{ Mój piękny anioł }

Scenariusz Numer 1: Clay x Czytelnik Żeński. 

Notka: Clay strasznie zamula podczas swoich patroli i przy tym zapomina o maratonie filmowym ze swoją najlepszą przyjaciółką. Postanawiasz wziąć sprawy w swoje ręce i dowiadujesz się czegoś szokującego. 

.

.

.

.

.

.

.

.

Czekałaś niecierpliwie na Claya aż ten w końcu raczy przyjść do swojego pokoju, by obejrzeć z tobą po raz kolejny wspaniałe dzieło w historii ekranizacji dzieł literackich pod tytułem  "Ogniem i Mieczem ". Mimo tego, że obiecał ci w końcu spędzić czas razem z tobą, w ciszy od tego cyrku na kółkach zwanego Fortrexem, strasznie się spóźniał. Jakąś godzinę temu wyjechał na patrol po okolicy i do tej pory nie wrócił. 



Macy wiedziała, że desperacko pragnęłaś chwili wolnego z wiecznie zajętym liderem waszego zespołu, dlatego wzięła na siebie odwracanie uwagi pozostałych i dopilnować, żeby waszej dwójce nic nie przeszkodziło. Byłaś jej za to bardzo wdzięczna, ale Claya jak nie było, tak nie ma. 



Zaczęłaś się martwić, że Clay po prostu zapomniał i postanowił sobie wziąć dłuższą wycieczkę po królestwie. Ale łamanie obietnic, szczególnie najlepszej przyjaciółce, nigdy nie było do niego podobne. 



Westchnęłaś ciężko, gdy leżałaś do góry nogami na łóżku bruneta, podziwiając jakże te oszałamiające kolory błękitu na suficie. Aż w końcu coś w tobie pękło i jęknęłaś zirytowana, podnosząc się. 



- Cóż, równie dobrze sama mogę obejrzeć ten film skoro Clay i tak nie zamierza przyjść w najbliższym czasie. - powiedziałaś sobie, wstając z łóżka i chwytając z komody jego holo-laptop. Wróciłaś na miejsce na łóżku i włączyłaś urządzenie. Oparłaś się plecami o drewno, tyłem do drzwi. 



Odczekałaś chwilę i na ekranie pojawiło się dobrze nam znane wpisanie hasła. Cmoknęłaś językiem. - Oh, świetnie... Może mogłabym zmienić mu hasło, a potem mu powiem jakie jest nowe hasło? Nie będzie mi miał tego za złe. - powiedziałaś sobie i tak zrobiłaś, klikając  " zapomniałem hasła ". 



Zamarłaś i rozszerzyłaś oczy w szoku na to, co zobaczyłaś potem. Podpowiedź, która miała pomóc w przypomnieniu hasła. - "Mój piękny anioł?" Co? - przeczytałaś na głos, unosząc brwi ze zdziwienia. Zamrugałaś dwukrotnie i podrapałaś się palcem po policzku, myśląc nad odpowiedzią. Westchnęłaś, przewracając oczami i wpisałaś imię Macy. 



Błąd. 



- Co? Co masz na myśli mówiąc błąd? - zapytałaś oszołomiona, odchylając się nieco do tyłu. Zawsze myślałaś, że Macy była dla Claya jak... była mu bliska. Przełknęłaś małego guzka w gardle i wpisałaś imię Claire. 



Błąd.



- Poważnie!? - zawołałaś, rozkładając ramiona. Jęknęłaś, zawieszając głowę w dół, po czym zamarłaś, gdy poczułaś parę ciepłych rąk na swoich barkach. Twoje wszystkie mięśnie napięły się jak dłonie powoli spłynęły po twoich ramionach, żeby wpisać hasło prawidłowe. 



Wytrzeszczyłaś oczy ze zdumienia, a twoja usta lekko opadły. (T/I) 



Prawidłowy.



I po chwili wyświetlił się pulpit z tapetą przedstawiającą cały zespół przed Fortrexem z Królową i Królem Halbert. Nawet Merlok był na tym ekranie w kształcie tarczy. Przełknęłaś i powoli odwróciłaś się w jego stronę. Clay patrzył na ciebie z rozbawieniem utkwionym w jego granatowych oczach, a potem posłał ci zniewalający uśmiech. 



- Spóźniłem się tylko chwilkę. 



Prychnęłaś i odpowiedziałaś cicho. - Chwilka to wielkie niedopowiedzenie.



Clay zachichotał delikatnie i zabrał ręce, które wciąż cię obejmowały. Przeszedł na bok, zdjął niepotrzebne elementy zbroi i buty, zanim usiadł obok ciebie jak gdyby nigdy nic z dziecinnym uśmiechem. Patrzyłaś na niego zmieszana, nie wiedząc przez chwilę co powiedzieć. Wzięłaś nerwowy oddech. - Więc? Co to ma znaczyć? 



Clay spojrzał na ciebie swoimi ciemnymi oczami i lekko wzruszył ramionami ze spokojnym uśmiechem. - Cóż, jesteś moją najlepszą przyjaciółką, która wygląda jak anioł zesłany z niebios. Każdy z nas tak uważa... Ty nie? 



Posłałaś mu kolejne zszokowane spojrzenie i poczułaś jak twoje policzki robią się cieplejsze. Clay uśmiechnął się szeroko na twoją reakcję. O mój Boże... W ciemności jego oczy i uśmiech wyglądały tak wspaniale, że omal nie zemdlałaś z zachwytu. 



- To i fakt, że jestem w tobie zakochany, ale wiesz, tylko dlatego że jesteś moją najlepszą przyjaciółką. - dodał nonszalancko, zanim delikatnie zabrał ci swój laptop i szybko włączył Knightflix a następnie włączył film. W głębi duszy śmiał się z twojego zdenerwowanego stanu. Twoja twarzy wyglądała jak dojrzały pomidor w niemal sekundę po tym jak ci wyznał. 




- C-co? Ja... Czekaj, co tym masz na myśli...! 




- Ćśśśś, chcę to zobaczyć. - Clay przerwał ci, a jego oczy błyszczały podekscytowane, gdy skupił się na filmie. Jąkałaś się przez chwilę oszołomiona, po czym westchnęłaś ciężko i zwróciłaś uwagę na film. CO SIĘ WŁAŚNIE STAŁO!? 

.

.

.

.

.

.

Po długich trzech godzinach wreszcie przebrnęliście do końca, film był tak wspaniały jak zawsze. Clay wyłączył holo-laptop i rozciągnął się, ziewając głęboko. Ty siedziałaś w ciszy, opierając twarz na dłoniach, patrząc przed siebie zagubiona. 



- To tyle na dziś. Za jakiś czas znów to obejrzymy, prawda? - Clay przemówił cicho, patrząc na ciebie z przymrużonych oczu by cię zobaczyć w ciemności. Jego granatowe oczy świeciły w mroku. Przełknęłaś ślinę, a twoje ciało trzęsło się nieco z nerwów, gdy w głowie rozważałaś następne kroki. 



Clay przyjął twoje milczenie jako odpowiedź twierdzącą, wstał z łóżka, odłożył laptop i poprawił swoje ubranie. Znów na ciebie spojrzał i uśmiechał się delikatnie. Wzięłaś głęboki oddech i też wstałaś, po czym spojrzałaś na niego zamglonymi oczami. 



Chłopak zmarszczył brwi, patrząc na ciebie zmartwiony twoim milczeniem. - Czy wszystko w porzą...? 



Szybko został przerwany, gdy ty podeszłaś do niego i przycisnęłaś swoje usta do jego. Oczy Claya rozszerzyły się w szoku, zanim rozpłynął się, objął ramionami w talii i przyciągnął cię do bliżej do namiętnego pocałunku. 



- Ja też cię kocham... Mój dzielny rycerzu. 

.

.

.

.

.

.

.

Tymczasem w pokoju dowodzenia, cała ekipa siedziała wokół Merloka, który ukazał w złotej mgle całe zajście między wami. Wszyscy mieli tę samą reakcję. Szok i niedowierzanie. 



- Jasna... Cholera. - Koda powiedział, przesuwając ręką po twarzy po czym uśmiechnął się.



- Nie wiedziałem, że Borington ma to w sobie. - Lance powiedział oszołomionym głosem. 



- Piękne. - Axel mruknął z uśmiechem. 



Aaron i Macy mieli opuszczone szczęki niemal do ziemi. Oboje byli w szoku, ale głęboko w środku czuli jak coś nich pęka. 



- Czyli to znaczy... - zaczął Koda.



- Mniej treningów!? - Lance zawołał, rzucając mu spojrzenie.

.

.

.

.

.

.

.

A/N: Dobrze. Myślę, że nadeszła ta oczekiwana chwila i czas napisać jakieś scenariusze z naszymi wspaniałymi rycerzami, prawda? Jak zwykle, jeśli macie jakieś pomysły i propozycje piszcie śmiało w komentarzach. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top