki zrobione z patyków i sznurka...To wyglądało strasznie. Zaczęłam wołać Minho i gdy ten się zerwał ze snu  i zobaczył to co ja...jego reakcja była podobna do mojej.

-Ty to zrobiłeś?- zapytałam patrząc na te dziwne figurki

-Nie...A ty?- zapytał

-Oszalałeś? niby po co miałabym je robić- mówiłam w panice- Chodźmy stąd. Ja nie chce tu być. Skąd one się niby tu wzięły?!

-Słyszałaś coś w nocy?- zapytał

-Nie , nic nie słyszałam...Minho proszę wracajmy do obozu. Może reszta już wróciła- błagałam i starałam się odciągnąć go z tego miejsca

-Dobra tylko wezmę plecak- powiedział i to zrobił.

Gdy zaczęliśmy odchodzić usłyszeliśmy czyjś głośny krzyk. Ten krzyk, aż mroził krew w żyłach. Oboję z Minho zastygliśmy w bezruchu i spojrzeliśmy w głąb lasu. Mimo, ze było w miarę widno to i tak czułam w tym momencie strach.

-Co to było?- zapytałam

-Na pewno nic dobrego- odpowiedział i złapał mnie za rękę

__________________________________

Mam  nadzieję, ze rozdział się wam spodobał. Postanowiłam dodać akurat do tego powiadania trochę horroru. Mam nadzieję, że się wam to spodoba. Pamiętajcie, ze swoje opinie możecie mi pisać w komentarzach. 

Dziękuję za przeczytanie rozdziału i zachęcam do czekania na kolejne :) Jutro mam wolne, więc możecie pisać z czego chcecie kolejny rozdział. Do wyboru macie: LAST HOPE, Assistant  ATEEZ, SHINee Camp lub....coś nowego. Wybór należy do was !


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top