🥀~Rozdział 41~🥀

🥀~ Mogę mówić do Ciebie, tato?~🥀

Perspektywa Williama

Wczorajsza noc była naprawdę najlepsza w moim życiu. Miałm obok siebie kobietę, która szczerze kochałem, a ona to odwzajemniała.

Gładziłem jej plecy, a ona ufnie się we mnie wtulała. Jednak nadal nie wiedziałem co się dzieje z malutką.

- To teraz, możesz mi powiedzieć, co się dzieje z Emy? - zapytałem ostrożnie.

Carmen spojrzała na mnie, po czym westchnęła.

- Chodzi o to, że za niedługo jest dzień taty..., w przeczkolach zawsze był z nią Tom, albo ja byłam, jednak nadal nie to samo. Przed tym fniem właśnie tak się zachowuje..., kiedyś nic z tego sobie nie robiła, ale na jednym z przedstawień, jedna dziewczyna zaczęła się zniej śmiać i od tego momentu tak się zachowuje. - wyznała, a ja dostrzegłem, że z każdym słowem wkłada ból.

- To nie Twoja wina. - powiedziałem od razu. - Jesteś wspaniałą mamą, dla niej. Wiem jak to jest, nasz ojciec tak samo nigdy nie przyszedł na żadne przedstawienie.

- Przykro mi. - wyszeptała.

- Nie masz czego. - machnąłem ręką. - Od zawsze wiedziałem, że jest dla mnie nikim. Co to za ojciec, co nie wie kiedy się urodziłeś albo dla niego ważniejsze są oceny niż to jak jest w szkole.- ostatnie słowa wysyczałem, kiefy przypomniałem sobie tamte czasy.

- Mnie traktował jak powietrze, szczególnie jak urodziłam,Emy. - szepnęła.

- Pokazałaś mu, że mimo wszystko ich nie porzebujesz. Masz wspaniałą córeczkę i jesteś dobrą mama. - wyznalem i ją pocałowalem.

- Tak samo jak Ty swojemu. Osiągnąłeś sukces samodzielnie i jesteś wspaniałym mężczyzna i bratem. - uśmiechnęła się szeroko.

Jeszcze chwilę razem poleżeliśmy, po czym zacząłem się zbierać, żeby odebrać malutką z przeczkola.

****

Zaparkowałem obok przeczkola, po czym wysiadłem z samochodu.

Kiedy zmierzałem do budynku, nie którzy rodzice podbiegali do mnie o zdjęcie.
Prychnąłem na takie zachowanie, o co im chodzi?
Może jestem bogaty, ale to nie oznacza, żeby tak od razu robić ze mną zdjecia.

- Gdzie jest, Emy? - zapytałem, nowej receptonistki.

- Kim Pan jest? - zapytała podejrzanie.

I właśnie w tym momencie nie wiedziałem co dokładnie mialem odpowiedzieć..., nafal jestem wujkiem?

- Jestem jej... wujkiem. - wyznałem, nie wiem czemu na te słowa zakuło mnie serce.

- Na pewno? Nie jest Pan do końca pewny. - dążyła.

Mialem już coś powiedzieć, jednak na szczęście przybiegla do nas, malutka i od razu się we mnie wtuliła.

- Hej, słońce. - powiedziałem i podnisołem ją, tak, że teraz obejmowała mnie za szyję.

- Część. - wyszeptała. - Możemy już wrócić? - zapytała błagalnie, a ja zacząłem się martwić.

Miałem nadzieję, że tutaj jej nie prześladuje z tego, że nie ma taty. W tym wieku dzieciaki mało rozumieją, ale kto wie.

- Oczywiście, chodź tylko weźmiemy rzeczy. - odparłem i razem z malutką.

Opuściłem ją, a Emy od razu pobiegła do swojego plecaczka i pakowała swoje rzeczy.

Oparlem się i ścianę i przez przypadek usłyszałem rozmowę dwóch kobiet.

- Szkoda, że ta mała nie ma ojca. - zaczęła kobieta.

- A skąd wiesz? - zaczęła druga.

- No proszę Cię, przecież ani razu go nie było.

- Myślisz, że nie wiadomo kim jest jej ojciec?

- Bardzo możliwe. - wzruszyła ramionami i razem zaczęły się śmiać.

W tym momencie nie wytrzymałem i do nich podszedłem, kiedy mnke zobaczyły zaczęły się szczerzyć, aż mi się zrobiło nie dobrze.

- Witam. - podałem im reke.- Jestem ojcem, Emy i z tego co wiem, nie moglem być wcześniej bo miałem spotkania, ale teraz jestem. - wysyczałem i szyderczo się usmiechnąłem.

Ich miny były bezcenne.

- Pan jest...

- Tak, więc nie rozumiem o co wam chodzi i odczepiłbym się na waszym miejscu od mojej rodziny. - syknąłem i ominąlem je.

Kiedy przeniosłem wzrok na dziewczynkę, uswiadomiłem sobie jedną ważną rzecz...,ona mogła przecież to słyszeć...

- Gotowa, słonce? - zacząłem, mając nadzieję, że jednak nie słyszała.

- Naprawdę mogę do Ciebie mówić tato? - zapytała szeptem.

- Jeśli tylko chcesz, to oczywiście. - uśmiechnąłem się.

Mała na moje słowa szeroko się uśmiechnęła, po czym mocno się we mnie wtuliła.

Bylem naprawdę szczęsliwy, w tym moncie...

********
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top