3. Po obu stronach barykady - część II

Notka na dziś: pierwsza zasada yaoi: jeśli typowe seme znajdzie w szkolnym schowku woźnego typowe uke, związane, zakneblowane, przebrane za dziewczynę i z wibratorem w dupie... na pewno skorzysta z okazji. Pozdrawia pozbawiona resztek niewinności KnightingKnight tuż po lemonie z Shizayą...

Spojrzał na ciebie, na moment poważniejąc. Chyba trochę zdziwiła go twoja szczerość, ale praktycznie nie dał tego po sobie poznać. Tak jak przypuszczałaś, był mistrzem aktorstwa.

Znałaś od początku jego tożsamość, bo to właśnie on był na zdjęciu podarowanym ci przez pośrednika pana Yoricka. Nie było trudno zdobyć o nim jakieś informacje. Informator z Shinjuku. Niezwykle niebezpieczna i niezrównoważona osoba. I jednocześnie twoja jedyna konkurencja, której nikt do tej pory nie pokonał. Niesamowita siła rynkowa, Izaya Orihara.

- Jest tu pan tylko po to, by dowiedzieć się czegoś na mój temat –oznajmiłaś najbardziej obojętnym tonem, na jaki tylko mogłaś się zdobyć. - Nie ma pan zamiaru dawać mi zlecenia. I cokolwiek powiem,może być użyte przeciwko mnie.

Orihara uśmiechnął się tylko, opierając brodę na dłoniach i wpatrując się w ciebie w zamyśleniu. Odwzajemniłaś spojrzenie. Wymagało to od ciebie nie lada trudu, postanowiłaś jednak nie poddawać się.Nawet jeśli był wielokrotnie bardziej doświadczony od ciebie, wciąż mogłaś ukryć przed nim szczegóły swojej tożsamości.To, ile masz naprawdę lat, czy cokolwiek innego. Wystarczy, że będziesz zbywać jego pytania. O ile je w ogóle zada.

- Spodziewałem się, że o mnie słyszałaś, nie podejrzewałem jednak, że mnie rozpoznasz – powiedział w końcu. Jego tonzauważalnie się zmienił. Nie był już tak formalny, w dodatku nie umknęło twojej uwadze, że przeszedł do mówienia ci na „ty".Z jakiegoś powodu jednak zaniepokojenie zostało stłumione zaciekawieniem, które nagle przepełniło cię od stóp do głów.Niesamowite uczucie, które sprawiało, że chciałaś wiedzieć o tym człowieku jak najwięcej. W życiu byś tego jednak nie przyznała – nawet samej sobie. - Skoro jednak już sobie to wyjaśniliśmy, chciałbym ci coś zaproponować. Właściwie, to dać ci wybór. Pierwsza propozycja. - Uniósł palec. - Zostawisz moich klientów w spokoju i zapomnisz o tym, że kiedykolwiek zajmowałaś się czymś takim. Nie musisz się przeprowadzać czy zmieniać nazwiska. Po prostu zmienisz kwalifikację.

Spojrzałaś na niego z niedowierzaniem. Był szczery do bólu.

- Druga propozycja: będziesz pracować dla mnie, wykonywać każde moje polecenie, a ja łaskawie będę ci za to płacił.

Uniosłaś brwi. W twojej głowie trwała zaciekła walka pomiędzy dumą a strachem. Bo właśnie strach był jedyną logiczną odpowiedzią na ton tego człowieka. Był porażający. Jednocześnie na pozór miły, ale przepełniony władczością, jakiej sobie nie potrafiłaś do tej pory wyobrazić. Orihara z całą pewnością uwielbiał mieć w swoich rękach wszystko i wszystkich. W tym ciebie.

Założyłaś ręce, nie okazując emocji. Czy właśnie to rozgryzłaś? Czy właśnie go poznałaś? Bo jeśli tak, wiesz już,że powinnaś się obawiać, choć strach minął jak ręką odjął.Tak jak zwykłaś powtarzać, wiedza to potęga. Należy bać się nieznanego, Orihara jednak – nawet najbardziej nieprzewidywalny i niebezpieczny – musi mieć swoje słabe strony. Przecież też jest człowiekiem.

- Widzę też trzecią opcję – oznajmiłaś, zbierając całą podrygującą pewność siebie, jaka ci pozostała. - Będę dalej rozwijać swój interes, unikając cię jak ognia i zmuszę cię do odrobiny wysiłku. Bo jako twoja konkurencja, nie zamierzam się poddać.

Nie wiedziałaś, o czym myślał. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, a przyczepiony do niej lekki uśmiech absolutnie nic ci nie podpowiadał. To co powiedziałaś wymagało od ciebie wiele wysiłku.Byłaś jednak dumna z tego, że ci się to udało. Nie miałaś zamiaru ulegać. Tym bardziej gdy wiedziałaś już, co jest jego celem.

- Rozumiem – powiedział, zaskakująco spokojnie, odchylając się na krześle. - W takim razie zmuszę cię do zmiany decyzji.

'Zmuszę'...?

- Na dzisiaj chyba wystarczy, prawda, [f/n]-chan? Miło się rozmawiało. Do zobaczenia.

Wstał i, nie mówiąc nic więcej, opuścił herbaciarnię.

Poczułaś, że robi ci się słabo. Oparłaś się o stół,zamykając oczy i w końcu wypuszczając wszystkie emocje, które kotłowały się w tobie przez całe spotkanie. Poczułaś gorąco na całym ciele. Potrzebowałaś przerwy od tego wszystkiego. Łóżeczka,kakałka i robótek ręcznych.

Nigdy nie spodziewałaś się czegoś takiego. Gdy pierwszy raz pomagałaś otwierającemu warsztat samochodowy starszemu znajomemu, nie wiedziałaś że okaże się to takie wciągające. Ani, że z czasem więcej znajomych będzie szukało twojej pomocy. Interes rozwinął się wręcz sam, a ty bawiłaś się, wyszukując informacji we wszystkich dostępnych ci źródłach.

Nie przyszłoby ci jednak do głowy, że tak szybki rozwój zaniepokoi kogoś aż tak doświadczonego w zawodzie. Że kogokolwiek takiego zainteresuje. Że ze zwykłej zabawy, zajęcia na nudę, przerodzi się to w coś poważnego.

To jednak, co zaskakiwało cię najbardziej, była niemożliwa do powstrzymania ekscytacja.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top