🥀~Rozdział 26~🥀

🥀~Rozmowa~🥀

Perspektywa Dylana

Zawsze kiedy zaczynałem wyścig kochałem ten powiew, adrenalinę. Mogłem jeździć bez końca, ale dzisiaj było inaczej. Chciałem, żeby to szybko się skończyło i mógłbym z nią porozmawiać. Okrążenia zaczęły się dłużyć, jednak cały czas miałem jej motor obok siebie. Przypomniało mi się jak razem jechaliśmy po zwycięstwo. Przełknęłam ślinę na to wszystko.

Kiedy wszystko się skończyło, zatrzymałem motor. W tym wyścigu liczyły się punkty, nie było jako takiej wygranej. Widziałem jak już, nie którzy zaczynają do mnie dobiegać. Jednak teraz nie miałem czasu na podziękowania i rozdawanie autografów. Dzięki Peterowi, przedostałem się przez tłum i ruszyłem biegiem do Harley, która powoli zaczynała się oddalać.

—Harley! — zawałem, a gdy byłem na tyle blisko niej, zagrodziłem jej drogę.

Nie ściągnęła kasku i chociaż to mnie zabolało, postanowiłem dalej mówić. Miałem ostatnią szansę, już więcej jej nie zmarnuję.

— Przepraszam, że tak cie potraktowałem. Nie zasługiwałaś na to. Byłem głupcem, bałem się przed sobą przyznać do uczuć. Nie wiem co jest między nami, ale gdy odeszłaś.. —przerwałem widząc jak ściąga kask.

Przełknąłem ślinę widząc jak jej oczy zachodzą łzami. Brakowało mi jej radosnych oczu, delikatnego uśmiechu. Skrzywdziłem ją, widziałem to.

— Przez ciebie, przez to straciłam... Straciłam ostatnią osobę na tym świecie! Gdybym wiedziała, że tak się to wszystko potoczy, nie brałabym w nim udziału! Mogłam pożegnać się z mamą! — wykrzyczała, a ja rozumiałem jej ból.

— Harley, ja... — zacząłem.

— Mam gdzieś twoje przepraszam. Poczułam się jak śmieć, bawiłeś się mną od samego początku, a wiesz... Przez chwilę myślałam, że jesteś inny, że naprawdę się zmieniłeś — wyszeptałam. — Nie znaliśmy się, ale ja też jestem człowiekiem, mam swoje uczucia. Może nie jestem tak sławna, bogata, ale wiesz... Przez chwilę pomyślałam, że co na tym nie zależy.

— Balem się tych uczuć. Przez większość czasu liczyła się dla mnie tylko maszyna. Nie chciałem tego zrobić, po prostu.. Chciałem coś udowodnić. Ja wiem, że teraz mnie nienawidzisz...

— Ale to zrobiłeś, osiągnąłeś to co chciałeś. Gratulacje, udowodniłeś, że jesteś wspaniałym motocyklistą, ale i osobą, która poświęci wszystko i nie dostrzega, że ktoś jej obok niej. Jak mam Ci teraz coś powiedzieć. Jak mam Ci zaufać po tym wszystkim. Skąd mogę wiedzieć, że znów nie odwrócisz się ode mnie, gdy będziesz miał w zasięgu sławę. Może nie mam super wypasionego motoru, ale też mam swoje uczucie. Nie chcę przechodzić przez to samo. Wiesz jak to jest komuś zaufać? Poczuć się potrzebnym, a później ktoś to brutalnie niszczy? — wyszeptała, po czym starła łzy.

— Harley...

— Na razie Dylan — powiedziała, po czym zaczęła odchodzić.

A ja mogłem tylko przyglądać się jej. Nie mogłem jej zatrzymać, jeszcze nie teraz, ale na pewno z niej nie zrezygnuje....

****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top