four

Słońce powoli wychodziło zza chmur, gdy Jungkook szedł z Taehyungiem, Seokjinem i Hoseokiem, którzy postanowili, że zaraz po śniadaniu pokażą młodszemu ciekawe miejsca wokół domu. Musiał przyznać; było tu pięknie. Małe sklepiki, ciągnące się wzdłuż ulicy, czasem pani lub pan z psem na spacerze. Drzewa z jasnozielonymi liśćmi i tulipany w małych doniczkach zdobiły jasną, świecącą ulicę. Delikatny wiat rozwiewał nawet najmniejsze śmieci na chodniku i ulicy oraz odgarniał włosy Jeongguka z czoła. Uśmiechnął się, lekko podskakując.

— Co myślisz o tym miejscu, Jungkook? — zapytał Seokjin.

— Ładnie tu, co nie? Mówisz z gościem, który odkrył to miejsce — powiedział dumnie Hoseok.

— Czekajcie, Yoongi tutaj jest? — spytał Taehyung.

Jung posłał mu swoje typowe, zdegustowane spojrzenie.

— Nie, ja, Jung Hoseok, który to znalazł. Yoongi jest zbyt leniwą dupą na odkrycie czegoś. Jest mi winien dużo czasu, za to, że tak mówiłem.

Jungkook zaśmiał się, ignorując przekleństwa starszego.

— To świetna okolica, jak znalazłeś ten dom, Hobi hyung? Widząc sąsiedztwo byłem pewien, że trudno jest kupić dom, szczególnie tak duży, chyba, że na wyprzedaży.

— Znasz mnie, wiesz, że szukałem wymarzonej dzielnicy. Czekałem tylko, aż ten dom będzie do kupienia.

— To jest świetne, spójrz na to! — powiedział Jungkook, skacząc przed swoim hyungiem, obrócił się dodając — to jest to obok czego mieszkamy, jest niesamowite!

Taehyung zaśmiał się z młodszego.

— Naprawdę nie byliśmy pewni czy spodoba ci się ta okolica i mieszkanie z nami z tego powodu.

— Co masz na myśli?

Seokjin odpowiedział za Taehyunga.

— Zawsze mieszkałeś w, uh, nieciekawej części Busan, a to jest definicja oryginalnej dzielnicy. Jeśli chodzi o życie z nami, to zdaje mi się, że zawsze starałeś się unikać tego tematu.

Jungkook klasnął w dłonie i zwolnił tempa.

— Cóż, naprawdę cieszę się, że spróbowałem z wami zamieszkać, polubiłem bardzo to miejsce, a okolica jest niesamowita.

— Dzięki Kook — powiedział Jin, lekko uśmiechając się w stronę młodszego.

Jeongguk odwzajemnił uśmiech, nim kątem oka dostrzegł coś w jasnym kolorze po drugiej stronie ulicy. Odwrócił głowę i zauważył coś przypominającego sklep z zabawkami. Jego twarz się rozjaśniła nim pociągnął Taehyunga za rękaw.

— Moglibyśmy pójść do sklepu z zabawkami?

— Pewnie. Z jakiegoś konkretnego powodu?

— Um, za niedługo są urodziny mojego kuzyna — powiedział Gguk.

— Hej Taehyung, Jungkook, musimy wracać, Joon i Jimin czekają na obiad — oznajmił najstarszy.

— Wróćcie w dwójkę, Jungkook chciał jeszcze iść do sklepu.

— Nie ma problemu, spotkamy się później.

Jeon ruszył szybkim krokiem na drugą stronę ulicy, a za nim i Tae, próbujący nadążyć. Pchnął szklane drzwi, a w pomieszczeniu rozległ się dźwięk dzwoneczka zawieszonego wyżej, informując pracowników, że ktoś przyszedł.

— Dzień dobry panom, w czym mogę pomóc? — zapytała kobieta, uśmiechając się miło.

— Tamtędy schodami do góry — odpowiedziała, wskazując na drewniane schodki na drugim końcu sklepu.

— Dziękuję.

Jungkook wspiął się w górę, a jego wzrok spotkał się z kilkoma półkami, jedna po drugiej, na których leżały wypchane zabawki. Jego oczy rozszerzyły się, a uśmiech powiększył jeszcze bardziej, gdy ukazał się przed nim widok tych wszystkich maskotek.

— Jungkook? Gdzie ty jesteś? Jeszcze nigdy nie widziałem byś potrafił tak szybko biegać.

— Byłem w drużynie biegaczy w liceum, pabo! Tutaj jestem! — powiedział, machając ręką  nad półką, obok której stał.

— Na co tak patrzysz? — zapytał Taehyung, zauważając, że Jeongguk trzyma coś w rękach wpatrując się w to.

Gguk przysunął jasnofioletowego kotka pod twarz Kima, po chwili go zniżając i uśmiechając się przy tym szeroko.

— Czy nie jest piękna?

Taehyung spojrzał na fioletową maskotkę, trzymaną mocno przez chłopca.

Miała jasnoróżową, cienką wstążkę starannie zawiązaną przy lewym uchu i jeszcze jaśniejszy różowy sweterek, który był zapięty na górny guzik, do którego doklejony był kwiatek. Dół ubrania wisiał swobodnie, natomiast u góry była falbanka.

— Jest, Kook — powiedział, dotykając miękkiego futerka.

— Mogę ją wziąć, Tae?

— Tae?

— Eh, czy mogę ją wziąć?

Jungkook spuścił speszony wzrok na swoje stopy, poruszając nimi tam i z powrotem, a kotkę trzymał luźno, z opuszczonymi w dół rękami.

— No tak...

Taehyung uśmiechnął się, umieszczając dłoń na ramieniu zawstydzonego Koo.

— Możesz ją wziąć.

— Dziękuję Tae! — powiedział, przytulając starszego, nim zbiegł szybko do kasy, a za nim podążał niepewny Kim, który jako jedyny wziął portfel.

— Później ci oddam — oznajmił Jeongguk, gdy Taehyung podał pieniądze mężczyźnie za ladą.

— Nie ma problemu Kookie, nie musisz.

— Dziękuję bardzo — powiedział, wtulając jeszcze mocniej kotkę do swojej klatki piersiowej.

— Jak ją nazwiesz? — zapytał Taehyung, bawiąc się łapką maskotki i wywołując śmiech Guka.

— Jihee — odpowiedział, bawiąc się kotką i udając, że ta tańczy.

Przełożył pluszaka do jednej ręki. Jeongguk chwycił dłoń Taehyunga i trzymał ją mocno, w drugiej niosąc Jihee.

— Dziękuję Tae, chodźmy do domu.

—————
Nie wiem czy mi się tylko wydaje, ale chyba mam problem z ciągłymi powtórzeniami imion¿ napiszcie co myślicie

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top