🥀~Rozdział 13~🥀

🥀~Decyzja~🥀

Perspektywa Dylana

  Miałem już się położyć spać, jednak gdy nasze telefony za wibrowały, przełknąłem ślinę. Przełknąłem ślinę, gdy zobaczyłem, że wydłużyli trasę, chcieli nas sprawdzić jak sobie radzimy. Nie dość, że na zewnątrz szalała burza to jeszcze to się nam trafiło

— Harley, Herley — zacząłem budzić dziewczynę, jednak w ogóle nie reagowała. Kiedy położyłem dłoń na jej ramieniu, zaczęła otwierać oczy.

— Co się stało? — wyszeptała, miała zdezorientowany wzrok i uroczo przy tym wyglądała.

— Musimy jechać, wydłużyli nam trasę. Jeśli mamy utrzymać tak dobry wynik musimy już startować — wyznałem i zacząłem się powoli pakować.

— Ale Dylan, panuje burza. Proszę poczekajmy, jak się skończy... — zaczęła, a ja czułem jak zaczyna co się we mnie gotować.

— Powiedziałem Ci coś, jedziemy teraz! — warknąłem ostatni raz.

— Dylan ja nie chce. Jest śliska powierzchnia. Jedziemy na motorach, są szybsze od samochodów, jeśli mielibyśmy coś innego, ale...

Odwróciłem się w jej stronę i chyba dostrzegła mrok w moich oczach, ponieważ zatrzymała się. — Powiem Ci to jeszcze raz. Masz się mnie słuchać! Jesteś nikim. Jak mówię, że jedziemy to jedziemy, jak stoimy to stoimy! Nie obchodzi mnie twoje zdanie. Całe życie o tym marzyłem i nie pozwolę, żeby taka dziewczyna jak ty mi to zaprzepaściła! Każdy czeka na to, żeby przeczekać burze, dzięki temu zdobędziemy punkty. Dlaczego tego nie rozumiesz! — krzyknąłem.

— Przepraszam — wyszeptała i widziałem jak się skuliła. Zaciskałem pięści i choć na chwilę próbowałem się opanować.

Złapałem się za nasadę nosa, po czym wziąłem głęboki wdech. Kiedy już było lepiej że mną, spojrzałem na Harley. Chociaż jedynym światłem było światło latarki, to i tak dostrzegłem spływającą łzę po jej policzku. Cholera.

Westchnąłem, po czym kucnąłem przed nią. Czułem, że znów przesadziłem i nie powinienem się tak bardzo na niej wyzywać, ale już miałem taką naturę. Nie umiałem obcować z kobietami, które były tak delikatne.

— Posłuchaj, wiem że robię źle, ale musisz się do tego przyzwyczaić. Nie umiem być spokojny, gdy na kimś mi zależy, wiesz? Postaram się jakoś zmienić, ale to nie będzie łatwe. Musimy jakoś współpracować — powiedziałem i starłem łzę z jej policzka. — Już nie pada tak bardzo, wyjedziemy i zrobimy postój. Musimy sobie zaufać, uwierz, że jestem doświadczony w każdej pogodzie.

— Ja się boję, że któremuś z nas coś się stanie — wyszeptała, a ja kiwnąłem głową.

Złapałem za jej dłoni, po czym spojrzałem w jej oczy. Tak naprawdę w jej oczach odbiłem się ją, gdy byłem jeszcze słaby i mogli mną pomiatać.

—Zaufaj mi, proszę — powiedziałem.

— Dobrze, ale... Muszę Ci coś powiedzieć — wyszeptała.

— Przyszykuje tylko maszyny.

Harley kiwnęła głową, po czym wstała i zaczęła się pakować. Uśmiechnąłem się lekko, po czym wyszedłem na zewnątrz, przygotować machiny.

Dopiero po rozmowie, zrozumiałem ją....

**************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top