I
Dotarłam na trzecią lekcje. Standardowo oczy wszystkich lasek przeszywają mnie na wylot. Szczerze naprawdę nie lubię być w centrum uwagi, lecz po przeprowadzce nie mam innego wyjścia. Wszystkich interesuje historia mojego przyjazdu i przeszłości, ale ja o tym nie mówię. Nikt o tym nie wie oprócz cioci i wujka, którzy do niedawna byli mi obcy. Skomplikowane. Cholernie się tego wstydzę i boję się odrzucenia.
Raczej nikt nie zauważył, że przyszłam później. Nie mam tutaj znajomych, ale sama tak wybrałam.
Zostały mi dwa miesiące i wakacje. Nie chcę znowu przeżywać tego co kiedyś. Nie chcę się przywiązywać do ludzi, bo i tak nie będą wiecznie, a ja..
A ja zostanę z tym sama...
Teraz najważniejsza jest nauka i zdanie egzaminów. Muszę to zrobić jak najlepiej, żeby chociaż raz dotrzymać słowa.
Przyszedł czas na wf. Szczerze moją ulubioną lekcje. Wchodzę do szatni ostania i zamykam drzwi. Zmierzam do swojej szafki. Słyszę śmiech dziewczyny, która za wszelką cenę chce być najpopularniejsza i najładniejsza w szkole. Zbytnio jej to nie wychodzi, przynajmniej tak wynika z moich obserwacji. Mijając się z nią słyszę swoje imię:
- Lexy.. - mówi żenującym głosem.
Nie odpowiadam. Patrzę w jej kierunku unosząc znacząco brew.
- Język Ci ucięli, sieroto? - pyta śmiając się.
Zamurowało mnie. Skąd ona to Wie!?
Jakim cudem, przecież nikomu nie mówiłam.
Mam ochotę płakać. Biorę wszystkie swoje rzeczy i wychodzę. Słyszę krzyk nauczyciela, lecz nie zwracam na niego uwagi. Biorę płaszcz i wychodzę. Dopiero na dworzu daje upust emocją. Czuję się samotnie. Nie mam nikogo, kto by mnie przytuli i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Wszyscy mnie zostawili. Czemu ja przeżyłam ten cholerny wypadek! Nie prosiłam nikogo o to.
Nie chcę żyć kosztem innych.
Jest 23:14. Wyłączyłam telefon, dlatego nie wiem czy ktokolwiek dzwonił. Patrzę przed siebie. Nadal łzy płyną mi po policzkach, a oczy same mrużą się ze zmęczenia. Czuję pustkę. Mam gdzieś jak wyglądam i że jest zimno. Wszystko wróciło. Wszystko to o czym miałam zapomnieć. Ale nie potrafię... Mam koszmary i wspomnienia, których nie wymarzę z pamięci. Mogę tylko udawać, że ich nigdy nie było.
(...)
Czuję jak ktoś mnie podnosi. Nie mam nawet siły otworzyć oczu. Wiem tylko, że to mężczyzna. Normalni ludzie zaczęliby się wyrywać, uciekać,
krzyczeć, lecz ja poprostu się oddaje. Jest mi wszystko obojętne.
Układa mnie na tylnim fotelu tuż za pasażerem. Wpadam w panikę. Od dwóch lat nie jechałam autem z wiadomych powodów. Dopiero teraz zauważam, że obok siedzi ciocia. Ma podpuchnięte oczy, lecz mimo to wygląda ślicznie.
Uniemożliwia mi ruchy w mocnym i szczerym uścisku. Ulżyło mi, ale to nie znaczy, że będę jechać tym pudłem na kółkach. Wysiadam i idę w stronę "domu".
Gdy docieram do celu, czekają już na mnie opiekunowie. Otwierają drzwi i wypuszczają mnie do wielkiego domu, a raczej willi. Zapraszają do salonu i proszą o to abym usiadła. Wykonuje ich polecenie, więc zaczynają mówić:
- Nie wiemy co się stało wczorajszego dnia i wątpię żebyś nas o tym poinformowała - zaczyna bardzo poważnie ciocia.
- Pamiętaj, że zawsze jesteśmy z tobą słońce - karci spojrzeniem swoją żonę - lecz niestety wyjeżdżamy na trzy miesiące..
- Ale.. ale... Jak to na trzy!? - krzyczę przerażona - czemu nie bierzecie mnie ze sobą?
- Nie możemy, masz egzaminy. Pamiętasz? - wujek spogląda z troską.
- I mam być tutaj sama? - mówię pokazując na mieszkanie.
- Nie. Codziennie będzie przychodziła Amy, nasza gosposia. Oczywiście masz również całą resztę personelu do dyspozycji. Teraz niestety musimy już lecieć, bo spóźnimy się na samolot.
- Ehh.. Dobrze lećcie już. Tylko zadzwońcie jak będziecie na miejscu.
Bawcie się dobrze
- A ty o siebie dbaj i nie martw się, szybko zleci - szczerze się uśmiechają i zamykają mnie w szczelnym uścisku.
Chwilę potem jestem już sama w wielkim, pustym domu. Postanawiam włączyć jakiś serial i padło na "Sex education". Zrobiłam popcorn, przykryłam się kocem i zaczęłam oglądać.
Po jakiś dwóch godzinach leniwie wlekę się do łazienki i biorę długi, odprężający prysznic. Następnie ubieram się w onesie żyrafki i wskakuję pod kołdrę. Włączam jeszcze Instagrama i przeglądam stare zdjęcia, szczęśliwej nastolatki z paczką najlepszych znajomych. Wtedy byłam szczęśliwa i nigdy nie powiedziałabym, że nikogo z nich teraz przy mnie nie będzie.
Teraz wszystko zrobiłabym inaczej.
Z moich rozmyśleń wyrywają mnie czyjeś kroki..
Mam nadzieję, że pierwszy rozdział wam się spodobał 😘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top