🥀~Rozdział 27~🥀

🥀~Policja~🥀

Perspektywa Ryana

Jak to jest z tym całym zaufaniem? Czy możemy tak nagle komuś zaufać? Prawda jest taka, że ono zaczyna się budować przy pierwszym spotkaniu z drugą osobą. Na początku, zaczyna się od zwykłego spędzenia czasu, czy pisania wiadomości, dopiero później zaczyna się coś działać więcej. Na początku zazwyczaj wszystko jest w porządku, dopiero później nasze zaufanie zaczyna być poddawane próbą. Przypomina trochę plaże nad morzem. W słoneczny dzień wszyscy są na niej ,ale kiedy zaczyna się pogoda psuć i zbiera się na burze, większość osób odchodzi. To tak samo z zaufaniem. Kiedy jest wszystko dobrze wiele osób jest przy nas. Dopiero wtedy, gdy odnosimy sukcesy, czy spadamy w dół zrozumiemy kto był prawdziwy, a kto nie...

Pragnąłem odkupić swoje winy. Chciałem tego, jedynym problem byli chłopaki. Widziałem ich niezadowolenie, gdy dzisiaj rano usłyszeliśmy, że szef zabił jednego z nas. Każdy się jego bał I obowiązek się tego, że jeśli tylko się zbuntujemy, oni mnie nie poprą. Przełknąłem ślinę, po czym niepewnie zacząłem się przyglądać komisariatowi. Kto by pomyślał, że sam do niego wejdę, jeszcze z własnej woli. Jednak przy następnym razem, tak nie będzie. Spojrzałem na łańcuszek, który od niej dostałem, po czym westchnąłem. Raz komu śmierć. Ruszyłem do środka. Ciężko się było tutaj poruszać. Widząc policjantów, którzy przechodzili, miałem wrażenie, że wszyscy się na mnie patrzą. Gdy na drzwiach dostrzegłem imię i nazwisko jej przyjaciela, zapukałem do drzwi. Miałem nadzieję, że jest w środku. Jednak był, po usłyszałem zgodę.

- Dzień dobry - wyznałem, a on od razu przeniósł na mnie wzrok. On już wiedział kim jestem, nawet nie zdążyłem zrobić kroku, kiedy znalazł się obok mnie i przyszpilił do ściany.

- Gadaj śmieciu, co jej zrobiłeś. Jeśli sądzisz,, że możesz że mną pogrywać to jesteś w błędzie. Wystarczy jeden ruch, a skręcę ci ten kark - warknął, a ja się uśmiechnąłem.

- Musiałem to zrobić, ale to nie jest najważniejsze. Ja mogę wam pomóc, a wy mi. Chcecie tą dziewczynę, a ja zemsty. Jeśli połączymy siły, to nam się to uda. Mam tutaj coś dla ciebie od niej - w tej samej chwili zacząłem ruszać ręką, ale mężczyzna nie był przekonany. Dopiero po chwili mnie puścił, a ja dałem mu wisiorek.

Kiedy go zobaczył otworzył szerzej oczy. Musiało to dla niego wiele znaczyć, niw sądziłem, że on się otwierał. Policjant spojrzał na dwie połówki słońca, czułem, że coś było tam napisane.

- Nie wierzę, że to mówię, jednak możemy iść na układ. Ale zaraz po tym wsadzam cię do więzienia. Jednak jeśli coś mi się w tobie nie spodoba, kończymy z sojuszem - warknął, a ja kiwnąłem głową.

Jednak czy ten układ miał szansę naprawdę wypalić...?

********************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy. Dziękuję ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top