🥀~Rozdział 7~🥀
🥀~Woreczek~🥀
Perspektywa Brym
Społeczeństwo bardzo często lubi skazywać człowieka na różne ksywki. Niekiedy, kiedy widzi, że ktoś został zatrzymany sądzi, że już od razu jest przestępcą. Ale to nie zawsze w ten sposób wygląda. Czasami za zwykle podejrzenia ktoś może być wzywany lub zabierany na komisariat, co nie świadczy, że od razu jest już winny. Jednak tak już jest na wsiach i małych miastach. W tych większych może nie ma aż tak wielkiego monitoringu osiedlowego, który każdy zna. Czasami się zastanawiam, po co jest im to potrzebne i co z tego moją. Jednak już trzeba się nauczyć z tym żyć. Nawet jeśli nas denerwują ciągłe pytania i te oczy...
Mężczyzna jeszcze przez chwilę na mnie spojrzał, po czym wyszedł. Nienawidziłam tego, jak mężczyźni musieli najpierw spojrzeć na sylwetkę kobiet i zatrzymać się na biuście, po czym dopiero patrzyli na twarz. Jednak już się nauczyłam, że oni tak już działali. Pokręciłam głową, po czym weszłam do środka. Było to pustą hala, jednak gdzie nie gdzie jeszcze znajdowały się pudła. Nie byłabym sobą, gdybym nie zajrzała do jednego. W tym akurat były ubrania, nie wyglądały na całkiem nowe, jednak gdyby się je uprało, byłyby całkiem niezłe. Kiedy chodziłam po pomieszczeniu, musiałam przyznać, że to było nieźle miejsce na spotkania z klientami lub robienie towaru. Samo miejsce było dobrze schowane, a przy okazji duże. Byłam pewna ,że ktoś musiał wiedzieć, że akurat policjancie będą tutaj przejeżdżać i się zwinęli. Może mieli jakieś informatora wśród nas. Chociaż w to trochę wątpiłam. Jednak przy takiej sprawie wszystko może być podejrzane. Miałam już wychodzić, gdy nagle w roku coś zobaczyłam. Zbliżyłam się bardziej do tego miejsca, po czym zobaczyłam woreczek z białym proszkiem. Uśmiechnęłam się lekko do siebie. Może to nie było dużo, ale zawsze coś. Nałożyłam rękawiczki, po czym wrzuciłam znalezisko do swojego worka i schowałam. Chłopaki będą musieli to zbadać. Ucieszona, że nie wracam z niczym wyszłam z magazynu, kiedy nagle ktoś wyrósł jak spod ziemi, przez co uderzyłam w niego.
— Przepraszam, nie zauważyłam Pana — wyznałam i spojrzałam w oczy mężczyzny, który szeroko się uśmiechał.
— Ależ nie szkodzi, sam tutaj przychodzę, bardzo często. Ciekawe miejsce prawda? Takie owiane tajemnica.
— Co ma Pan na myśli? — zapytałam z zaciekawieniem.
— Podobno mówi się, że w tym miejscu była jedna z najlepszych mafii. Jej cały szef był najlepszym z najlepszych. Nikomu, jednak nie udało się go zobaczyć. Pewnego dnia zostali zdradzeni i zjechała się cała policja. Oczywiście wyłapali innych, ale tego szefa nie. Został tylko po nim ślad, złotego zęba. Podobno, niekiedy raz w nocy słychać jak coś się tutaj rusza, chociaż nic tutaj nie ma. Ale historia głosi, że to właśnie on i już planuje zemstę na funkcjonariuszach.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Czy było jakieś logiczne wytłumaczenie tego co ten mężczyzna mówił?
Wtedy nie wiedziałam co było prawdą, a co kłamstwem. Jednak w tym momencie zaczęło się wszystko komplikować...
*********************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top