➪𝐃𝐥𝐨𝐧𝐢𝐞
Gestem zaprosiłem chłopaka do środka i szybko wróciłem pod kołdrę, bo było mi coraz bardziej zimno. Nick przyszedł do pokoju wciąż patrząc na mnie zmartwiony.
- Mogłem Cię wtedy siłą zatrzymać. - Powiedział siadając obok mnie.
- Nie twoja wina. - Powiedziałem, a chłopak przysunął się jeszcze bliżej.
- Nie boisz się, że Cię zarażę? - Zapytałem na wszelki wypadek, bo Nick i tak siedział zbyt blisko.
- Wisi mi to. - Przyznał.
- Jak chcesz. - Odparłem i usiadłem mu na kolanach, przytulając się do jego klatki. Był ciepły..
Szatyn od razu owinął mnie rękami i położył się na łóżku, przykrywając nas kołdrą. Tak jak przed chwilą było mi zimno, tak teraz dosłownie gotowałem się od gorąca. Schowałem głowę w zagłębieniu jego szyi i zamknąłem oczy oddając się przyjemności.
Chłopak jakby dokładnie wiedział czego chciałem, bo zaczął gładzić mnie ręką po plecach, co jakiś czas zahaczając o końcówki włosów. Mimowolnie westchnąłem cicho, jeszcze bardziej wtulając się w młodszego.
- Chcesz dokończyć film z wczoraj? - Zapytał po chwili, jednak wciąż nie przestając gładzić moich pleców.
- Mhm.. - To jedyne co byłem w stanie z siebie wydusić.
Odsunąłem się od niego niechętnie i wstałem po laptopa. Od razu zrobiło mi się zimno, więc jak najszybciej wróciłem do Nick'a. Schowałem się pod kołdrę, czując jak Nick przyciąga mnie do siebie - co było strasznie słodkie - i włączyłem urządzenie. Od razu kliknąłem w ikonkę Netflix'a i pozwoliłem szatynowi wpisać nazwę filmu, a sam oparłem się plecami o jego tors.
Chłopak włączył film od momentu w którym przestaliśmy go oglądać, a nawet na wszelki wypadek minutę wcześniej. Starałem się nie być little baby i oglądać wszystko bez zamykania oczu, co nawet mi wychodziło. Niestety moja duma nie trwała zbyt długo, bo film wystawił mnie na zbyt straszną próbę.
- Chryste panie ten film chce żebym dostał zawału. - Jęknąłem odwracając się i wtulając głowę w tors Nick'a, na co chłopak się zaśmiał kładąc rękę z tyłu mojej głowy.
- Jesteś głodny? - Zapytał po chwili, zatrzymując film.
- Nie. - Powiedziałem zgodnie z prawdą.
- Dobrze, w takim razie zamówię nam pizzę. - Odparł sięgając po telefon w taki sposób bym nadal pozostał w tej samej pozycji.
- Przecież powiedziałem, że nie.. - Zacząłem, ale nie dał mi skończyć.
- Nie jadłeś wczoraj kolacji, zakładam, że obiadu też nie, a dzisiaj śniadania. Jeżeli myślisz, że Ci odpuszczę, to się mylisz. - Powiedział wybierając numer pobliskiej pizzeri.
Westchnąłem, wiedząc, że się z tego nie wymigam. Ostatnio jadłem coraz częściej, ale dzisiaj po prostu nie byłem głodny. Nie miałem ochoty jeść.
Szatyn zadzwonił do pizzeri, a drugą ręką wrócił do gładzenia moich pleców, przez co automatycznie nie potrafiłem się dalej na niego wkurzać.
- Dzień dobry. - Przywitał się z osobą, która odebrała. Nawet nie skupiałem się na tym co mówi. Zamknąłem oczy kładąc dłonie na jego ciepłym brzuchu, co raczej nie było dobrym pomysłem bo chłopak wzdrygnął się lekko pod wpływem dotyku moich lodowatych rąk.
- Karl? Karl? - Powtarzał kilka razy zanim obudziłem się z transu.
- Hm? -
- Jaką pizzę chcesz? - Zapytał lekko zarumieniony, a ja zrozumiałem, że nie ruszyłem swojej dłoni z miejsca i wciąż nie miałem zamiaru tego zrobić.
- Może po prostu salami? - Odpowiedziałem pytaniem na pytanie, a Nick przystał na tą propozycję.
Po chwili rozłączył się i wbił we mnie wzrok.
- Nie patrz się tak no. - Mruknąłem chowając głowę.
- Wiesz, że masz strasznie zimne dłonie? - Zapytał, a kiedy już miałem zabierać je spowrotem, dodał. - Gdzie to już? Wracaj, ja tylko mówię, że są zimne.
Zaśmiałem się cicho, wracając do poprzedniej pozycji, a Nick włączył film. Szczerze mówiąc, nawet go nie oglądałem. Skupiałem się na tym co robił szatyn. Na powolnym jeżdżeniu jego dłoni po moich plecach, na dreszczach które przechodziły go gdy nawet najdelikatniej ruszyłem ręką, na cichym oddechu, który bardzo dobrze słyszałem.
Film się skończył, jednak żaden z nas się nie ruszył. Nie przestawałem gładzić lekko kciukiem jego dosyć dobrze urzeźbionego brzucha. Przez cały czas byłem z siebie dumny czując jego reakcje na to. Gdyby nie dzwonek do drzwi, pewnie dalej bym go tak męczył.
Chłopak odebrał pizzę wrócił do pokoju kładąc karton na łóżku.
- Idziemy do salonu lub kuchni czy Ci się nie chce? - Zapytał patrząc na mnie lekko rozśmieszony.
- Chce mi się, ale będzie mi zimno, więc mi się nie chce. - Odpowiedziałem otwierając karton.
- Podobno nie byłeś głodny. - Powiedział po czym usiadł obok mnie.
- Zmieniłem zdanie. -
***
Zanim zdążyliśmy dokończyć jedzenie "obiadu", zadzwonił do mnie Wilbur. Dawno nie gadaliśmy, więc nie byłem bardzo zdziwiony. Dałem Nick'owi znak by na razie siedział cicho i odebrałem połączenie.
- Hej Will. - Przywitałem się grzecznie.
- Co Ci się stało? - Zapytał od razu.
- Rany naprawdę aż tak to słychać? - Odpowiedziałem pytaniem na pytanie. - No przeziębiłem się trochę.
- Jakim cudem? - Znów zapytał ze słyszącym zażenowaniem.
- Um.. no.. - Zacząłem coś kręcić, bo nie wiedziałem jak wybrnąć z sytuacji.
- Nawet nie próbuj mnie okłamać. Wiesz, że Cię przejrzę. - Powiedział stanowczo.
- No bo.. tak jakby wpadłem do jeziora.. - Odparłem czując jak palę się ze wstydu.
- Że co proszę? - Zapytał Nick wtrącając się do rozmowy.
Właśnie sam wykopałem sobie grób. Brawo.
- Jeden: Hej Nick, Dwa: Jakim walonym cudem tyś wpadł do jeziora? -
✯✯✯✯✯✯✯✯✯✯✯✯✯✯
no hej XDDDD
jak zycie mija?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top