🥀~Rozdział 35~🥀

🥀~Szpital~🥀

Perspektywa Brym

  Czasami się zastanawiam nad tym, dlaczego osoby, które najbardziej kochamy, często muszą odchodzić. Czy to przez ciężką chorobę, czy przez powolne oddalanie się od siebie. Ciężko jest się po czymś takim pozbierać. Jednak zawsze trzeba pamiętać, że życie idzie cały czas do przodu. Świat nie zatrzymuje się dla jednej tragedii. Prawda jest taka, że osoby, które utraciliśmy, kiedyś się z nimi znów spotkamy. Tylko jeszcze nie w tym momencie...

Kiedy zaczęłam otwierać oczy, czułam, jak wszystko mnie boli. Znów nienawidziłam tego uczucia. Szczególnie pikanie maszyn, które monitorowały moje tętno. Światło, które wpadało do mojego pokoju, nie pomagało mi w cale. Jednak, gdy wszystko zaczynało do mnie docierać co się stało. Czułam, jak moje serce zaczyna szybciej bić. Ryan pomógł mi się wydostać. A kiedy byliśmy już na zewnątrz widziałam, jak wylatuje przez wyjście, a cały budynek ulega zniszczeniu. W moich oczach pojawiły się łzy, gdy przypomniałam sobie jego ciało, które leżało bez żadnego ruchu.

— Jestem tutaj przy tobie — usłyszałam, po chwili, a wtedy mój wzrok spotkał się z Sedeickiem, który lekko się uśmiechał. — Już się bałem, że się nie obudzisz. Miałaś poważne złamaną nogę. Lekarze sadzili, że nie uda Ci się stanąć na niej. Jednak operacja się udała, będziesz musiała chodzić na rehabilitację. Pękły Ci dwa żebra i masz sporo siniaków, ale już nic nie zagraża twojemu życiu.

— Dziękuję, ale co z Ryanem i pozostałymi. A ten cały szef uciekł? Nikt nie został ranny? — zaczęłam zadawać pytania, ale moje gardło nie było na to gotowe. Zaczęło mnie palić.

— Tak myślałem, że będziesz o niego pytać. Miał operacje, okazało się, że kiedy wychodził, bomby wybuchły — zmarszczyłam brwi, a on westchnął. — Okazało się, że były trzy ładunki wybuchowe podłożone pod budynek. To była zaplanowana akcja, ogień, który się pojawił, dotknął Ryana, a gdy spadł na ziemię dostał wstrząsu mózgu. Na razie nic nie zagraża jego życiu. Ale ta doba będzie decydująca. Wyłapaliśmy wszystkich jego ludzi. Zajmujemy się przesłuchiwaniem tych goryli co byli po jego stronie. To wszystko dzięki tobie i Ryanowi. Pozostałym członkom grozi więzienie, ale może chłopakowi zmniejszy się wyrok. Będę próbował.

— Dziękuję za wszystko, dzięki, że nie odpuściłem, żeby mnie znaleźć I zaufałeś mu — wyszeptałam, a on kiwnął głową.

— Nie ważne co się stanie ,zawsze do końca będę cię szukał. Jednak już nigdy więcej nie rób nam tego. Komisariat bez ciebie to nie to samo.

Uśmiechnęłam się lekko do niego. Czułam, że to już koniec. Teraz czekały nas same dobre chwilę. Przynajmniej miałam taką nadzieję...

****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy. Dziękuję ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top