★ Armin x sick!Reader [Słodki Flirt]

PLAYER 1: ... Nie wierzę.

PLAYER 1: Mówiłaś, że dawno w to nie grałaś.

PLAYER 2: ... bo nie grałam.

PLAYER 1: W takim razie jak?!

PLAYER 2: Niewykluczone, że...

PLAYER 2: ...byłam w top100 zanim przestałam...?

PLAYER 1: ... Żartujesz.

PLAYER 2: No... nie.

PLAYER 1: To czemu chciałaś, żebym ci pokazał jak się w to gra?

PLAYER 2: No bo... może...

PLAYER 2: Chciałam... poznać twoją taktykę...?

PLAYER 1: To nie fair...!

PLAYER 2: No... może troszkę...

PLAYER 1: Bardzo!

PLAYER 2: No dobrze, już nie będę...

PLAYER 1: Mam nadzieję!

PLAYER 2: I tak byś ze mną nie wygrał :')

PLAYER 1: ...

PLAYER 1: Coś w tym jest.

PLAYER 2: XD

PLAYER 2: O, mama woła, będę się zbierać.

PLAYER 1: Będziesz jutro?

PLAYER 2: Powiem ci w szkole.

PLAYER 2 IS OFFLINE

  ★  

PLAYER 1: Nie było cię dzisiaj w szkole, coś się stało?

PLAYER 2: Chora jestem... *kaszlu kaszlu*

PLAYER 1: Przeziębiłaś się?

PLAYER 2: Nie, kaszlę bo mam gruźlicę ._.

PLAYER 1: ...

PLAYER 2: ŻARTUJĘ!

PLAYER 1: .....

PLAYER 2: Oj no...

PLAYER 1: Gramy?

PLAYER 2: Chwilka, tabletki wezmę...

PLAYER 2: Ok, już.

  ★  

PLAYER 1: Jakim cudem z tobą wygrałem...?

PLAYER 2: Nie cieszysz się? ;_;

PLAYER 1: Jesteś pewna że to tylko przeziębienie?

PLAYER 2: Oj no bez przesady... Gramy jeszcze?

PLAYER 1: Nie, poważnie mówię. Powinnaś odpoczywać a nie grać.

PLAYER 2: Nic mi nie jest, do jutra mi przejdzie!

PLAYER 1: [F/N].

PLAYER 2: ... Armin...?

PLAYER 1: DO ŁÓŻKA.

PLAYER 2: Jestem w łóżku!

PLAYER 1: Odłóż laptopa i idź spać. Jak za pięć minut zobaczę cię online, przyjadę tam i zwiążę ci ręce żebyś nie mogła grać.

PLAYER 2: 0_0

PLAYER 2: Takim to cię jeszcze nie widziałam...

PLAYER 2: Lvl się sam nie wbije! >.<

PLAYER 1 IS OFFLINE

PLAYER 2: Armin...?

Przetarłaś oczy, wpatrując się w ekran komputera. Obraził się? Neta mu ucięło? Westchnęłaś i kliknęłaś znaczek kostki, który oznaczał losowy dobór przeciwnika. Co prawda granie z kimś obcym nie było aż tak wielką zabawą, ale zawsze była to okazja do potrenowania. W tym stanie wcale nie szło ci tak tragicznie, ale Armin był lepszym graczem niż się jemu samemu wydawało. Bardzo wysoko ustawiał poprzeczkę.

Około pół godziny później sięgnęłaś po leżącą na parapecie przy łóżku szklankę. Westchnęłaś ze smutkiem, stwierdzając, że jest pusta. Dokończyłaś rozgrywkę i położyłaś laptopa na przysuniętym do łóżka fotelu, a potem wstałaś z zamiarem zejścia na dół, na parter twojego - i twoich rodziców - domu, gdzie znajdowała się kuchnia.

Gdy tylko jednak wstałaś, zakręciło ci się w głowie. Podparłaś się fotela, drugą dłonią kurczowo trzymając szklankę. Ehh, za długo leżałaś i teraz twój organizm potrzebował chwili do przystosowania się do nowej pozycji.

Odczekałaś chwilę i podeszłaś do drzwi. Zanim je otworzyłaś, już byłaś wyczerpana. I chyba nie była to wina jedynie długiego siedzenia przy komputerze. Pociągnęłaś nosem, bo w zasięgu twoich dłoni nie było chusteczek. Dopiero teraz, gdy nic nie zakłócało twoich myśli, uświadomiłaś sobie jak bardzo boli cię głowa i, na co wskazywało twoje odczuwanie otoczenia, miałaś wysoką gorączkę. Mama chyba nakrzyczałaby na ciebie, gdyby się dowiedziała, że od paru godzin marnujesz swoje zdrowie przed laptopem. Dobrze, że rzadko wchodziła na górę. Tata, na szczęście, był teraz w pracy.

Ze szklanką w dłoni podeszłaś do schodów na dół. Zanim wykonałaś jeden krok w dół, szklanka wypadła ci z dłoni i sturlała się po schodach, a uzyskawszy największą prędkość rozbiła się o ścianę na przeciwko nich. A zanim ty podzieliłaś ten sam los co szklanka, ktoś chwycił cię w pasie, ochraniając przed upadkiem.

- Y... Armin? Co ty tu robisz? - spytałaś, dochodząc do siebie.

- Twoja mama mnie wpuściła - wyjaśnił, przypatrując ci się badawczo. Nie wiedziałaś, jakim cudem nie zauważyłaś nawet że wszedł na wyższe piętro. Ale dobrze, że zjawił się tu akurat w tej chwili.

Pomógł ci wrócić do pokoju i powiedział, że sam zajmie się tamtą nieszczęsną szklanką. Usadowił cię na łóżku, odsunął fotel z laptopem na dużą odległość i, upewniwszy się, że jesteś w na tyle dobrym stanie, by zrozumieć, co ma ci do powiedzenia, stanął nad tobą i założył ręce, spowijając się dezaprobującym spojrzeniem.

- Co ty sobie wyobrażałaś? - spytał tonem zirytowanego rodzica. Zacisnęłaś wargi. - Mówiłem ci, że masz odpocząć.

- No... odpoczywałam. Poniekąd.

- [f/n].

Podniosłaś wzrok. Rzadko kiedy widziałaś go tak poważnego. W szkole chyba jeszcze nigdy taki nie był. Miał duży dystans do świata i do siebie, ale - najwyraźniej - gdy dochodziło do takich sytuacji, potrafił w jednej chwili zmienić nastawienie. Zawsze wydawał ci się bardziej "poza" rzeczywistością, zamknięty w swoim własnym świecie... A jednak wychodziło na to, że jest bardziej opiekuńczy niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Ciekawe, czy Alexy zdawał sobie z tego sprawę.

Odetchnęłaś. Twoją słabością od zawsze było, gdy ktoś wypowiadał twoje imię. A gdy wypowiadał je Armin - i to takim tonem - traciłaś wszelkie zapasy pewności siebie.

- ... - Spuściłaś wzrok. - Przepraszam - powiedziałaś cicho.

Armin westchnął i pokręcił głową z niedowierzaniem.

- I żeby mi to było ostatni raz! - Ze śmiechem zmierzwił ci dłonią włosy. W jednej chwili stał się pogodny jak zwykle. Odetchnęłaś z ulgą. - A teraz, spróbuj się zdrzemnąć. Przyniosę ci coś do picia, jak wstaniesz to się napijesz.

- Um... Armin... - Podniosłaś głowę. - Czemu ty... tak właściwie... tu przyszedłeś...? W sensie, to daleko dość od twojego domu, no i... No, nie musiałeś...

Uniósł brew, nieco zdezorientowany i na jego twarzy pojawił się delikatny odcień różu. Szybko przywrócił się do porządku i już chwilę później zachowywał się, jakby nic się nie stało.

- Wiedząc, że jesteś małą, niedojrzałą masochistką - powiedział powoli - nie mogłem cię tak zostawić. Gdybyś sobie coś zrobiła, mógłbym nie mieć okazji to wygrania z tobą w grze! - oznajmił całkiem poważnie, choć, znając go już tak długo, wiedziałaś, że żartuje. Roześmiałaś się cicho.

- No to będziesz musiał jeszcze długo mnie znosić, zanim w końcu ci się to uda - stwierdziłaś, zakładając dumnie ręce.

- Widzisz, same korzyści - rzucił szybko i zniknął za drzwiami, zostawiając cię samą.

Minęła dłuższa chwila, zanim uświadomiłaś sobie, co właściwie powiedział. Przez całe życie spędzone na graniu nie miałaś za wielu znajomych. A jednak w końcu znalazłaś kogoś, kto się o ciebie troszczył. Poczułaś na serduszku przyjemne ciepełko. I to nie tylko z powodu gorączki.

  ★  

Pamiętacie tę fotkę z Lysandrem w jakiejś stodole? Z tymi królikami wokół niego? Przyjrzyjcie się jej. Tak właśnie! Nosi skarpetki do sandałów!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top