🥀~Rozdział 2~🥀
🥀~Przyjazd~🥀
Perspektywa Dylana
Kiedy dojechałem na miejsce już było pełno uczestników, gdy zobaczyłem, że większość wybrała samochody wyścigowe... Chciało mi się z tego śmiać. Wiele razy analizowałem trasę wyścigu. Nie dość, że jest tam pełno różnych zakrętów, to są takie miejsca gdzie samochód ewidentnie nie przejedzie. Bądźmy szczerzy, organizatorzy specjalnie robili coś tak trudnego, żeby zachęcić większą ilość osób.
Czułem, że za niedługo połowa z nich się wypisze. Oprócz chorej rywalizacji, która już nie jednych zniszczyła, warto było zadbać o swoją głowę. Jeśli psychicznie nie damy rady, stajemy się zagrożeniem dla innych.
Zsiadłem z motoru i zacząłem się kierować w stronę chłopaka, który również miał podrasowany nieco maszynę.
— Myślę, że już nie potrzebnie zwiększyłeś moc silnika, przez to będzie się szybko przegrzewać co spowoduje, że będziesz musiał co chwila robić przerwy — wyznałem.
Chłopak miał białego jaguara i trochę szkoda mi go było. Widziałem, że już nieco przeszedł i gdzie nie gdzie była zmieniana lampa.
— Dzięki, wiem właśnie, ale wiesz jak to jest
Czasami lepiej jechać zbyt szybko i dać mu chwilę, niż jechać nie wiadomo ile — powiedział. — Jestem Pete Steits.
— Dylan Miles — chwyciłem go za dłoń, po czym lekko ją uścisnąłem.
— Chłopie czy ty jesteś normalny, nie dość, że masz Tomahawka to go również podrasowałeś?! Chcesz się zabić?
Dodge Tomahawk to najszybszy motocykl na świecie dopuszczony do ruchu. Wyposażony został w 10-cylindrowy silnik prosto z Dodge'a Vipera. Jednostka generuje więc 560 KM i rozpędza ten niezwykły pocisk do bagatela 500 km/h! To zdecydowanie najszybszy produkowany seryjnie motocykl na świecie.
Uśmiechnąłem się i spojrzałem na mój pojazd. To była prawda. Podkręciłem co nie co w nim i wymieniłem kilka części. Ktoś kto by na niego wsiadł i nie umiał dobrze jeździć, mogło się to źle dla niego skończyć.
— Sam to powiedziałeś — wzruszyłem ramionami.
— Racja — westchnął, po czym zaczął się rozglądać, zrobiłem to samo i nagle poczułem dziwną pustkę.
Chociaż może byłem samolubny, ale kiedy zobaczyłem mężczyznę, który żegnał się z żoną i małą córeczką, coś mnie tam ścisnęło. Może nie miałem ojca roku, ale gdybym był na jego miejscu nie wiem czy bym się odważył. Rodzina to skarb, może nawet gdy powstaje nagle to powinno się o nią dbać. Może to staroświeckie, ale mężczyzna powinien wprowadzać bezpieczeństwo.
— Dobrze, że znalazłem kogoś normalnego. W ogóle podchodzę do jakiś chłoptasiów i oni myślą, że wygrają na starych, średniowiecznych machinach — zaśmiałem się na to stwierdzenie.
Pewność siebie była dobra, jedna kiedy było jej już za dużo. Mogło się przy niej popełnić błąd. Jednak gdy miałem już zacząć rozmowę w oczy rzuciła mi się postać, która tutaj kompletnie nie pasowała. Nie zrozumcie mnie źle, ale na tym wyścigu jeszcze nigdy czegoś nie widziałem. Zazwyczaj byli to tylko mężczyźni, aż do teraz...
Nigdy nie sądziłem, że zobaczę na tym wyścigu dziewczynę, która beztrosko zmierzała w naszym kierunku....
************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top