13. Herbatka posłodzona/przesłodzona
Ja wiem że ostatnio nudno się robi, ale błagam, nie opuszczajcie mnie... no ;_____;
Swoją drogą, rozmowa z moim kolegą który siedzi czasem w klimacie m&a; akurat coś tam mi pożyczył to chciałam mu podziękować...
- Arigatou, senpai!
- Nie używaj przy mnie tego podrzędnego języka, baka!
I jak tu zrozumieć ludzi ;_;
Byłaś wdzięczna za ratunek. Do tego stopnia, że postanowiłaś zaufać... temu człowiekowi.
Carl od początku wydawał ci się w jakiś sposób podejrzany. Był miły, wrażliwy, budził sympatię. Innymi słowy, coś musiało być z nim nie tak. Wiedziałaś to już w pierwszej chwili, ale nie potrafiłaś odmówić jego prośbie. Mimo wszystko, być może zawdzięczałaś mu życie.
Dałaś się więc zaprowadzić do tego dziwnego człowieka, który był jego... przełożonym? Najprawdopodobniej. Od początku wiedziałaś, że właśnie to jest twój były klient - Vincent Yorick. Już wcześniej zorientowałaś się o tym, jak w rzeczywistości wygląda, stając z nim jednak w oko czułaś coś niewytłumaczalnie zadziwiającego. Europejczyk sam w sobie budził szacunek, być może nawet strach, choć jednocześnie często się uśmiechał i był uprzejmy. Hmm... deja vu? -_-
Yorick na twój widok podniósł się z fotela i wyciągnął dłoń w twoją stronę w geście powitania.
- To zaszczyt cię poznać, [l/n] [f/n].
Uścisnęłaś dłoń i uśmiechnęłaś się. W porównaniu do pewnego psychicznego informatora, Yorick wydawał się być całkiem zrównoważony.
- Pana również, Yorick-san.
Z uprzejmym uśmiechem wskazał ci miejsce na kanapie blisko okna i zajęłaś je, zdejmując kurtkę. Carl stanął w rogu i oparł się o ścianę, posyłając ci ufne spojrzenia.
- Napijesz się herbaty? - spytał Vincent, stając na przeciwko.
- Poproszę - odparłaś wdzięcznym tonem, bo przez całą drogę nic nie piłaś, a jako że była dość długa a wcześniej twój organizm został wystawiony na małą próbę, teraz byłaś spragniona i do tego głodna (nie zdążyłaś zjeść kolacji!) choć w życiu byś tego nie przyznała. Człowiekowi, któremu i tak zawdzięczałaś życie, nie chciałaś przysparzać więcej zmartwień niż było to całkiem konieczne.
Yorick podszedł do kredensu przy ścianie i wyjął z szafki herbatę w torebkach i cukier. Kładąc dłonie na kolanach zaczęłaś przyglądać się wnętrzu gabinetu: był on dość przestronny, z drzwiami na korytarz i innymi, które mogły prowadzić w sumie dokądkolwiek. Duże okna zajmowały dwie ściany, bo gabinet usytuowano na rogu budynku. Pod oknami na przeciwko drzwi stało biurko, a tymi po prawej od drzwi - kanapa, na której siedziałaś. Pomieszczenie utrzymano w odcieniach pastelowego, uspokajającego brązu i beżu.
Chwilę później herbata była gotowa, w dodatku nie była za gorąca, co ułatwiało raczenie się nią. Była już posłodzona - doskonale tak jak lubiłaś - i miała przyjemny aromat.
- Więc, panie Yorick... - odezwałaś się niepewnie. - Mogę wiedzieć, co jest przyczyną pana uprzejmości? Znaczy... - Zarumieniłaś się lekko, ale mimo zawstydzenia zachowałaś niewzruszony wyraz twarzy. - Mogę się mylić, ale ta cała sytuacja nie jest przypadkiem, prawda...?
Yorick uśmiechnął się lekko, siadając naprzeciwko ciebie.
- Tak naprawdę, miałem dla ciebie nowe zadanie, dlatego poprosiłem Carla, by poszedł do ciebie osobiście i umówił się na spotkanie. Nie spodziewałem się, że odbędzie się ono tak szybko - oznajmił z lekkim, ale olśniewającym w swej prostocie uśmiechem.
Pokiwałaś powoli głową, czując, że zbliża się już twój typowy natłok myśli, tym razem skupiający się wokół zastanawiania skąd Yorick zna twój adres. I skąd wcześniej wiedział do której szkoły chodzisz, choć do tej świadomości już przywykłaś. Odetchnęłaś cicho, odkładając wypitą już do połowy herbatę na stół.
- W czym więc mogę pomóc? - spytałaś.
- Jeśli mam być szczery, już nam pomagasz. Chcę po prostu, byś stanęła po mojej stronie. Nie za darmo, oczywiście. Zapłacę ci. Ale jednak, moim celem... jest zostanie twoim przyjacielem, [f/n].
Zamrugałaś szybko oczami, starając się powstrzymać przemożną chęć wybuchnięcia nerwowym śmiechem. Zachowałaś powagę, wpatrując się w Yoricka wyczekująco i starając się w ten sposób uzyskać jakieś sensowne wytłumaczenie.
Tyle, że wytłumaczenie wcale nie zamierzało się śpieszyć, a Yorick, zupełnie jakby nic nie zauważył, wstał i podszedł do szafki, najwyraźniej chcąc zrobić herbaty także sobie. Westchnął smutno, odwracając się do Carla.
- Herbata się skończyła, idź do sklepu. Tam na rogu jest najtańsza, wiesz jaką lubię.
Mężczyzna skinął głową i bez słowa wyszedł na zewnątrz. Yorick patrzył za nim przez krótką chwilę, a potem zwrócił się ponownie w twoim kierunku.
- Naprawdę, tam są bardzo tanie herbaty, w dodatku sklepik wygląda uroczo, sama zobacz - wskazał w kierunku skrzyżowania widocznego z okna gabinetu.
Obróciłaś się, ale nic nie widziałaś z tej perspektywy. Yorick wciąż ci się przypatrywał, więc wstałaś i obeszłaś kanapę, namierzając ów sklepik na rogu. Pokiwałaś powoli głową. Zanim zdążyłaś zauważyć, pojawił się tuż za tobą i otworzył okno na oścież. Zadrżałaś z zimna i obróciłaś się, chcąc zaprotestować.
- W sumie to nie jest tak wysoko - zauważył z lekkim uśmiechem, opierając dłoń o parapet po twojej jednej stronie. Z drugiej drogę ucieczki zagradzało ci otwarte okno. Objęłaś tułów dłońmi, starając się zachować jak najwięcej ciepła, którego utraty Yorick - ubrany w garnitur - miał szczęście nie zauważać. Ty miałaś jedynie cienką bluzkę.
- Nie tak bardzo - stwierdziłaś cicho, przyciskając nogi do kaloryfera pod parapetem.
- Wydaje mi się nawet, że gdyby ktoś nieszczęśliwie nie złamał sobie kręgosłupa, raczej przeżyłby upadek.
- C-co dokładnie pan sugeruje...? - spytałaś niepewnie.
Mężczyzna spojrzał na ciebie i roześmiał się cicho, a potem bez słowa odwrócił się i usiadł na jednym z foteli.
- Tylko żartowałem - oznajmił. - Przepraszam, jeśli cię przestraszyłem.
Odetchnęłaś z ulgą i irytacją, zamierzając zamknąć okno...
... i w tej chwili coś chwyciło cię za rękę i bez pytania wyciągnęło na zewnątrz. Zobaczyłaś tylko zszokowaną twarz Yoricka, a potem poczułaś mroźny, zimowy wiatr, który ogarnął cię ze wszystkich stron.
TAK. MACIE. W KOŃCU. TAK, WSZYSCY WIEMY, ŻE TO ON. ;__________________;
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top