🥀~Rozdział 21~🥀
🥀~Obietnica~🥀
Perspektywa Brym
Prawda jest niestety taka, że jako ludzie, nienawidzimy się czegoś bać. Kiedy zaczyna kiełkować w nas takie uczucie, zaczynamy się zmieniać. Robimy wszystko, żeby przetrwać, nawet jeśli chodzi o braku zachowania człowieczeństwa. Przerażające prawda? Każdy wie co działo się w okresie wojny, jak ginęli niewinni, jak człowiekiem traktował bliskiego sobie. Dlaczego tak się dzieje? Bo ciągle komuś coś nie wystarcza. Ktoś co jest u szczytu władzy chce ciągle więcej, nie zadowoli się tym, co już ma. Może dlatego tak się dzieje na świecie? Jednak ciągle gonienie za czymś może wyniszczać. Jak teraz spoglądam na ro wszystko co się dzieje wokół, to nic się nie zmieniło. Wojny ciągle zaczynają wybuchać, przez chore ambicje władców. Oprócz tego jest wszędzie hejt na tych co się powodzi. Oczywiście, nie którzy sami do tego doprowadzają, a inni niezupełnie. Czasami się jeszcze zastanawiam ile człowiek będzie wstanie wytrzymać tego wszystkiego. Czy jeszcze mamy szansę żyć normalnie, czy jednak ciągle nasze życie będzie się wywracać do góry nogami. Nikt z nas nie wie co może przynieść przyszłość, ale najważniejsze to ciągle starać się być na powierzchni. Nawet jeśli coraz bardziej woda zaczyna nas ciągnąć w dół...
Jako policjantka powinnam być gotową na każde momenty. W końcu tego nas uczą. Nie możemy poddawać się emocją, tylko logicznemu umysłowi. Nawet jeśli są sytuację ekstremalne. Kiedy widziałam ofiary porwań, czułam, jak moje serce zaczyna mocniej być. Mi samej było coś tego sobie wyobrażać, a teraz znalazłam się w takiej sytuacji. Jednak wiedziałam, że bezwzględnie kto to jest, nie mogłam się tak łatwo poddawać I być uległa. Szaleńcy bardzo często lubili pokazywać swoją władze i to najczęściej ich niszczyło.
— Taka dobra policjantka, a dała się złapać. No nie ładnie. Sądziłem, że będzie trochę zabawy z tobą. Jednak wy wszyscy jesteście do siebie podobni — zaczął, po czym powoli się zbliżał do mnie. — Słuchaj słonko, jak będziesz miła dla mnie, to może nie będzie tak najgorzej. W końcu nam też coś się należy, jeśli będziesz podskakiwać, to twoja ładna buźka, przestanie nią być, a ja nie jestem gołosłownym — nachylił się nade mną, przez co jego oddech owiał mi twarz. Skrzywiłam się na to uczucie. — Z bliska jesteś całkiem ładna — po tym zaczął przesuwać swoim brudnym palcem po moich ramionach.
— Nie będę tańczyć, jak mi zagrasz — mówiąc to, splunęła na niego, a on od razu odskoczyłam. Wtedy jego twarz nie była już taka spokojna.
— Właśnie podpisałaś na siebie wyrok — warknął I wyszedł z pomieszczenia, trzaskając drzwiami.
I wtedy zdałam sobie sprawę, że on nie żartował...
******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy. Dziękuję ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top