17. Pierwszy Pocałunek
❤️Harry Potter❤️
Dzień jak codzień. Właśnie przesiadujesz sobie na korytarzu lekko załamana swoimi ostatnimi ocenami. Nie były zbyt dobre, a rodzice robią ci wyrzuty sumienia... Nagle usłyszałaś koło siebie znajomy głos:
- [T. I.], wszystko w porządku?
- Harry, to ty... Nie do końca...
- A co jest? Coś cię dręczy, ale nie wiem co...
- Znasz moje ostatnie oceny, nie?
- No tak... Trochę się zmartwiłem... Zawsze byłaś wybitną uczennicą, a teraz tylko zadowalający?
- No to to jest to...
- Naprawdę? Tylko?
- Póki co, tylko.
- Dobra, nie smutaj mi tutaj... - lekko uśmiechnęłaś się na przypadkowe zrymowanie chłopaka - No i proszę... Jak się humor poprawia... - teraz to ty się zarumieniłaś.
- Jeny... Dzięki za poprawę humoru...
- Nie ma problemu. Możesz na mnie liczyć - uśmiechnął się promieniście - Słuchaj, teraz to ja muszę Ci coś powiedzieć...
Zlękłaś się trochę. Nie będzie chodził do szkoły? Dostał ważną informację albo trzeba mu pomóc w akcji?
- To co takiego masz do powiedzenia?
- Taka jest prawda. Nie będę długo nad tym zwlekał. Po prostu zakochałem się w tobie, [T. I.]...
Zatkało cię jego wyznanie. Czułaś, że też coś cię do niego ciągnęło oprócz przyjaźni...
- Harry, bo ja chyba też się zakochałam... - uśmiechnął się łobuzersko, po czym nachylił się w twoją stronę i złożył na twoich wargach krótki, ale namiętny pocałunek.
🧡Ron Weasley🧡
Koniec roku. SUMY miałaś zaliczone i wracasz do domu... Choć i tak tutaj jest twój dom... Ciężko było Ci rozstawać się z Hogwartem, choć to było tylko na dwa miesiące...
W pociągu miło spędziłaś czas, bo siedziałaś w jednym przedziale z Ronem i przegadywaliście plany wakacyjne. Gdy już dojechaliście na stację Kings Cross musieliście się rozdzielić. Podeszłaś do chłopaka i przytuliłaś go mocno do siebie.
- Będę tęsknić - rzekłaś.
- Wiem... Ja też... Ale to tylko dwa miesiące...
- Czemu nie możemy się spotkać, tylko akurat musimy wyjeżdżać w podobnych terminach...
- Chamstwo życia, kochana...
Spojrzałaś na swoich rodziców, którzy czekali już na ciebie.
- To do zobaczenia, Ron... - już chciałaś odejść, ale chłopak ci na to nie pozwolił.
Złapał cię za rękę i przyciągnął do swojego torsu. Na twojej twarzy pokazało się ogromne zaskoczenie, ale nie na długo...
Spoglądając ci w oczy, rudowłosy przybliżył się do ciebie i złożył na twoich ustach krótki, ale namiętny pocałunek. Byłaś zaskoczona tym, ale po chwili oddałaś go, kładąc swoją dłoń na jego rozpalonym policzku.
💚Draco Malfoy💚
Kończyła się już lekcja. Snape dał informację o tym, rozgłaszając ją wszystkim uczniom. Zaczęłaś pakować książki i już miałaś wyjść z klasy, kiedy nagle ktoś złapał cię na rękę.
- Słuchaj, [T. I.]... Dałabyś się namówić na spacer na błoniach za godzinę?
- Tak, jasne... A co tak cię wzięło? Przecież wczoraj gadaliśmy u ciebie w dormitorium... Już stęskniłeś się?
- A żebyś wiedziała... - puścił ci oczko - To co? Widzimy się?
- Oczywiście. Na błoniach - dodałaś, na co blondyn uśmiechnął się i odszedł w stronę swojego pokoju.
Pewnym krokiem poszłaś do swojego dormitorium. Tam przebrałaś się w zwiewną, letnią sukienkę, bo na dworze było wyjątkowo ciepło jak na kwiecień... Delikatnie się podmalowałaś i z uśmiechem na twarzy wyszłaś na spotkanie z chłopakiem. Gdy pojawiłaś się na miejscu, zauważyłaś go siedzącego pod wierzbą, która opuszczała swoje chude gałązki na dół.
- O, jesteś już. Szybko...
- Nie potrzebuję na ogarnianie się zbyt dużo czasu...
- I masz plus u mnie... Ja właśnie niestety nie mam nerwów do takich dziewczyn, które muszą się godzinę malować, potem jeszcze kolejną godzinę wybierają w co się ubrać...
- Zdecydowanie nie mój temperament...
- No i bardzo dobrze...
Po tym dialogu rozwinęła się dość długa i ciekawa konwersacja. Jakoś Draco nigdy nie był tak otwarty...
W pewnym momencie przybliżył się do ciebie i objął cię swoim ramieniem, co było dla ciebie dużym zaskoczeniem. Rozmawialiście dalej. Gdy już zaczęło się ściemniać, rzekłaś:
- Ja już będę uciekać... Chłodno się już robi... - nic nie mówiąc, zdjął z siebie swoją bluzę i szybko Ci ją założył - Draco, co jest? - spytałaś, ale jednak nie usłyszałaś odpowiedzi.
Spojrzałaś w jego cudowne niebieskie oczy, w których mogłabyś utonąć. On też intensywnie wpatrywał się w twoje, ani razu nie spoglądając w inną stronę.
Nagle blondyn zbliżył się do ciebie i wyszeptał ci:
- To jest może dziwne, ale zakochałem się. Zakochałem się właśnie w tobie. Pociągasz mnie, a zarazem potrafisz się mną opiekować i poprawić humor. Zawsze też pomożesz w zrobieniu pracy domowej na eliksiry, albo po prostu pogawęrzyć na korytarzu lub w dormitorium po lekcjach. Kocham cię, [T.I.]...
- Draco, ja ciebie też kocham... - ostatni raz zerknęłaś w jego tęczówki, bo po chwili wbił się w twoje usta, całując namiętnie i z prawdziwą miłością.
💜Blaise Zabini💜
Z Blaisem umówiłaś się na kolejne spotkanko w dormitorium. Po lekcjach przebrałaś się w wygodniesze ciuchy i migiem pobiegłaś do chłopaka. Ten zaraz otworzył ci i po chwili już siedziałaś na jego łóżku, głośno gawędząc i popijając z kieliszka co jakiś czas Ognistej Whisky. W pewnym momencie zamyśliłaś się na parę chwil. Gdy ten się zorientował, że go nie słuchasz, bo gdzieś "odpłynęłaś", postanowił sprawić, byś wróciła do rzeczywistości. A uczynił to wyrywając ci z ręki wąskie naczynie.
- Ej! Co robisz?
- O, proszę... Jak łatwością można przywołać [T.I.] do świata rzeczywistego...
- Ta... Jasne... A teraz oddawaj mój kieliszek, przyjemniaczku!
- A to go sobie weź - odstawił na stół swój, ale nadal twój trzymał w ręce.
Oczywiście nie odpuściłaś i za wszelką cenę chciałaś mu odebrać.
W pewnym momencie w trakcie walki o kieliszek, który na szczęście był pusty, ty leżałaś na Zabinim dość blisko jego twarzy z wyciągniętą ręką po przedmiot. Spojrzałaś na niego, prosto w jego piękne oczy.
- Nie rozpędzasz się przypadkiem? - spytał chłopak.
- Ja się nigdy nie rozpędzam. Ja się zawsze zapędzam... - odpowiedziałaś mu z łobuzerkim uśmiechem, a po chwili wbiłaś się w jego usta, całując namiętnie i z wyczuciem.
🖤Teodor Nott🖤
Byłaś umówiona na wieczorne piątkowe pogawędki w pokoju wspólnym Slytherinu. Oczywiście o tej porze poszłaś tam, głównie by pogadać z twoją najlepszą kumpelą, której nie było cały tydzień, bo zachorowała i nie mogłyście się widzieć. Weszłaś do pokoju i od razu zauważyłaś ją.
- O, boże! Jesteś! Żyjesz!
- No a jak, kochana!
Przytuliłyście się mocno, usiadłyście na wygodnej kanapie i zaczęłyście intensywną rozmowę.
Po kilkunastu minutach przebywający tam też Blaise Zabini wykrzyknął:
- Ej! A może zabramy w butelkę, co?
- No, dobra... - rzekłaś i przybliżyłyście się do pozostałych.
Wśród nich dopiero dostrzegłaś Notta. Patrzył się na ciebie takim innym wzrokiem niż zwykle...
Nie za długo mogłaś rozmyślać, bo zaczęliście grać. Ty postanowiłaś iść na żywioł i kiedy butelka stawała przy tobie, zawsze brałaś wyzwanie. Po pewnym czasie został wylosowany Teodor...
- Nott, prawda czy wyzwanie?
- Dobra... Dajcie jakieś fajne wyzwanie...
- No nareszcie... To pocałuj dziewczynę, która jest najpiękniejsza z nas tutaj.
Widziałaś, że się wahał... Zmierzył cię całą wzrokiem, aż w końcu zbliżył się do ciebie i szepnął ci do ucha:
- Kocham cię... - po czym zaczął składać na twoich wargach soczyste pocałunki, które ty zaczęłaś natychmiast oddawać. Sama się w nim też potajemnie podkochiwałaś...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top