~~4~~
Annabeth po raz kolejny tego dnia siedziała w kokpicie bolidu. Kwalifikacje. Od tego zależała jej pozycja na starcie w sobotnim wyścigu. Wzięła kilka głębokich wdechów. Ręce jej się trzęsły. Musiała się uspokoić.
Może i nie celowała w pierwsze miejsce, ale na pewno musiała pokonać Michaela, to było pewne.
W głowie przywołała sobie obraz toru. Znała każdy zakręt na pamięć, wiedziała, jak powinna pojechać, rozpracowała już, gdzie i jak zahamować... A jednak nadal się bała. Nie mogła przepędzić z głowy myśli o zagrożeniu, jakie niesie jazda w tak szybkich pojazdach. Każde okrążenie na torze mogło być jej ostatnim, szczególnie w kwalifikacjach, gdzie chodziło o czas okrążenia. Wtedy trzeba wycisnąć z bolidu sto procent, skupić się tylko na jeździe. Jechać na krawędzi - to było coś, co najbardziej lubiła Annabeth, lecz napawało ją to też trwogą.
Lubiła stawiać sobie ambitne wyzwania, zawsze celować lekko powyżej swoich możliwości - to umożliwiało jej ciągle postępy.
Dostała znak do wyjazdu.
Przejechała przez aleję serwisową i wyjechała na tor. Zespół wypuścił ją dopiero pod koniec 30-minutowych kwalifikacji - zdziwiło ją to trochę, ale nie skomentowała tego. Miała teraz większą motywację, miała tylko jedną szansę na zdobycie dobrego czasu okrążenia. Zbliżając się do czternastego zakrętu, zaczęła rozgrzewać swoje opony - mieszanka supersoft, dająca najszybszy czas okrążenia, lecz jednocześnie najmniej trwała.
Wyjechała na prostą startową, uruchomiła DRS. W odległości 200 metrów nie miała nikogo, więc była to dość dogodna pozycja.
Na prostej osiągnęła maksymalną prędkość, by potem ostro zachamować przed zakrętem. Głowa poleciała jej do przodu, lecz Annabeth szybko pokonała przeciążenia. Przejechała zakręt pierwszy i drugi, wyjechała na prostą.
Okrążenie układało się dobrze, dopóki nie dostała komunikatu przez radio:
-Przepuść Michaela.
-Że co niby!? - nie mogła się powstrzymać od krzyknięcia - mam czas tylko na jeden przejazd, nie mogę go przepuścić, stracę zbyt dużo czasu!
-Przepuść go - usłyszała jeszcze raz w odpowiedzi.
Annabeth nie wiedziała co powiedzieć. Nie powiedziała nic. Gdy przejechała zakręt dziesiąty, lekko zdjęła nogę z gazu. Michael ją wyprzedził. Co prawda miała teraz jego cień aerodynamiczny, ale to nie miało już znaczenia - straciła zbyt wiele czasu. Próbowała nadrobić stratę na pozostałej części toru, lecz jej się nie udało. Wyjechała za szeroko w zakręcie trzynastym. Wszystko szło nie po jej myśli.
Przejechała linię mety.
-Masz 16 miejsce - poinformowano ją - Michael na 9 miejscu.
Annabeth zazgrzytała zębami z bezsilnej wściekłości. Nie wiedziała czy wściekać się, czy płakać. Pierwsze kwalifikacje w F2, pierwsza szansa na wykazanie się - wszystkie nadzieje legły w gruzach, bo zespół postawił na Michaela, nie na nią. To w nim widzieli przyszłość zespołu, nie w niej. Musiała się już przyzwyczaić, że za każdym razem będą kazali jej oddawać pozycje, żeby tylko Michaelowi się udało. Tylko to się dla nich liczyło.
Dlatego też Annabeth musiała dać z siebie 110 procent i pokazać, że można go pokonać nawet startując z gorszej pozycji.
Zjechała do alei serwisowej. Michael już wysiadł ze swojego bolidu, kpiąco uśmiechając się w jej stronę.
-O, patrzcie kto przyszedł! Nasz najlepszy kierowca. Oh, miałaś świetne tempo, doprawdy, tylko chyba coś zwolniłaś w pewnym momencie... Czyżby ta kariera nie była dla ciebie?
-Zamknij się, Michael, bo...
-Bo co? Co mi zrobisz? - spojrzał na nią wyzywająco. Annabeth przypomniała sobie ich kłótnię ze szkółki kartingowej - jednakże tym razem nie pójdzie płakać. O nie. Nie tym razem.
Przeszła obok niego, niby niechcący popychając go na innego kierowcę.
-Patrz jak chodzisz! - krzyknął za nią, lecz wyglądało to, jakby zwracał się do stojącego dalej Nikity Mazepina. Dodatkowo wpadł na stojącego za nim Calluma Ilotta, który wpadł na Micka Schumachera. Cała czwórka zaczęła się na siebie wydzierać, po chwili dołączyło do nich kilku innych, zaciekawionych kłótnią.
Annabeth odeszła z uśmiechem na twarzy.
***
Annabeth ustawiła się na starcie na 16 polu. Miała 120 kilometrów wyścigu na to, żeby chociaż dostać się do pierwszej dziesiątki.
Jako że obowiązywała zasada odwrócenia pierwszej dziesiątki, Michael ustawił się na drugim polu. Jego na pewno dzisiaj nie wyprzedzi, no chyba że kolega z ekipy pojedzie dzisiaj słabo.
Skupiła się na światłach. Trzy, dwa, jeden... No, zgaśnijcie już...
Start!
Annabeth wystartowała jak najszybciej zrównała się z kierowcą z 15 pola, załapała się na cień za miejscem 14. Po dojechaniu do pierwszego zakrętu była już na czternastej pozycji.
-Dobry start - usłyszała przez radio - tak trzymaj.
-Który jest Michael? - spytała się.
-Spadł na czwartą pozycję.
Mimowolnie uśmiechnęła się. Gdyby nadal tak spadał w dół, może miałaby szansę na wyprzedzenie go i udowodnienie zespołowi, że też potrafi dobrze jeździć.
Po trzech okrążeniach zbliżyła się na sekundę do kierowcy jadącego na 13 pozycji. Włączyła DRS. Jednakże tak zajęła się wyprzedzaniem, że nie zauważyła zakrętu. W ostatniej chwili ostro zahamowała, lecz przyblokowała koła. Wyjechała poza granice toru. Szybko wróciła, lecz przeciwnik zdążył już jej odjechać.
Po tym okrążeniu musiała zjechać na zmianę opon, gdyż przyblokowane koła okropnie się zdarły. Otrzymała świeży komplet miękkich opon, co było na jej korzyść, szybciej odrobi straty. Wyjechała na tor.
-Która jestem? - spytala zrezygnowanym tonem.
-Dwudziesta pierwsza - otrzymała odpowiedź - następny bolid 4 sekundy przed tobą.
Annabeth wzięła się w garść i zaczęła przyspieszać. Nie miała zbyt wielu okrążeń, musiała też pamiętać o oponach, które co prawda wytrzymają prawie 20 okrążeń, ale pod koniec nie będą już nadawały się do wykręcania szybkich okrążeń.
Na końcu okrążenia była sekundę od bolidu przed nią. Wyprzedziła go w strefie DRS.
Do końca wyścigu nie odpuszczała. Jechała na granicach możliwości, wyprzedziła tylu, ile zdołała.
Na mecie była dwunasta i była z siebie bardzo dumna.
Podziękowała przez radio swojemu zespołowi. Posłała w niebo podziękowanie dla swojego ojca.
Gdy zjechała do alei serwisowej, wysiadła z bolidu i odeszła na bok, zdjeła kask. Ręce nadal jej się trzęsły ze stresu, w głowie lekko jej się kręciło od ciągłych przeciążeń i zawrotnej prędkości.
Trochę dalej zobaczyła Michaela kłócącego się z Royem Nissanym. Zapewne mieli niemiłą przygodę na torze - zresztą Michael skończył wyścig na 6 miejscu, musiał na kimś wyładować swoją złość. Przechodzący obok kierowcy patrzyli nieprzychylnie na Michaela, w końcu dopiero co pojawił się w Formule 2 a już chciał się rządzić.
-Cześć! - usłyszała przywitanie dochodzące zza jej pleców. Obejrzała się i zobaczyła Micka Schumachera, jak zwykle z promiennym uśmiechem na twarzy - słyszałem, że całkiem nieźle dzisiaj ci szło. Na pierwszym wyścigu to jest bardzo trudne, nerwy zżerają człowieka, z resztą za każdym razem tak jest - rozgadał się.
-Yyy, no... Dzięki - powiedziała tylko. Nie była przygotowana na rozmowę z nikim, nie do końca wiedziała co odpowiedzieć - a ty dzisiaj znowu na podium?
-No, dzięki Bogu, udało się. Dobrze że ten wariat Michael nie odwalił czegoś głupiego, prawie skończyłem w ścianie przez niego - odparł Mick, kręcąc z niedowierzaniem głową.
-Michael zawsze nerwowo jeździł, ale czasami mu się to opłaca - brzmiało to trochę, jakby broniła swojego zespołowego kolegi.
Mick zaśmiał się, słysząc z jakim naciskiem powiedziała słowo 'czasami'.
-Mam nadzieję, że wkrótce opanuje się trochę. Oj, muszę lecieć, team mnie woła. Cześć! - rzucił jeszcze do niej i pobiegł do swojego garażu.
Annabeth odpowiedziała mu i również skierowała się w stronę garażu teamu Carlin. Nie do końca zgadzała się z opinią Micka - sama jeździła lekko nerwowo, często na krawędzi, chciała wygrywać i tylko to się dla niej liczyło, i nie widziała w tym niczego złego. Jednakże Mick jeździł dłużej od niej, być może zrozumiał i zobaczył już coś, czego ona nie wiedziała. Dodatkowo jego ojciec był kierowcą w Formule 1, i to nie byle jakim, więc na pewno też odziedziczył po nim talent do jazdy, zapewne też tata podzielił się z nim kilkoma ważnymi wskazówkami.
Weszła do garażu. Zebrała kilka gratulacji od teamu, lecz widziała, że interesują się bardziej Michaelem, a nie nią. Nie wzruszyło jej to. Miała przed sobą dzisiaj jeszcze jeden wyścig, tym razem startowała z dwunastego pola, więc była bliżej pierwszej dziesiątki. Tym razem w pełni pokaże na co ją stać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top