Rozdział 27


  Patrol wpadł do obozu, potrząsając oblodzonymi gałązkami ostrokrzewu. Szepcząca Pieśń stanęła na środku, wypuszczając z pyska kości. Jagodowa Łapa podbiegła do niej i także rzuciła futerko oraz strzępy skóry.

   - Klan Wilka kradnie zwierzynę! - krzyknęła wojowniczka - Oto, co znaleźliśmy!

  Wszystkie koty w obozie spojrzały na znaleziska. Każdy był zszokowany i wytrzeszczał oczy, patrząc na szczątki.

   - Smrodzi Klanem Wilka! - zawarczał Bluszczowa Łodyga - Te wężowe serca weszły na nasze terytorium, zabiły nam królika, zjadły go i wróciły do klanu! Co za bezprawie! Szczury wyjęte spod kodeksu wojownika!

   - Bluszczowa Łodygo! - Łaciate Światło syknęła, kładąc uszy po sobie - Już dość.
Szaro-biały kocur nie przebierał w słowach.

  Orzechowa Gwiazda zszedł na dół z Wielkiego Kamienia, wąchając królicze zwłoki. Nawet Króliczka wychyliła się, by popatrzeć, uporczywie próbując wyrwać się myjącej ją matce. Przywódca wciągnął w nozdrza zapach i aż się odsunął. Nikt nie lubił tego smrodu. Najwyraźniej rudy kocur z zabliźnioną twarzą też nie.

   - Oczywiście, że to jest Klan Wilka - rzekł, z widocznym w oczach uczuciem zdziwienia i przerażenia - Jak to znaleźliście?

   - Zbliżaliśmy się do granicy z Klanem Wilka, przy ścieżce Dwunożnych. Nie było wokół czuć psów ani Dwunożnych, ani nawet woni Klanu Wilka w tym miejscu, ale ewidentnie coś było nie tak. Od początku to wiedziałam. Wtedy Jagodowa Łapa zaalarmowała nas, że czuje krew. My też to poczuliśmy, jednak byliśmy pewni, że nie należy do kota. Poszliśmy za nią i zastaliśmy to. Z krwią rozbryzganą wokół. I oczywiście wonią Klanu Wilka - opowiedziała wszystko Szepcząca Pieśń.

  Jagodowa Łapa przełknęła ślinę. Była jedną z głównych bohaterek sprawy. Waleczna Łapa, wychodząc z legowiska medyczki, prawdopodobnie usłyszała ten wywód. Trzymała w pysku jakieś liście, które natychmiast prawie wypuściła z szoku.

   - Czułam zaschniętą krew, wiedziałam, że to nie może być kocia. Kocia... Pachnie inaczej. Poszłam za śladami - dopowiedziała uczennica. Czuła pilną potrzebę tłumaczenia się ze wszystkiego. Zwiesiła głowę i oczekiwała na dalsze słowa przywódcy. Czuła na sobie wzrok Oblodzonej Jagody, Oszronionej Łapy i Liściastej Łapy. Błagam, niech teraz jeszcze się tu nie pojawia Klonowa Noc...

   - Dobrze - przywódca pokiwał głową - Zakopcie te resztki poza obozem. Na następnym zgromadzeniu powiemy o wszystkim i postaramy się to załatwić dyplomatycznie.

   - Dyplomatycznie?! - zagrzmiał wściekły Bluszczowa Łodyga, a w jego turkusowych oczach lśniła czysta złość - Tego się nie da załatwić dyplomatycznie! To jest czyste złodziejstwo!

   - Szczególnie z takimi typami jak Klan Wilka, to jest inny wymiar kota, nic nie dociera - dołączył się Cedrowy Kieł.

   - Jeśli okradną nas, nie przeżyjemy pory nagich drzew! Co z kociętami Polnego Rozkwitu? Nie będzie dla nich ani dla niej zwierzyny? Tylko dlatego, że te łajna nas okradły i nie ma nic? - manifestowała Rudzikowy Szpon.

  Polny Rozkwit zmartwiona spojrzała na swój zaokrąglony brzuch i westchnęła. Kociaki rosną i jeszcze w porze nagich drzew powinny przyjść na świat. Tym razem mrozy i śniegi przyszły bardzo szybko.

   - Nie chcemy walki - odchrząknął Orzechowa Gwiazda - Sami nie łapiemy już tak dużo zwierzyny. Niedawno mieliśmy bitwę. Być może ją wygraliśmy, ale byliśmy przygotowani, odżywieni. Klan Wilka pamięta swoją porażkę i nie zdziwiłbym się, jakby chcieli się zemścić. Lisia Gwiazda jest szalony, nigdy nie można być pewnym tego, co wymyśli. Nie chcemy wszczynać potyczki. Ale jeśli do niej dojdzie i będziemy musieli się w to włączyć, będziemy walczyć dzielnie, ramię w ramię, nie opuścimy żadnego z naszych pobratymców. Wierzę w moich wojowników, uczniów, zastępcę, medyczkę, każdego z klanu. Każdy z nas jest ogniwem sukcesu, jeśli tylko działamy wspólnie. Nawet najbardziej sędziwy starszy czy najmniejszy kociak.

  Przywódca mówił z zapałem w głosie. Z dołu obserwowało go i słuchało mnóstwo kotów. Zimna Rzeka była wpatrzona w swojego partnera smutnymi, pomarańczowymi oczami. Jednakże kiedy skończył przemówienie, na jej pysku pojawił się delikatny uśmiech. Wyłamując się z tłumu, z gracją wskoczyła na Wielki Kamień, siadając przy boku Orzechowej Gwiazdy.

   - Damy radę Klanowi Wilka, jeśli uwierzymy w nasz sukces. Jeśli nie uwierzysz w możliwość, nie uda ci się to, nigdy. Porozumienie jest możliwe. Trzeba przekonać ich i pozostawać nieugiętym. A nawet jeśli głodują, to nie mogą liczyć na pomoc od nas. Nie poddamy się Klanowi Wilka! - Jej słowa niosły się echem po polanie, ona zaś sama splotła ogon z partnerem. W dole rozległo się kilka okrzyków i zawołań kotów gotowych do walki o swoje. Jagodowa Łapa wiedziała, że musi się do nich przyłączyć. Ale wizja bitwy mroziła jej krew w żyłach, pętała łapy, mówiła, że to nie jest coś, w co powinna się angażować.

***

  Klan wyruszał na zgromadzenie. Jagodowej Łapie udało się dołączyć. Jastrzębia Blizna został, by chronić obozu, więc szła u boku matki i mentorki. Brakowało jej też wsparcia Bladej Pręgi, który ostro pobił się z pieszczochem na granicy i został zwolniony ze zgromadzenia. Już nie z powodu powierzchownych ran odniesionych w bójce, ale zapału z jakim rzucił się na stojącego przy Drodze Grzmotu kota. Waleczna Łapa trzymała się blisko Klonowej Nocy. Medyczka przepytywała ją z ziół. Uczennica umiała już wiele, lecz wciąż musiała się sporo nauczyć. Polny Rozkwit szła obok Cedrowego Kła. Mieli splecione ogony, mruczeli. Kocur co chwila dotykał nosem jej boku. Obaj byli podekscytowani wizją narodzin kociąt. Niedźwiedzi Wąs człapał naburmuszony i nastroszony za resztą. Obłoczne Futro niestety została. Cichy Zmierzch zaraził się od matki, więc został z nią. Łaciate Światło postanowiła czuwać przy rodzinie. Zacienione Serce miał spuszczoną głowę i machał nerwowo ogonem. Był gotowy do potyczki z kilkoma młodziakami Klanu Wilka. Oszroniona Łapa podskakiwała wesoło, co chwila zagadując do brata. Liściasta Łapa tylko spokojnie przytakiwał i co jakiś czas odpowiadał jednym słowem. W pewnym momencie kotka potknęła się o własne łapy i upadła na ziemię. Jeszcze to robi? Klanie Gwiazdy. Bluszczowa Łodyga narzekał i wywodził się na jakiś temat (prawdopodobnie o ostatnich kradzieżach zwierzyny) idąc obok Świecącego Kamienia. Siostra kocura nie należała do najspokojniejszych i najbardziej opanowanych, często zgadzała się z bratem i wykrzykiwała różne przekleństwa na określenie klanu Lisiej Gwiazdy. Brunatny Cień ostatnio bardzo schudł. Prawie nie brał zdobyczy, wszystko zostawiał dla klanu. Kotka widziała na twarzy Szepczącej Pieśni widoczne zmartwienie o jej partnera. Gdyby przesadził, mogłoby to się poważnie odbić na jego zdrowiu. Wojowniczka kochała kocura i bała się, żeby coś mu się przypadkiem nie stało. Zimna Rzeka i Postrzępiona Pręga plotkowali razem, zaś Bagienny Skok starał się nadążyć za resztą. Wcześniejszego dnia nadepnął na naprawdę ostre, wyschnięte gałązki jeżyn. Tylne łapy miał całe pokiereszowane, po zranieniu krwawiły. Teraz było już dużo lepiej, ale nadal kuśtykał. Uparł się jednak, by iść na zgromadzenie i dowiedzieć się, co u innych klanów.

  W końcu droga zaczęła się robić pod górkę, a drzewa się przerzedzały. Już niedługo. Szczyt Niskiego Wzgórza. Przewalone drzewa tworzyły idealne miejsce do siedzenia i wymieniania się wiadomościami dla przywódców. Mysia Gwiazda siedziała na jednym z nich. Jagodowa Łapa zauważyła ten mały szczegół w jej wyglądzie. To jednak prawda, co mówił Liściasta Łapa! Przywódczyni miała nabrzmiały brzuch i patrzyła z góry na nadchodzący Klan Ciszy. Skinęła głową, gdy Orzechowa Gwiazda podszedł do niej, by się przywitać. Po chwili rudy kocur wskoczył na swoje miejsce.

   - Jak się czujesz, Mysia Gwiazdo? - spytał się uprzejmie. Jagodowa Łapa zajęła miejsce pod drzewem.

   - Aktualnie dobrze, chociaż po tej drodze trochę zmęczona. Czuję, że to niedługo - bura kotka spojrzała na swój brzuch - Wierzę, że Czarna Plama i Jeziorny Krok dobrze odbiorą poród, a kociaki urodzą się całe i zdrowe. Długi Cień częściowo przejmie moją rolę, gdy urodzę. Gdyby tylko przywódczynie mogły przejść na emeryturę, by zająć się swoimi dziećmi! - westchnęła - A gdzie są inne klany?

   - Myślę, że Klan Wilka powinien niedługo być. Księżyc już wchodzi - Orzechowa Gwiazda spojrzał w niebo - A Klan Chmur?

   - Może coś im się stało - zmartwił się Jarzębinowy Mróz - zwykle się nie spóźniają.

  Ledwie to powiedział, na polanę wbiegła zdyszana grupa kotów. Jeden z nich miał na boku krwawiącą ranę. Orszak prowadziła jasnoszara, puchata kotka.

   - Przepraszamy za spóźnienie - wydyszała - Pies na terytorium. Płatkowy Ogon trochę ucierpiał, poza tym nic nam nie jest.

  Biały kocur prychnął. Obok niego inny, czarny przyciskał mu mech do rany.

   - Ten pies prawie mnie zabił! - syknął Płatkowy Ogon - Nie widzicie mojej rany?! Głupi dwunożni! Powinni pilnować swoich worków pcheł, by nie wchodziły na nasz teren!

   - Płatkowy Ogonie, to tylko lekko przebita skóra - westchnął medyk.

   - I co mnie to obchodzi?! Gdybym ja-

   - Płatkowy Ogonie, jesteśmy na zgromadzeniu! Księżyc już wzbił się wysoko na niebo. Musimy jeszcze tylko poczekać na Klan Wilka.

  Ledwie chwilę po wypowiedzeniu tych słów, kolejna grupa kotów weszła na wzgórze. Prowadził je Lisia Gwiazda. Jagodowa Łapa usiadła przyciśnięta do drzewa i skulona ze strachu, jeżąc sierść na grzbiecie. Kilka wojowników Klanu Wilka, w tym okrutny przywódca, spojrzało na nią. 

   - Staraj się nie jeżyć - szepnęła uczennicy Szepcząca Pieśń - Widzą, że się boisz.

  Kotka usilnie próbowała położyć swoją sierść gładko, jednak nie mogła tego zrobić. Za bardzo się bała. Emocje na widok dumnego orszaku wzięły górę.

   - Pomyśl o czymś przyjemnym i spokojnym. Wyobraź sobie, że znajdujesz się tuż obok Bladej Pręgi, albo Walecznej Łapy, wtulona w niego, czy jej futro i słyszysz, jak mruczą ci do ucha. Spróbuj.

  Jagodowej Łapie stanęły przed oczami cudne obrazy. Ona, w łapach Bladej Pręgi, on z głową na jej boku. Obaj mruczący, szczęśliwi. Nawet nie zauważyła, jak włosy same kładą jej się na grzbiecie. Czuła się szczęśliwsza i mniej przerażona. W tym samym momencie, zaczęła się czerwienić, gdyż zdała sobie sprawę, jak bardzo zaczęła się uspokajać, gdy wyobraziła sobie siebie z przystojnym kocurem o liściastozielonych oczach. Mentorka uśmiechnęła się, gdy zobaczyła, jak jej uczennica się rozluźnia. Wrogi klan już zajął swoje stanowisko. Lisia Gwiazda odchrząknął i rzekł:

   - Przepraszam wszystkich, ale jeden z naszych wojowników gorzej się poczuł i wyjście trzeba było opóźnić.

  Reszta przywódców pokiwała głową.

   - Mamy jeszcze czas - zauważyła Pierzasta Gwiazda - Niewiele, ale jednak nadal.

  Czy to czas na te luźne rozmowy? Jagodowa Łapa rozglądała się w poszukiwaniu Spadającej Łapy. Gdzie ona mogła być? Wtem zauważyła czarny kształt przy grupce starszych wojowników Klanu Chmur. Ona już mogła zostać wojowniczką! Łaciata kotka podbiegła w jej stronę.

   - Hej! Spadająca Łapo!

  Koty spojrzały na nią, prawdopodobnie zastanawiając się, kto to taki.

   - Spadający Kamyku? - ciemnoszary kocur z białym pyskiem zwrócił się do kruczoczarnej kotki - Znasz ją?

  Spadający Kamyk? Ona jest wojowniczką!

   - Tak, znam - młoda kocica wystąpiła w stronę Jagodowej Łapy - To moja koleżanka z Klanu Ciszy. Znam ją ze zgromadzenia. Witaj, Jagodowa Łapo. Nie ma kogoś takiego jak Spadająca Łapa. Ta ,,Łapa" jest już ,,Kamykiem".

   - Cieszę się, że zostałaś wojowniczką! - podnieciła się uczennica. Ciemnoszary kocur przewrócił oczami. Najwyraźniej nie był za przyjaźniami międzyklanowymi.

   - Moje rodzeństwo też ma nowe imiona: Zajęcza Skóra, Lekki Bryk, Wieczorny Upadek i Janowcowy Kolec. Piątka nowych wojowników - wojowniczka była niesamowicie dumna z siebie i swojej rodziny, mówiąc to - A ten kocur z białym pyskiem to Lodowy Pysk. Kiedyś żył w Klanie Ciszy, ale z miłości do kotki z naszego klanu, przeniósł się tutaj. Klan Ciszy był zawsze blisko z Klanem Chmur.

   - Naprawdę? - Jagodowa Łapa nigdy by nie uwierzyła, że ktoś mógł zostawić swój klan dla ukochanej z innego - Nigdy o tym nie słyszałam.

   - W każdym razie zrobił to na długo przed twoimi narodzinami - wzruszyła ramionami Spadający Kamyk. Wtedy gdzieś z boku rozległ się głos:

   - Co, siostra, uczniak z Klanu Ciszy?

   - To mój brat, Wieczorny Upadek. Bywa mysim mózgiem, ale jest chyba moim ulubionym - szepnęła uczennicy, po czym odkrzyknęła - Tak, Jagodowa Łapa się zwie. Już ciebie jej przedstawiłam.

  Skinęli sobie głowami na powitanie. Nagle rozmowy zostały uciszone przez wołanie Pierzastej Gwiazdy:

   - Księżyc jest już wysoko! Zaczynamy zgromadzenie! Orzechowa Gwiazdo, ty mów pierwszy.

   - Dziękuję, Pierzasta Gwiazdo - rudy kocur pochylił głowę z szacunkiem. Jagodowa Łapa uciekła i wycofała się w tłum kotów z Klanu Ciszy - A więc pomimo pory nagich drzew, nasz klan radzi sobie dobrze. Jedna z naszych starszych wojowniczek, Polny Rozkwit, spodziewa się kociąt.

  Wokół rozległy się pomruki i okrzyki gratulacji dla Polnego Rozkwitu. Kotka spłonęła rumieńcen. Jak zwykle koty Klanu Wilka nie były tym szczególnie zainteresowane. Jeden wojownik machnął ogonem z niecierpliwością, czekając na dalszą opowieść o informacjach z przeciwnego sobie klanu.

   - Kocięta Ostrokrzewiastej Paproci rosną w siłę. Niedługo zostaną uczniami. Niestety jedna kotka miała wypadek na jeziorze, lecz zdrowieje i ma się dobrze - ciągnął Orzechowa Gwiazda - A nowi uczniowie zawsze nam się przydadzą, jak na razie służy nam ich czwórka, w tym uczennica medyczki.

  Jagodowa Łapa zwróciła się po cichu do Walecznej Łapy:

   - Powie o włóczęgach?

   - Chyba nie. Byłaby draka. Nie wiadomo, co by zrobili, gdyby się dowiedzieli, że przez ćwierć księżyca trzymaliśmy włóczęgów w klanie. Baliby się, że już na zawsze pozostaną po naszej stronie - odparła szeptem srebrzystoszara kotka.

   - Na naszym terytorium pojawiła się lisica z młodymi - kontynuował przywódca - Na szczęście nasi wojownicy ją przegonili i nie zagraża już nikomu, nawet innym klanom. Trafiła do siedliska Dwunożnych, razem z małymi. To wszystko, co mamy wam do powiedzenia. Pierzasta Gwiazdo, z wielką chęcią oddam ci głos.

   - Dziękuję, Orzechowa Gwiazdo - jasnoszara kocica podziękowała uprzejmie - A więc na sam początek mamy radosne wieści. Kamyczkowe Futro urodziła dwójkę zdrowych i silnych kociąt, kocurka i koteczkę. Obaj już powoli rozklejają oczy. Jesteśmy dumni z nich i z ich matki.

   - Moje gratulacje - odezwali się Orzechowa Gwiazda i Mysia Gwiazda. Lisia Gwiazda siedział cicho i obserwował te sceny w milczeniu.

   - Przekażę jej, na pewno się ucieszy - uśmiechnęła się Pierzasta Gwiazda - Kociaki Płomiennego Wąsa są coraz większe. Więc, podsumowując, mamy dobrą sprawę z kociętami. W klanie mamy również dwójkę nowych wojowników - Gepardziego Pęda i Różany Wiatr.

  Wkoło rozległy się głośne wiwaty na cześć dwojga kotów. Cętkowany imbirowy kocur i szara pręgowana kotka przyjęli aplauz bez lęku ani niepewności tak jak inni młodzi wojownicy. Liściasta Łapa mówił jej, że patrzą z góry na wszystkich. Pewnie mieli trochę więcej pewności siebie i chwalenie się uważali za coś zupełnie normalnego, na porządku dziennym. Gdy wiwaty się skończyły, przywódczyni Klanu Chmur przeszła do dalszego wywodu:

   - Lecz to nie wszystko. Wojownikami została także kolejna piątka! Powitajmy Spadający Kamyk, Zajęczą Skórę, Lekkiego Bryka, Wieczorny Upadek i Janowcowego Kolca!

  Pięcioro rodzeństwa trzymało się w zbitej grupce. Wiwaty były takie same, a może nawet głośniejsze niż poprzednie.

   - Jako, że brakuje nam uczniów, czekamy aż nasze kocięta trochę podrosną. Jeśli chodzi o zwierzynę, to wszystko w porządku. Nie brakuje nam jej. Jest trochę odśnieżania legowisk, ale nie przeszkadza nam to specjalnie. Na naszym terenie były dwa zbłąkane psy, lecz okazało się, że były tutaj po prostu ze swoimi Dwunożnymi na spacerze. Mysia Gwiazdo? Może ty coś powiesz? Co w Klanie Urwiska?

   - Dziękuję - szarobura kotka odchrząknęła - Z moimi kociętami jest bardzo dobrze. Powitamy je najprawdopodobniej za trzy ćwierci księżyca. Zwierzyny nie brakuje, lecz też staramy się jej nie marnować.

  Nie brakuje? Jagodowa Łapa szczerze wątpiła w jej słowa. Wojownicy byli okropnie chudzi, pod skórą rysowały im się żebra. Jeden uczeń słaniał się na nogach i rozpaczliwie opierał o mentora. Mało brakowało, a upadłby z wycieńczenia i głodu. Ów mentor starał się go pocieszać i wspierać, jednak to dawało marną opokę. Młody kocur gdyby mógł, wyłby w niebogłosy. Koty miały wyleniałe, matowe futro i puste, zamglone ślepia. Oni naprawdę głodowali i potrzebowali pomocy. Tylko bali się przyznać, że jej potrzebują.

   - Straciliśmy niestety wojowniczkę, i mówimy to ze strasznym bólem serca. Kolczaste Futro ciężko zachorowała i niestety, nie przeżyła jednej z nocy. Niech Klan Gwiazdy oświetla jej drogę.

  Zapadła druzgocąca cisza. Kolejna ofiara. Uczennica wiedziała, i założyłaby się o wszystko, co miała, że to nie była jakaś sobie zwykła choroba, którą mógł wyleczyć medyk, ale nie dał rady. Ona umarła z głodu. Nie z czego innego, tylko z głodu, który dotknął Klan Urwiska i ciągnął za sobą ofiary.

   - Współczujemy wam - westchnął Orzechowa Gwiazda - Niech ją prowadzi Klan Gwiazdy. Była dobrą wojowniczką. Wszyscy ją pamiętamy i wspominamy z bólem.

   - Kocięta Ptasiej Skóry rosną i otworzyły oczy. Mimo śmierci ich brata, są silne i zdrowe. Ich przyszłość w klanie widzimy jasno i jesteśmy pewni, że zostaną wspaniałymi wojownikami.

  Na pewno? Nie ma szans, by kocięta miały tyle siły w tych czasach. Mysia Gwiazda okłamywała wszystkie klany na zgromadzeniu i samą siebie. Mówiła, jakby wszystko było w porządku. A patrząc na jej wojowników, nic nie było w porządku.

   - A co w Klanie Wilka? - spytała się przywódczyni - Jak ze zwierzyną?
Czy to nie dziwne, że zadała to pytanie jako pierwsze?

   - Ach tak - odchrząknął rudy kocur - Dziękuję, Mysia Gwiazdo. Klan Wilka ma się dobrze i radzi sobie ze zdobywaniem zwierzyny pomimo pory nagich drzew. Wojownicy miewają się dobrze, kocięta rosną... Cóż by tu więcej powiedzieć. Uczniowie stają się coraz lepsi we wszystkich aspektach. Jestem dumny z mojego klanu. Udało się na szczęście wyleczyć rany i późniejszą infekcję Burego Pazura. Teraz może wrócić do obowiązków wojowników bez żadnych przeszkód. Makowa Stopa poszukuje ucznia. Niestety jak na razie w klanie nie ma żadnych chętnych. Na terytorium było trochę Dwunożnych, jednak nie przebywali tam długo. I to na tyle z mojej strony.

   - Powinniśmy wracać do obozów - zauważył Orzechowa Gwiazda, zeskakując z pnia - Wojownicy muszą się jeszcze wyspać.

  W tym samym momencie Lisia Gwiazda również zszedł na ziemię i zbliżył się do drugiego przywódcy. Serce Jagodowej Łapy zabiło szybciej.

   - Pilnuj, żeby się wyspali, Orzechowa Gwiazdo - wysyczał mu do ucha władca Klanu Wilka - Twoi mali, biedni wojownicy muszą być gotowi do walki.

  Orzechowa Gwiazda zaczął warczeć nisko. Lisia Gwiazda patrzył na niego arogancko, oczekując na reakcję. Rudy przywódca nastroszył sierść na grzbiecie. Jest jeszcze pełnia! Nie róbcie tego! To nie czas na bójkę! Może i klany już nie zwracały na to uwagi, ale proszę, nie! Nie możecie!

   - Jeszcze raz - warknął Orzechowa Gwiazda - Jeszcze raz wyzwij nas na wojnę, a będziesz ją miał. A wojna jest o wiele gorsza niż bitwa, pamiętaj. I jeszcze raz ukradnij zwierzynę. Wiesz coś może o pewnym króliku? Znaleźliśmy kości pachnące twoim klanem. Po naszej stronie.

  Lisia Gwiazda wysunął pazury, gotów do skoku.

   - To koniec, Orze-

   - Orzechowa Gwiazdo, nie - Zimna Rzeka na szczęście w porę odciągnęła partnera. Uff. Na szczęście. Wtedy Jagodowa Łapa zauważyła, że dowódca Klanu Wilka podchodzi do Mysiej Gwiazdy. Usłyszała pomiędzy nimi taką rozmowę:

   - Kiedy rodzisz?

   - Za trzy ćwierci.

   - Klan Wilka może je przyjąć, ale byłoby to podejrzane.

   - Wiem. Nie chcę zakłócać sobie przywództwa. Mój klan za bardzo mnie potrzebuje. Zostawię je przy granicy z siedliskiem Dwunożnych. Ktoś od was na pewno je weźmie.

   - Obiecuję, że będę najlepszym ojcem.

  Chwila! Oni są parą?! A Lisia Gwiazda ojcem?!

A/N Fun fact: Ten rozdział wstawiam, jadąc przez Niemcy :D
Przy okazji wspominam o hashtagu, który możecie umieścić w opisie/na tablicy/gdziekolwiek, jeśli jesteście przeciwko usunięciu prywatnych czatów na wattpadzie - #WalczymyRazem .
Miłego dnia/wieczoru/nocy ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top