🥀~Rozdział 11~🥀

Wspomnienia Dylana

   Mały chłopczyk biegał wesoło z patykiem, po parku i co chwila zerkał na swojego przyjaciela czy za nim biegnie. Kiedy jednak tak nie było, zatrzymał się i ruszył do swojego przyjaciela, który rozmawiał z jakąś dziewczyną. Skrzywił się nie zacznie, że wybrał kogoś innego niż on.

— Hej — powiedział, zbliżając się do dwójki.

— Część — wyznała dziewczyna, a jego przyjaciel tylko się uśmiechnął.

Wiedział, że to co tutaj się działo nie było jednorazowe. Miał dziesięć lat i dobrze pamiętał jak jego przyjaciel opowiadał o blondynce. Jednak chyba najbardziej zabolało to, że nie mogli choć trochę spędzić ze sobą spędzić czasu.

Zrezygnowany odszedł od nich, po czym skierował się do swojej mamy, która była niedaleko.

— Dlaczego jesteś smutny? — zapytała z troską, gdy usiadł obok niej.

— Bo przyjaciel wybrał dziewczynę, a nie mnie. Nie dość, że gada o niej bez przerwy to jeszcze nie mogę nawet z nim pobyć — westchnął.

— Synku, czasami tak już jest. Kiedy będziesz starszy zrozumiesz to — wyznała rodzicielka.

— Ja się nigdy nie zakocham. Nie chcę być od kogoś zależny. Przez to nie da się dobrze bawić.

— Przypomnę ci tą rozmowę, gdy będziesz starszy — powiedziała, po czym skierowali się do domu.

  Na samo wspomnienie tej rozmowy, chciało mi się śmiać. Miłość była dla mnie czymś bezużytecznym, słabym. Wątpiłem w to wszystko i nigdy nie rozumiałem tych motyli w brzuchu.

Udało nam się dojechać jako pierwszym, dlatego mogliśmy wybrać sobie namioty. Widziałem, że Harley z rezerwą się do mnie odnosi. Westchnąłem, kiedy jadła obok mnie ciepły posiłek i ręce jej drżały.

— Przestań tak się bać, wiem jak cię potraktowałem, ale nie skrzywdzę cię. Przepraszam za tamto — warknąłem.

— Nie wiesz jak ja się czuje... Ja, wiem, że jestem jedyną dziewczyna tutaj. Dla ciebie jestem nikim, chcesz mnie traktować jak śmiecia, dobrze, ale...

– Jesteśmy teraz partnerami. Może Zacznijmy od nowa — zaproponowałem, bo już miałem powoli dość tej skliwej rozmowy. — Dylan — podałem jej dłoń.

— Harley — powiedziała. — Dlaczego zmieniłaś silnik w motorze, wiesz, że możesz się zabić, jeśli źle wprowadzić maszynę?

Pokręciłem głową, już wiele razy to słyszałem. Byłem pod wrażeniem, że to zauważyła. Zobaczyłem, że Pete przyjechał, więc musiałem ją przeprosić.

— Tak, porozmawiam y jeszcze, ale muszę iść do Petera — wyznałem, po czym tak jak powiedziałem tak zrobiłem.

— Dobrze cie widzieć — powiedział, jak mnie zobaczył. — Słyszałem o wypadku. Biedny facet. Ale podobno jego stan jest stabilny.

— Ciebie też, a widziałeś co ci durnie wymyślili, mamy jechać w dwójkach — warknąłem.

— Nawet mi o tym nie przypominaj — wywrócił oczami, a ja się lekko uśmiechnąłem.

—Z kim jesteś? — zapytałem ciekawy na kogo trafił.

— Z jakimś chłystkiem — odparł, a ja się zaśmiałem, kiedy kiwnął w moją stronę, weschnąłem.

— Harley...

To jedno słowo wystarczyło, żeby zmarszczył brwi, szczerze mówiąc nie wiem kto z nas miał łatwiej...

**************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top