Day 12 part 2


Po tym jak Jiyong powiedział, że dziś wypuści chłopaków od razu posmutniałam. To było dziwne bo raczej powinnam się cieszyć, ze nie będą oni więźniami moich braci, ale ja zamiast tego się smuciłam. Oznaczało to przecież , że prawdopodobnie nasze drogi się rozejdą...Może ja już ich nigdy nie zobaczę...

-Dziś?- zapytałam z nadzieją , że się przesłyszałam

-Tak, dziś po południu. Już nigdy  więcej ich nie zobaczysz- powiedział, a ja przytaknęłam i uśmiechnęłam się lekko, by nie zauważył tego , że jest mi przykro

-A mogę z nimi jeszcze porozmawiać?- zapytałam, a mój brat prychnął pod nosem i zaczął do mnie podchodzić

-Po co? Wczoraj miałaś okazję

-Tak wiem, ale...To sprawy moje i ich- powiedziałam patrząc mu w oczy. Starałam się wyglądać w tej chwili dość poważnie i twardo tak by się zgodził

-No dobra- westchnął po kilkusekundowej walce na wzrok.

Jiyong wyciągnął ze swoich spodni klucze i dał mi je uprzedzając, bym  z nim nie grała w żadne gry. Zapewne chodziło mu o to bym nie knuła z nimi jakiegoś planu przeciw niego. Jakoś nie miałam ochoty...pyzatym szłam do nich tylko po to by się pożegnać w nieco milszych nastrojach. Nie chciałam by pamiętali mnie taką jaka byłam wczoraj..

Kiedy wyszłam ze swojego pokoju nie witałam się ze swoimi braćmi , których mijałam. Oni oczywiście mówili mi cześć i pytali jak się spało, ale ja nie raczyłam im odpowiadać. Po prostu było mi śpieszno do chłopaków. Kiedy wyszłam z domu od razu przeszłam przez podwórko i weszłam do garażu gdzie było zejście do cel. Kiedy otworzyłam drzwi od razu pobiegłam w stronę ostatnich cel. To co zobaczyłam było okropne...

-Minho co się tu stało?- krzyknęłam przerażona 

-Jonghyun się trochę wkurzył i za wszelką cenę chciał rozwalić kraty. Jeden z twoich braci chciał go uspokoić i tak to się skończyło - odpowiedział smutnym głosem

Podeszłam bliżej do celi Jonghyuna i Taemina. Obaj byli w ciałach wilków i obaj leżeli pod ścianą i ciężko oddychali. Widziałam ,że są strasznie podrapani i praktycznie cali we krwi. Z początku myślałam, ze obaj nie żyją. Ale wtedy Kibum, Onew i Minho na pewno zachowywaliby się inaczej niż teraz. 

-Spokojnie, żyją, ale zasnęli- powiedział cichym głosem Jinki, a ja poczułam jak po moich policzkach spływają łzy.

Nie mogłam patrzeć na nich w takim stanie, więc odwróciłam wzrok i zagryzłam szczękę by powstrzymać płacz. Nie mogłam uwierzyć w to, że moi bracia mogli zrobić im coś takiego. Myślałam, że skoro mnie mają to ich nie skrzywdzą.

-Kto im to zrobił?- zapytałam i spojrzałam na Minho i Jinkiego.

-Chyba Taehyung...ZuRi..- zaczął Minho, ale ja mu przerwałam

-Jestem Sujin ZuRi przecież zginęła

-Jasne...Sujin nie rób nic głupiego oni są niebezpieczni

-Chyba nie zabiją własnej siostry?- zapytałam retorycznie i spojrzałam jeszcze raz na Jonghyuna i Taemina...

Zacisnęłam pięści i odwróciłam się bez słowa od chłopaków. Chciałam jakoś im pomóc, więc postanowiłam iść po jakąś miskę z wodą i  ręczniki by chociaż przemyć im ranę...Kiedy wróciłam do willi od razu zaczepił mnie Eunwoo i Seonghwa. Nie chciałam by teraz zalewali mnie jakimiś pytaniami, a na to się zanosiło, więc mijając ich od razu spojrzałam na nich morderczym wzrokiem

-Nie mam ochoty z wami gadać!!- krzyknęłam tak głośno by nie tylko oni mogli mnie usłyszeć. Liczyłam na to, że usłyszą mnie także inni domownicy i zrozumieją o co mi chodzi. Jak tylko pomogę Taeminowi i Jonghyunowi to od razu pójdę do Taehyunga...

***

Usiadłam obok zranionych wilków  i od razu zaczęłam się zastanawiać się dlaczego Jonghyunowi tak zależało na tym by się stąd wydostać. Zaczęłam nawet myśleć, że to głównie przeze mnie. Może nie powinnam była tak reagować wczoraj...

-Przepraszam Jonghyun to przeze mnie tu jesteście. Ja was wszystkich przepraszam- powiedziałam zwieszając głowę ze wstydu

-Daj spokój, nie pora na to by się mazgaić- odezwał się Kibum, a ja w myślach przyznałam mu rację. Zostało mi mało czasu do południa...Westchnęłam i zaczęłam przemywać rany na wilczym ciele Taemina. Kiedy dotykałam jego ran, widziałam jak jego mięśnie się rozluźniają jakby czuł się spokojniejszy. 

-Sujin, jak oni cie traktują?- zapytał mnie naglę Jinki

-O dziwo tak jak bracia...- przyznałam i właśnie wtedy postanowiłam powiedzieć im o tym, że dziś ich wypuszczą

Chciałam już otworzyć usta, ale przerwał mi nagły ruch Taemina. Chłopak ,a dokładniej szaro biały wilk uniósł swój łeb i i spojrzał na mnie swoimi ciemnymi i dużymi oczami. Kiedy mnie zobaczył od razu przybliżył się do mnie i domagał się głaskania jak miły potulny piesek. Zaśmiałam się pod nosem i zaczęłam go głaskać.

-Wszystko okey Taemin?- zapytał Kibum, a wilk odwrócił łeb w jego stronę i mu przytaknął. Kiedy to zrobił wstał na łapy i zaczął oglądać swoje ciało

-Nie możesz wrócić do ludzkiej postaci, w tej rany szybciej się zagoją- uprzedził go najstarszy

Kiedy oni o tym wspomnieli od razu podeszłam do Jonghyuna. Wymieniłam ręcznik i wodę i tym razem zajęłam się jego ranami. U niego było ich więcej. Niektóre nawet moim zdaniem powinny być jakoś zabezpieczone, a nawet zszyte. Niestety nie znałam się na leczeniu wilkołaków, więc z bólem zajęłam się nimi tak samo  jak z tymi mniejszymi. Kiedy przemywałam rany Jonghyuna nie słyszałam o czym rozmawia reszta, zapomniałam im też przekazać dobrą wiadomość. W pewnym momencie poczułam jak ciało Jonghyuna drgnęło. Spojrzałam na jego pysk i zobaczyłam ,że wilk już nie spał. Leżał bezwładnie i patrzył przed siebie. Wyglądał tak jakby był na mnie obrażony, ale mimo to pozwalał mi sobie pomóc.

-Jonghyun?- odezwałam się cicho, a wilk tylko przeniósł na mnie swój wzrok- Nie powinnam była tak zareagować..Poniosły mnie emocję i byłam na ciebie wściekła za to, że nic mi nie powiedziałeś. Przepraszam...- powiedziałam  patrząc mu w oczy.

-On nie jest na ciebie zły- odezwał się Kibum- On jest zły na siebie, że do tego wszystkiego doszło

-On chce twojego bezpieczeństwa, dlatego nie chciał by brat cie znalazł. Kiedy dowiedział się, ze to ty jesteś dziewczyną której szuka Jiyong od razu chciał cie trzymać od niego z dala- dodał Onew, a ja zaczęłam głaskać Jonghyuna

-Oni są naprawdę niebezpieczni...A my się o ciebie martwimy. Jonghyun najbardziej z nas, bo zna twojego brata najdłużej- powiedział Minho 

Poczułam się okropnie. Myślałam, że Jonghyun okłamywał mnie po tobym nadal żyła w wiecznym kłamstwie. Myślałam, ze robił to tylko dla jakiś własnych celów. A prawda była taka, że on mnie faktycznie chciał chronić. Mimo , że ciągle mi to powtarzał, ja wcześniej chyba do końca mu nie wierzyłam.

-Wybaczycie mi kiedyś? Wszyscy?- zapytałam i spojrzałam na nich z nadzieją w oczach

-Nie mamy co ci wybaczać- powiedział Kibum, a reszta się z nim zgodziła. 

Nawet Jonghyun wtedy podniósł łeb i odwrócił się bardziej w moją stronę. Kiedy patrzyłam w jego oczy widziałam tylko swoje odbicie.  Byłam tak zaopatrzona, że  nie zauważyłam tego jak chłopak zaczął  wracać do swojej ludzkiej postaci. Dopiero gdy jego twarz zmieniła się jako ostatnia zdałam sobie z tego sprawę.  Od razu przejechałam wzrokiem po jego półnagim ciele...Tak jak kiedyś chłopak miał na sobie tylko spodni i nic poza tym. Na jego torsie , szyi rękach i policzkach były wszystkie te rany,które przemywałam i jeszcze nie do końca to zrobiłam..

- Musze cie stad zabrać- powiedział Jonghyun, a ja nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć

-Dziś was stąd wypuszczą...przyszłam tu głównie by się pożegnać

-Jak to pożegnać? nie wracasz z nami?- zapytał Taemin, który tak jak Jonghyun postanowił wrócić do ludzkiej postaci

-To moja rodzina...Powinnam z nimi zostać- odpowiedziałam, wiedząc jak dziwnie to brzmi

-Ale ...

-Jinki ja wiem, że są oni niebezpieczni, ale to moi bracia. Czuje z nimi jakąś więź, ufam im po części i wiem, że nie zrobią mi nic złego. Ja..chce się dowiedzieć prawdy o sobie o mojej prawdziwej rodzinie

-Nie pozwolę zostać ci tu samej. Bez ciebie nigdzie nie odejdę- powiedział Jonghyun, który zaraz po tym złapał mnie za ramiona i przyciągnął do siebie  zamykając mnie w miłym uścisku.Kiedy byłam w jego ramionach, czułam się bezpiecznie..

__________________________

Mam nadzieję, ze rozdział wam się spodobał. Piszcze mi w komentarzach co powinna zrobić Sujin..zostać z braćmi , czy uciec z SHINee?? Oczywiście jakby została, to Jonghyun by coś wykombinował, więc przemyślcie to  dokładnie :)

Happy Jonghyun Day:

Kto tak jak ja nie może uwierzyć w to, ze Jjong jest już taki stary? Boże ja na jego miejscu czułabym się jak staruszka mając 30 lat. Mam nadzieję, że w niebie nikt się nie starzeje i nasz Jonghyun zawsze będzie wyglądał tak młodo jak my go pamiętamy🤍❤🤍. Nie wiem czy wiecie , ale  od jego odejścia minęło  843 dni...Strasznie smutno mi z tego powodu, że niedługo dobije do tego 1000...Jednak w ten dzień nie chce o tym myśleć. To jego urodziny, więc powinniśmy się cieszyć tym dniem tak by i on widział naszą radość❤❤❤. Zróbmy wszyscy coś dla niego i dziś w nocy pomyślmy jakim był on dobrym i kochanym człowiekiem. Pomyślcie o nim choć przez chwilę patrząc w niebo, albo zapalając świeczkę w oknie. Pokażmy mu , że nadal o nim pamiętamy 

Wszystkiego najlepszego aniołku !😘

- 08.04.1990r- 18.12.2017r.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top