🥀~Rozdział 3~🥀
🥀~Drwiny~🥀
Perspektywa Harley
Nasze życie jest czasami naprawdę skomplikowane. Zastanawiam się, dlaczego tak. O ile jesteśmy w szkole podstawowej często mówimy, że chcemy być już dorośli, kiedy natomiast już się nimi stajemy, pragnęlibyśmy wrócić do czasów młodzieńczych...
Jednak ciężko się pogodzić z jednym faktem, który często przepoławia nasze serca na pół. Element straty jest częścią naszego życia, chociaż to wiadoma informacja, nie tak łatwo się z nią pogodzić. Rozstania są na początku dziennym...
Spojrzałam na siebie w lustrze i westchnęłam. Może byłam już w jakimś stopniu przyszykowana na to co za niedługo będę słyszeć, ale i tak się bałam. W naszym życiu już tak jest, że często spotykamy się z różnym hejtem. Czy to od rówieśników, czy rodziców, a nawet kolegów z klasy. Inny pod tego typu wpływem zaczynają się zmieniać. Porzucają swoje osobowości tyko dlatego, żeby choć na chwilę poczuć się bezpiecznie. Jednak z oprawcami niestety tak jest, że często napawają się tym i rzadko zaprzestają swoich działań.
Zabrałam tylko fotografie mojej rodziny, po czym ruszyłam na dół. Po wielu ćwiczeniach i akrobacjach, w końcu dostałam się do wyścigu. Nasze miasteczko nie było duże, praktycznie każdy siebie znał.
Kiedy dostałam od organizatorów, że się dostałam, moja sąsiadka wyprawiła przyjęcie. Wzruszyłam się wtedy. Nie umiałam inaczej. Najgorsze było to, że bałam się, że ich zawiodę. Byłam w końcu jedną dziewczyną, zazwyczaj byli to sami mężczyźni.
Odpaliłam mojego ukochanego Aprilia, po czym ruszyłam na miejsce, gdzie każdy uczestnik miał się wstawić. Kiedy już z oddali usłyszałam Ryk silników, przełknęłam ślinę. Nawet gdy już się zaczynało ściemniać, można było dostrzec, że przewaga była czarnego koloru. Mój fioletowy ścigacz nieco odstawał od reszty.
Ściągnęłam kask i nie pewnie zaczęłam kierować się w stronę dwójki chłopaków. Nie miałam pojęcia, gdzie miałam dalej pójść, ani który był mój namiot. Widziałam, że jak się zbliżałam, ten co miał czarne włosy zaczął szyderczo na mnie spoglądać.
— Księżniczka się zgubiła? — zaśmiał się, a ja się skrzywiłam. Mogłam się tego spodziewać.
— Chciałam się spytać, czy może wiecie gdzie są namioty i jak który rozpoznać? — zapytałam i liczyłam na tego drugiego, że będzie choć troszku przyjaźniejszy.
— To trzeba było przyjechać na czas, w ogóle jak ty chcesz tum jeździć, widziałem, że to staroć. Niesamowite, że jeszcze jeździ — warknął drugi, a ja złapałam szybko powietrze. Może by tak to nie zabolało, gdyby ten ścigacz nie był od taty.
— Dziękuję za pomoc — wyznałam w odpowiedzi, po czym ruszyłam przed siebie. Słyszałam jeszcze jak się z czegoś śmieją.
Denerwowali mnie tacy mężczyźni, myśleli, że kobieta nadaje się tylko do sprzątania. Chciałam im pokazać jak grubo się mylą. Z jednej strony może to była ich ochrona przed czymś.
Skrzywdzony człowiek rozpozna wszędzie drugiego takiego...
****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top