★ Yuuki x Reader [Code:Breaker]

Na te cztery sekundy moje serce niemalże przestało bić.

Mięśnie działały na własną rękę, wbrew zdrowemu rozsądkowi prowadząc mnie na parujący z gorąca asfalt.

Nie wiem nawet jakim cudem dostałam się na ulicę tak szybko. Chwyciłam to, co leżało na ziemi, zbierając się od razu, by uciec przed...

Krzyknęłaś, zrywając się z miejsca. Rozejrzałaś się, spanikowana, jak gdyby niebezpieczeństwo jeszcze nie minęło.

Dość szybko zdałaś sobie sprawę, że od tamtego zdarzenia musiał minąć dłuższy czas. Leżałaś na łóżku szpitalnym, z wenflonem przyczepionym do ręki i - jak szybko zauważyłaś - bandażami owiniętymi wokół jej głowy, rąk i klatki piersiowej, do tego ortopedycznym kołnierzem utrzymującym twoją szyję w jednej pozycji.

Jęknęłaś, zwijając się z bólu, który nagle rozprzestrzenił się na całym ciele.

Drzwi otworzyły się.

- Nie powinnaś się ruszać - usłyszałaś obcy głos, gdy jego właściciel podbiegł, kładąc dłonie na twoich ramionach i układając cię z powrotem na łóżku. Zakręciło ci się w głowie i nie byłaś w stanie przyjrzeć mu się uważniej, kątem oka zobaczyłaś tylko jego ciemnoczerwone włosy. Byłaś pewna, że go nie znasz. Był też za młody na lekarza...

- C-co z kotem... - wymamrotałaś, wspominając stworzenie bezradnie leżące na środku ulicy, to właśnie, które próbowałaś uratować, zanim...

- Nic mu nie jest - odparł chłopak, sprawiając, że od razu się uspokoiłaś. Dopiero wtedy dałaś się ułożyć z powrotem na łóżku.

Zamknęłaś oczy, czując, że powoli odpływasz. Twój organizm domagał się odpoczynku.

Poczułaś dotyk na głowie. Nieznajomy pogładził cię delikatnie po włosach, ale nie było w tym nic nieprzyjemnego, nawet jeśli nic o nim nie wiedziałaś i nic cię z nim nie łączyło.

- Dziękuję - usłyszałaś, tuż, zanim zasnęłaś.

Nigdy już go nie widziałam po wyjściu ze szpitala. Po prostu temat ucichnął. Kota również już nie spotkałam, mam nadzieję, że rzeczywiście nic mu się nie stało...

- Reader-chan! - zawołała twoja mama. Zamknęłaś pamiętnik, biegnąc do pokoju rodziców.

- Taaaak?

- Ubieraj się, zaraz wychodzimy, nie pamiętasz?

- C-co, gdzie?!

- Nie pamiętasz? - Kobieta pokręciła głową z niedowierzaniem. - Idziemy dzisiaj poznać tę rodzinę, która będzie sponsorować twoje studia.

- C-co, jak?!

- Zawsze chciałaś studiować, nie mieliśmy na to pieniędzy... A oni spadli nam jak z nieba... Nie możliwe, nie mówiłam ci?! - Roztrzepana kobieta...!

- Nic nie wspominałaś...

- No to zbieraj się już! Nie możemy pozwolić państwu Tenpouin czekać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top