Imaginy - Tom Hiddleston
Mimo że jesteście małżeństwem i chcecie być najbliżej siebie, jednak czasem odbierają tą możliwość wyjazdy aktora. Czas dłużył się wam obojgu, a jego managerowie i inni z tej grupy widzieli, że Tom nie może się skupić na graniu. Coraz częściej bywał "nie w sosie", przez co szybko wszystko go denerwowało. Jego ekipa zadziałała i ściągnęła cię na kilka luźniejszych dni do ich hotelu, załatwiając wszystkie w związku z twoim przylotem.
Tego dnia po południu Tom miał spotkanie z fanami. Oczywiście starał się uśmiechać do zdjęć i był pełny energii, ale wiedział, że to wszystko jest sztuczne i nieprawdziwe. Nie chciał ranić fanów odwołaniem spotkania, więc starał się szybko przeżyć ten czas. Kiedy narazie nikt do niego nie podchodził, pojawił się koło niego jego kumpel.
Kumpel: I jak się czujesz?
On: Do dupy... Uwielbiam moich fanów, ale jednak cholernie tęsknię za moim małym skarbem... Tęsknię za nią...
Kumpel: Pewnie ubijesz mnie za to za moment, a ja będę musiał biec, by żegnać się z bliskimi.
On: Ale o co ci chodzi? Co masz mi do powiedzenia?
Kumpel: Widzimy twoją ogromna zmianę samopoczucia, kiedy jej nie ma. Więc postanowiliśmy ściągnąć ją tutaj do nas. Chociaż na kilka dni.
On: Żartujesz sobie ze mnie w tym momencie? Serio?
Ty: *pojawiłaś się na placu, gdzie powiedzieli ci, że Tom ma spotnie z fanami; w pewnym momencie stanęłaś, bo zauważyłaś go; na twoją twarz wpłynął wielki i szczery uśmiech, że widzisz go w końcu po takim długim czasie* Tom! Kochanie! *krzyknęłaś w jego stronę*
On: *podniósł wzrok i zlokalizował ciebie; uśmiechnął się od ucha do ucha i schylił się, opierając ręce na barierkach, nie wierząc, że cię widzi* Jesteście wariatami *szepnął do kumpla i ruszył w twoim kierunku*
Ty: *migiem podbiegłaś do niego, mocno przytulając się do niego, a ręce zarzucając na jego szyję* Tęskniłam za tobą...
On: Ja też... Cholernie... *przycisnął cię mocniej do siebie, bojąc się, by to wszystko nie okazało się snem ani nie było wytworem jego wyobraźni*
Ty: Jestem tu. Spokojnie. Jestem przy tobie. Kocham cię *wyszeptałaś, ledwo łapiąc dech ze wzruszenia*
On: Też cię kocham. Do szaleństwa, [T.I] *odsunął się nieco od ciebie tylko po to, by objąć twoją twarz w swoje dłonie i pocałować cię z całą siłą jego miłości i szalonej tęsknoty za tobą, która skumulowała się przez ten cały czas rozłąki*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top