🥀~Rozdział 9~🥀

🥀~Walka~🥀

Perspektywa Lorelai

  Kiedy przegrywamy nie zawsze jest łatwo się od nowa podnieść. Jednak trzeba pamiętać, że złe dni przemijają...

Źle się czułam z tym, że przegrałam z Sawyerem. Może powinnam bardziej się starać. Kiedy siedziałam w pokoju moją współlokatorka wpadła na genialny pomysł pójścia na imprezę. Nie chciałam się zgodzić, ale nie miałam wyboru. Może to był dobry pomysł odreagować porażkę. Dlatego wzięłam najlepszą białą sukienkę i razem z Marisą leciałyśmy do klubu.

To, że jesteśmy innymi istotami to nie znaczy,że nie możemy się dobrze bawić. Nie upijaliśmy się, ale mieliśmy coś podobnego do alkoholu. Wchodząc do środka już było pełno osób, muzyka była już na wysokiej głośności. Podeszłyśmy do baru, gdzie w roli barmanów wcielili się anioł I diabeł. Tutaj nie patrzono na różnice, które nas dzieliły. Kiedy chcieliśmy potańczyć nakładaliśmy specjalne rękawiczki. Trochę to było naginanie zasad, ale niekiedy dobrze było je złamać.

— Co dla ciebie? — zapytał anioł I lekko się uśmiechnął.  — Niebiańska rozkosz czy skrzydła malinowe?

— To pierwsze — wyznałam, a on kiwnął głową.

— Chodź tańczyć!— krzyknęła nagle moją towarzyszka, a ja się uśmiechnęłam.

Poszłyśmy na parkiet i zaczęłyśmy się ruszać w takt muzyki. Dobrze było choć na chwilę oderwać się od problemów, które ciążyły na głowie. Czy to ludzie, czy my też mieliśmy rzeczy, które sprawiały w nas niepokój. Przełknęłam ślinę, po czym zatracałam się w tańcu. Kiedy po dziesięciu tańcach wróciliśmy do baru, widziałam jak nowe osoby wchodzą do środka. Gdy napiłam się napój, miałam wrażenie, że coś było nie tak. Mój nastrój się jednak pogorszył, gdy zaczęłam widzieć Sawyera, który zaczął zmierzać w moją stronę. Nie rozumiałam go, dlaczego zaczął się tak mną interesował.

— No witamy aniołka, który przegrał swoją pierwszą walkę — zaśmiał się, a we mnie się zaczęło coś gotować. Pierwszy raz czułam się tak zdenerwowana.

— Zamknij się diable, a ty co? Tak cie interesuje jakiś anioł? — zakpiłam,a jego oczy znowu zaczęły się stawać czerwone.

— Taka jesteś mocna w gębie, to przekonajmy się w starciu — powiedział, a ja się skrzywiłam. To nie był dobry pomysł. Pojedynki aniołów I demonów nigdy nie kończyły się dobrze.

Kiedy wstałam z krzesła czułam, że coś jest nie tak. Spojrzałam na diabła, który się uśmiechał się szeroko. Później poczułam silny ból w okolicach skrzydeł przez co upadłam na ziemię. Skrzywiłam się i spojrzałam na nie. Z białego kolory zaczęły się zmieniać na czerwony. Czułam takie zdenerwowanie, że przeniosłam wzrok na Sawyera i rzuciłam w niego cała moc jaką miałam.

To był dopiero początek naszej walki...

****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top