🥀~Rozdział 30~🥀
🥀~Pocałunek~🥀
Perspektywa Sawyera
Czasami robimy coś pod wpływem chwililub emocji. Nie są to dobre wybory, ponieważ wtedy nie myślimy racjonalnie i możemy polenić błąd oraz zniszczyć coś co jest dla nas ważnie. Dopiero później rozumiemy swój błąd, ale niekiedy jest za późno na zmiany...
Kiedy patrzyłem na Lorelai jakas część mnie krzyczała, żebym przestał się na niej wyżywać, ale jej nie słuchałem. Może właśnie to był błąd. Wściekłość, która we mnie cały czas była, zaczęła rosnąć z każdą chwilą. Widziałem wściekłość w jej oczach i chyba to spowodowało, że zacząłem się zmieniać w swoją prawdziwą postać. Kiedy zacząłem to robić widziałem strach w oczach w Lorelai. Jednak to nadal nie umiało mnie powstrzymać. Mrok i chaos zaczął mnie pochłaniać. Ona sama to zapoczątkowała, mogła zaryzykować I nie bać się odejść od zasad. Skoro tak, to niech płaci za ten błąd. Uśmiechałem się, po czym zacząłem tworzyć kule ognia. Aniołek nie wiedział na co się szykuje. Już nie była aż taka odważna, jak na początku.
— Chciałaś że mną walczyć? To proszę bardzo. Ciekawe, jak sobie z tym poradzisz — po tych słowach wyrzuciłem w nią kule ognia.
Nie miala szans na ucieczkę. I właśnie o to mi chodziło. Kiedy spadła na ziemię, uśmiechałem się sam do siebie. W końcu pokazałem gdzie jest jej miejsce. Był to bardzo miły obraz. Jednak gdy przez dłuższą chwilę się nie podnosiła zacząłem się martwić. Było to niepokojące, dlatego wróciłem do postaci diabła I ruszyłem do anielicy. Miałem gdzieś zakaz dotykanie, złapałem ją za ramiona po czym zacząłem trząść.
— Lorelai, nie igraj ze mną, słyszysz?! — wyznałem. — No dawaj podnieść się.
Jednak ona w ogóle nie reagowała i to mnie jeszcze bardziej zaczęło martwieć. Przecież ona nie mogła teraz mnie zostawić. Co ja zrobiłem. Jak mogłem wykorzystać pełna moc na niej.
— Lorelai, proszę. Słyszysz,proszę zostań że mną – zacisnąłem mocniej dłonie na jej ramionach i jeszcze raz zatrząsłem.
Kiedy myślałem, że to już koniec przez mkje palce zaczął przechodzić prąd. Spojrzałem na anielice, gdy prąd się skończył. Na jej twarz, która była sina, zaczęły napływać kolory. To były najgorsze minuty w moim całym życiu, a miałem ich sporo. Szczególnie kiedy ojciec mnie szkolił.
— Lorelai? — zapytałem I czekałem.
Po kilku chwilach zaczęła otwierać oczy, a ja odetchnąłem z ulgą.
— Sawyer, zostaw mnie — wyszeptała, a ja znów czułem się źle.
— Przepraszam, przepraszam za to co ci zrobiłem. Nie chciałem. Ja po prostu, kiedy nie chciałaś pójść że mną... ja czuję coś do ciebie. Nie wiem co. Ale nie mogę cię stracić.
Po tych słowach zacząłem się nas nią nachylać, a ona otworzyła szeroko oczy. Jednak mnie nie powstrzymała.
Kiedy dotknąłem jej ust wszystko się zmieniło. Byliśmy przyczyną późniejszych wydarzeń...
**********************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top