🥀~Rozdział 29~🥀

🥀~Plan~🥀

Perspektywa Ryana

W tym świecie jest bardzo łatwo ocenić człowieka na przestępcę oraz bohatera. Większość osób kocha bohaterów, natomiast złoczyńców nienawidzi. Jednak nikt nie zastanawia się nad tym, że Ci złoczyńcy też byli kiedyś mali i niewinni. Dopiero później stali się tym, kim się stali. Człowiek rodząc się, nie jest zły, jest owiany niewinnością. Prawda jest taka, że to całe Społeczeństwo sprawia, że człowiek zaczyna w siebie wątpić u staje się okrutnym. Czasami nie zdajemy sobie sprawy z tego, co oznaczają słowa, które wypowiadamy do drugiego człowieka. To one bolą mocniej niż uderzenie. Jednak może kiedyś dojdziemy do takiego miejsca, gdzie nie będzie tej całej nienawiści i będziemy lepszymi ludźmi. Starajmy się tylko nie od razu kogoś skreślić, niekiedy trzeba go wysłuchać, żeby zrozumieć. Czasami wydaje nam się, że wiemy wszystko o tej jednej osobie, ale prawda jest natomiast inna...

- Jesteśmy pewny, że ten plan zadziała? Jaką mam pewność, że to nie jest pułapka? Co jeśli twój szef ciebie przekona, a ty pójdziesz do niego? Mówisz, że ro jest otwarta przestrzeń, będziemy wtedy łatwy celem, czy nie o to wam wszystkim chodziło? - zapytał Sedeick, a ja się skrzywiłem.

- Nie miałeś nigdy tak, że zrobiłeś coś złego i chciałeś za wszelką cenę, odkupić tą winę? Ja miałem coś takiego, byłem już w takiej sytuacji, ale byłem za mały, żeby coś zrobić. Teraz mam wpływ na to wszystko. Poza tym, już nie jest tak kolorowo, szef coś podejrzewa. Zaczyna mordować naszych braci, nie możemy na ro pozwolić - wyjaśniłem, ale on nadal był nieprzekonany. - Brym nie jest niczemu winna, wiem, że łączy was przyjaźń. Nie chce, żeby coś jej się stało. Jest twarda i sądzi, że wytrzyma wszystko, ale za niedługo ro miejsce ja złamie. Jak każdego.

- Robię to głównie dla niej. Jesteśmy ustaleni. Mam nadzieję, że tego nie pożałuję.

Po tych słowach wyszedłem z budynku. Musiałem szybko wrócić do naszej kryjówki, żeby szef się nie skapnął. Kiedy byłem już w miejscu, odetchnąłem z ulgą. Przywitałem się z przyjaciółmi i powiedziałem im krótko, jaki jest plan. Później ruszyłem do dziewczyny, musiałem ją zobaczyć. Nie rozumiałem tego, ale gdy zobaczyłem jej twarz. Ulżyło mi. Cieszyłem się, że szef gdzieś pojechał i byliśmy sami.

- Wysłuchał cię? - zapytała cicho, a ja kiwnąłem głową. - Jesteś pewny, że to wszystko zadziała?

- Sądzę, że tak. Jeśli ktoś będzie miał zginąć, to będą to ja. Ty musisz żyć. Na razie muszę grać, że jesteś po stronie szefa, żeby go później wykończyć.

Dziewczyna się lekko się uśmiechnęła, ale widziałem, po niej że była zmęczona. W pozycji siedzącej nie można było odpocząć, do tego miała związane ręce I nogi.

Ale już za niedługo wszystko się zmieni...

********************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy. Dziękuję ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top