🥀~Rozdział 8~🥀
🥀~Dedukcja~🥀
Perspektywa Brym
Niekiedy jest tak, że mamy przed sobą trudne zadanie i nie jesteśmy pewni, co powinniśmy zrobić, żeby jak najlepiej je zrozumieć oraz nie zawieść wszystkich wokół. Niekiedy warto jest poprosić kogoś o pomoc, albo żeby dał wskazówkę. Nie zawsze musimy być tymi najlepszymi, co wszystko sami robią. Czasami dobrze jest po prostu zachować się, jak zwykły człowiek. Nawet jeśli czujemy się wtedy słabi, jesteśmy tylko ludźmi, nie maszynami, które mogą pracować nieprzerwanie. Możemy zachorować u nie mieć na nic siły. Warto pamiętać chociaż o małym odpoczynku, żeby później wrócić z nową energią do działania...
Musiałam przyznać, że chłopak, na którego wpadłam był przystojny. Skoro on bezwstydnie mierzył mnie swoim wzrokiem, ja tak samo nie pozostawiłam mu dłużna. Miał czarne, kręcone włoski, niektóre zaczęły mu opadać na czoło, a do tego zielone oczy, które wypalały we mnie dziurę. Nie mogłam zbyt długo na to poświęcić, bo w końcu byłam w pracy. Każda minuta opóźnienia, mogła kogoś kosztować życiem.
— Dziękuję, że mi Pan opowiedział tą historię. Może mi się do czegoś sprzedać, a teraz przepraszam spieszę się — westchnęłam I chciałam go wyminąć, ale zastąpił mi drogę. Odruchowo się cofnęłam od niego.
— Spokojnie, chciałem tylko podać dłoń. Jestem Ryan, coś czuję, że to nie będzie nasze ostatnie spotkanie — uśmiechnął się, a ja niepewnie uścisnęłam jego rękę.
— Brym, do widzenia — wyznałam, a wtedy mnie puścił, a ja sama ruszyłam do samochodu, żeby znaleźć się w swoim mieszkaniu.
Musiałam przyznać dziwna była ta sytuacja , między czasie pojechałam na komisariat, żeby sprawdzili mi te proszki. Kto wie, może są n nim jakieś odcisku palców. Sporo by to ułatwiło. Przełknęłam ślinę, po czym weszłam do mieszkania. Kiedy tylko powiesiłam kurtkę, zabrałam się do pracy. Zaczęłam rozwieszać zdjęcia z ofiarami, które straciły życie przez gangi narkotyczne i to miejsce. Gdzieś tutaj kryła się wskazówka, jednak najgorsze było to, że nie umiałam jej znaleźć. Coś musiało łączyć te wszystkie ofiary, oczywiście metoda. Był to oddany precyzyjny strzał prosto w serce. Każda z nich ma ślad w tym miejscu. Jednak może Ci wszyscy byli jakoś powiązani. Na jednym zdjęciu jest tylko starszy mężczyzna, inni to nastolatkowie. Może oni sami byli częścią tej całej bandy, albo pp prostu nie wyrobili się z pieniędzmi. Dobrze wiedziałam, jak pracowali tacy ludzie. Nie liczyli się w ogóle z życiem innych. Dla nich najważniejsze było po prostu zarabianie pieniędzy. Właśnie dlatego wstąpiłam do policji, chciałam tępić takich ludzi, żeby inni byli bezpieczni.
Wtedy nie miałam pojęcia, jak gruba jest ta sprawa oraz ile będzie mnie kosztować. W grę wchodziło nawet moje życie...
********************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy. Dziękuję ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top