~~29~~
-Dam. Radę. Pokonam. Go. Rozwalę gnoja choćbym nie wiem co miała z tego tytułu poświęcić!
-Hej, hej, dobra, spokojnie. Bez wyzwisk – uspokoił dziewczynę Max. Od jakiegoś czasu Annabeth w ramach rozgrzewki przed wyścigiem lubiła boksować worek treningowy, którym, chcąc nie chcąc, zawsze był Max stojący przed nią i trzymający w rękach poduszkę. Specyficzny widok.
-Nie rozkazuj mi! – wkurzyła się jeszcze bardziej Annabeth. Zazwyczaj to zajęcie miało jej pomagać rozładować stres i wszelkie emocje, jednakże dzisiaj tylko jeszcze bardziej podsyciło jej furię.
-No już, już, nasza zbuntowana dziewczynka się uspokaja, tak? – rzucił Max, po czym podszedł do dziewczyny i ją przytulił. Annabeth kompletnie się tego nie spodziewała. Zesztywniała i nie wiedziała co ma zrobić. Poczuła falę gorąca w środku oraz rumieńce oblewające jej policzki.
-Heh... Tak, jasne – odparła nerwowo Annabeth, uwalniając się z uścisku kolegi. Odwróciła się tyłem do niego, żeby nie był świadkiem paniki jej uczuć – jaa już chyba pójdę, wiesz? Mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia. Cześć! – po czym wyszła szybko z pomieszczenia. Max tylko uśmiechnął się lekko. Co do uczuć Annabeth miał swoje podejrzenia już dawno, a z każdą taką sytuacją pewność jego przekonań rosła. Ani mu się śniło na to narzekać. Był szczęśliwy.
***
Już niedługo start. A konkretniej – trwa właśnie okrążenie rozgrzewkowe. Można się skupić i pozbierać myśli.
Tyle, że, jak na złość, myśli Annabeth były w rozsypce. Wynik wyścigu był dla niej okropnie ważny – w końcu walczyła z Norrisem o trzecie miejsce w klasyfikacji kierowców. Co prawda nie było to tak ważne jak batalia Maxa, który miał stoczyć z Lewisem ostatni pojedynek o tytuł mistrzowski, jednakże ona miała trochę inne cele niż on. Ale, oczywiście, na tak dużą dawkę stresu nie pomagało nic.
Czuła się, jakby to ona, a nie Verstappen, miała walczyć o tytuł. Serce głośno biło w jej wnętrzu, szum krwi w uszach zagłuszał hałas bolidów. Przez jej umysł zaczęły przelatywać wszystkie wspomnienia, jakie mózg pogrążony w chaosie potrafił sobie przywołać. Nagle w głowie usłyszała głos jej dawnego rywala, Michaela Heckmanna, tak wyraźny, jakby był tuż obok niej. Jego wykrzywiona w grymasie szyderstwa twarz jak zwykle rzucała obelgi w jej stronę. Jesteś tylko głupią dziewczyną. Nie nadajesz się do tego sportu. Naprawdę myślisz, że cokolwiek tu osiągniesz? Jesteś do niczego. Lepiej idź porobić bardziej babskie rzeczy. Nienawidziła jego słów. Raniły ją.
I pozwolisz, żeby słowa tego idioty wpłynęły na ciebie? Jeśli jesteś silna i mądra, nie pozwolisz na to. A jesteś.
Jej ojciec. Osoba, która ją kochała, dbała o nią, podtrzymywała na duchu, wspierała. Zawsze. Straciła go, ale jego słowa nigdy nie opuściły jej. Nigdy.
Nagle wyraźnie przypominała sobie całą drogę, jaką przebyła, żeby znaleźć się w tym miejscu. Wszystkie osoby, które rzucały jej kłody pod nogi bądź wpierały ją
I teraz, po tym wszystkim, miała przegrać?
Światła gasną. Już tylko trzy, dwa, jeden...
Start. Szybkość. Precyzja. Rezultat? Przewaga nad Lando już na starcie. Próba pomocy Maxowi w obronie Lewisa spełzła na niczym, ponieważ rywalizujący o tytuł mieli ogromną przewagę nad resztą stawki. Postanowiła nie mieszać się w to. Dziś każdy prowadził swoją własną walkę.
Przez kilka zakrętów pozostawała poza zasięgiem Norrisa. Zmieniło się to po pokonaniu nawrótu i wyjechaniu na prostą. Szczególnie po trzecim okrążeniu, gdy dostępny był już DRS. Kierowca McLarena zaczynał powoli odrabiać straty. Annabeth musiała być maksymalnie skupiona, aby nie popełnić żadnego błędu, który przekreśliłyby jej szanse na pokonanie rywala.
Czas zjazdów do alei serwisowej. Zwykle emocjonujący ze względu na czas, który można podczas nich zyskać, bądź stracić. Tym razem jednak nie wydarzyło się nic przełomowego, a pierwsza czwórka powróciła na tor w takiej samej kolejności: Verstappen, Hamilton, Walker, Norris. Po zmianie opon przez resztę stawki, pierwsza czwórka wyrobiła sporą przewagę czasową nad innymi kierowcami.
Emocje zaczęły się dopiero około piętnastu okrążeni przed końcem wyścigu. Annabeth zobaczyła żółte flagi i dostała komunikat o tym, że Verstappen i Hamilton wylecieli z toru w walce. Jechała niedaleko za nimi, więc już po chwili zobaczyła dwa bolidy na poboczu. Nikt nie miał poważnych uszkodzeń, więc oboje zbierali już do powrotu na tor. Wtem jednak zza zakrętu wyjechał Norris, który, sądząc po prędkości, nie zdążył dostać komunikatu. Na jego ogromne nieszczęście, tuż przed nim z pobocza wyjechał bolid z numerem 44. Młodszy Brytyjczyk gwałtownie szarpnął za kierownicę, co skończyło się tym, że sam skończył poza torem. Niestety, dużo bardziej dotkliwiej niż jego poprzednicy. Uderzył w bandę, uszkodził bolid. W ten sposób Annabeth została po raz pierwszy w życiu liderką wyścigu Formuły 1, a tuż za nią jechało dwóch kierowców walczących o tytuł mistrza.
Safety car.
Annabeth podążała tuż za nim. Co jednak ją zaskoczyło, Max nie trzymał się zaraz za jej bolidem, lecz w trochę większej odległości. Nie dostała również żadnego komunikatu o zamianie pozycji tuż po restarcie. Czy zespół naprawdę dawał im wolną rękę i nie zamierzał w ten sposób ingerować w walkę o mistrzostwo?
Samochód bezpieczeństwa powrócił do alei serwisowej dość szybko, ponieważ bolid Norrisa wylądował w miejscu łatwym do zepchnięcia poza tor. Annabeth była dość zawiedziona, że to koniec ich walki.
Teraz jednakże miała przed sobą inne zadanie. Wznowić wyścig. Dziewiętnaście bolidów czekających na to, aż ona wciśnie pedał gazu do ziemi. Nigdy tego nie robiła.
Nie było to jednak aż tak stresujące, ponieważ Max nadal jechał dość daleko za nią, wstrzymując resztę stawki. Czy to było jakieś zagranie z jego strony? Ułatwiał jej zwycięstwo w wyścigu?
Dziewczyna nie zastanawiała się nad tym zbyt długo. Na moment zwolniła, jechała chwilę slalomem, po czym nagle wystrzeliła do przodu. Reszta kierowców poszła w jej ślady.
Była zdeterminowana jak nigdy dotąd. Przed nią widniała wizja pierwszego zwycięstwa w F1, o którym marzyła od najmłodszych lat. Czuła, jakby śniła. Jeszcze rok temu wydawało się to dla niej czymś niemożliwym, a teraz? Sunęła przez asfalt toru w Abu Dhabi z dużą przewagą nad najbliższym rywalem za jej plecami. Nic nigdy nie wydawało jej się być tak idealne, jak jej obecna sytuacja.
-Jak radzi sobie Max? – zapytała przez radio. Zbliżali się do końca wyścigu, więc miała nadzieję, że Verstappen wygrywa z Hamiltonem. Nagle ta kwestia wydała jej się ważniejsza od tego, czy uda jej się ukończyć ten wyścig na pierwszym miejscu. Poczuła ukłucie gdzieś w środku. Co jeśli nie dał rady? Co jeśli nie zdobędzie tytułu?
-Ma mniej niż sekundę przewagi nad Hamiltonem. Uszkodził opony, gdy wyleciał z toru. Obawiam się, że nie da rady się obronić.
Annabeth nie potrafiła przyjąć tego do wiadomości. Miałby przegrać tak ważny wyścig na samym końcu? Po tym wszystkim? Pamiętała, jak nie raz mówił jej o tym, jak bardzo liczy się dla niego ta jedna rzecz – pokonać Lewisa w tym wyścigu. Był ambitny tak jak ona, marzył o zwycięstwach. W dodatku prawdopodobnie dał jej fory, aby wygrała ten wyścig, zaprzepaszczając szansę na tytuł. Annabeth nie chciała na to pozwolić. Czuła, że zrobiłaby wszystko, aby mu pomóc, aby zobaczyć na jego twarzy uśmiech i radość. Aby...
-Przepuszczę go.
-Co? – usłyszała lekko zszokowaną odpowiedź.
-Przepuszczę go. – była absolutnie pewna swoich słów. Musiała to zrobić. Chciała to zrobić.
-Annabeth, między wami jest aż pięć sekund. W dodatku twoje zwycięstwo...
-To tylko pięć sekund. Na moje zwycięstwo przyjdzie czas kiedy indziej.
-Annabeth...
-PO PROSTU MU POWIEDZ, ŻE ZAMIENIAMY SIĘ MIEJSCAMI! PRZYTRZYMAM LEWISA ZA NIM.
-Dobrze... - usłyszała po dłuższej chwili niepewną odpowiedź.
Zaczęła minimalnie zwalniać. Przewaga zaczęła topnieć w oczach. Zaledwie okrążenie później zobaczyła dwa bolidy w swoich lusterkach. Do końca wyścigu pozostały dwa okrążenia, nie mieli dużo czasu na działanie.
Długa prosta. DRS. Max był na tyle blisko niej, że załapał się na niego. Bez trudu minął dziewczynę. Na zakręcie Annabeth przyblokowała Lewisa i wyszła z zakrętu przed nim. Max im odskoczył, Annabeth została z siedmiokrotnym mistrzem świata tuż za plecami. Jednakże już do końca utrzymała drugie miejsce, ponieważ Brytyjczyk, widząc takie zagranie praktycznie na koniec wyścigu, wyraźnie już odpuścił i nie naciskał na rywalkę tak, jak robiłby to, gdyby miał więcej czasu do dyspozycji.
Annabeth przejechała linię mety tak szczęśliwa, jakby to ona wygrała mistrzostwo, a nie Max, z którym właśnie się zrównała. Pomachała mu, a on odpowiedział jej tym samym.
Zjechała do alei serwisowej. Wysiadła z bolidu i rzuciła się w objęcia zespołowi. Wszyscy byli niesamowicie szczęśliwi. Max wygrał tytuł, Red Bull zdobył mistrzostwo konstruktorów, a w samym wyścigu po raz kolejny zdobyli dublet.
Dziewczyna poszła zdjąć kask i chwilę ochłonąć. Po chwili zobaczyła bolid Verstappena podjeżdżający pod tabliczkę z numerem 1. Jego świętowanie trwało zdecydowanie dłużej. Annabeth patrzyła na niego, czując we wnętrzu ogromną mieszankę emocji.
Po dłuższym czasie chłopak też przyszedł zdjąć kask. Dopiero zaczynał minimalnie uspokajać się z emocji. Wtedy spojrzał na Annabeth. Z całej euforii niemalże o niej zapomniał.
-Annabeth! – zawołał, po czym podbiegł do niej i przytulił ją tak mocno, że zabolały ją żebra. Dziewczyna odwzajemniła uścisk, zarzucając mu ręce na szyję – oszalałaś kompletnie? Dlaczego oddałaś mi tą pozycję?! Jechałaś po zwycięstwo!
-Nie cieszyłabym się z niego wiedząc, że przez to ty straciłeś tytuł. Zresztą... Po prostu chciałam to zrobić, i tyle. Dla ciebie zrobiłabym wszystko...
Holender odsunął się od niej na tyle, aby móc na nią spojrzeć. W ten sposób zastygli w dość romantycznej pozie.
-Co masz na myśli? – zapytał chłopak, intensywnie patrząc jej w oczy.
Annabeth nie odwracała wzroku. Kompletnie zatopiła się w jego morskim spojrzeniu. Czuła, że już dłużej nie będzie mogła powstrzymać swoich emocji, czuła, jakby ona i Max byli przeciwnymi biegunami magnesów.
Patrzyli na siebie przez dłuższą chwilę. Do Annabeth przestały dochodzić wszelkie bodźce z zewnątrz, czuła, jakby wszystko dookoła było iluzją. Była tylko ona i on.
Nagle, pchnięta gwałtownym impulsem, przysunęła się bliżej Maxa. Stanęła na palcach i złączyła ich wargi.
Chłopak z początku wydawał się być zaskoczony tym, lecz po chwili objął ją mocniej i oddał pocałunek. Absolutnie ich teraz nie obchodziło, że dookoła jest pełno ludzi i kamer. Że wszyscy będą o tym plotkować. To nie było teraz ważne.
Dla Annabeth liczyło się teraz tylko to jedno uczucie, które nareszcie postanowiła pokazać. Udowodniła samej sobie, że potrafi się przełamać i pozwolić sobie na pomoc, szczęście i miłość. I była z tego bardzo szczęśliwa. Po prostu szczęśliwa. To wystarczyło.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top