WrAżEnIa Z jEbAnEgO sZpItAlA

Uwaga!
Ten niepotrzebny nikomu monolog i bezsensowne narzekanie może zawierać śladowe ilości wulgaryzmów, ostrych wkurwień i niestabilności emocjonalnych na ruskiej czekoladowej psychice, więc przed przeczytaniem tego czegoś skonsultuj się z lekarzem psychiatrą, gdyż każde słowo tu wypowiedziane może zagrażać twojemu życiu, a nawet zdrowiu.

Więęęc... Szpital zapewne kojarzy się wielu osobom z filmami, ratowaniem życia, badaniami i innymi tego typu pierdołami.
W moim przypadku byłam tam na badaniach, mianowicie sprawdzenie, czy mój organizm wytwarza hormon wzrostu i czy nie mam żadnych uszczerbków na zdrowiu itp. xD.
Zaczęło się od tego, że wyjechałam tam w sobotę gdzieś tak PRZED 6:00 rano, no bo wiecie, ja miałam jechać tam do Warszawy, więc no, ja byłam tam zapisana na 8:00 rano na czczo (dla niekumatych: na czczo to znaczy, że mam tam jechać na pierwsze badania tak bez jedzenia i picia, a jak już, to mogłam się tylko zwykłej wody z kranu napić qwp), a wyjechałam wcześniej bo jak to zwykle bywa, na Warszawie mogły być korki. I kurwa co? Dojechałam do szpitala, zmierzyli mnie, zważyli, sprawdzili ciśnienie, ALE welflonu mi nie założyli. Welflon, to takie coś co miałam mieć założone, czyli taka jakby cieniutka rureczka wbita w moją żyłę igłą (oczywiście ta igła mi w ręce nie siedziała z tą rurką, tylko po prostu na igłę była nałożona ta rurka, a jak mi igłę wyjęli to w ręku miałam tylko tą rurkę). Z resztą przedstawię wam to mniej więcej na rysunku:

Te miejsca gdzie się odkręca i otwiera są po to, aby pielęgniarka mogła pobrać krew, ale więcej o tym zaraz.

Więc ten cały welflon, miałam zakładany DOPIERO około jebanej 20:00! A ja jestem takim typem osoby, która nie lubi przechodzić przez lekko bolesne rzeczy qwp i tak cały dzień nic nie miałam robionego, no oprócz tego, że czasem przychodziła do mnie pielęgniarka by mi sprawdzić temperaturę.

No ale dobra, kolejną kwestią, jeszcze przed tymi całymi badaniami i wgl, są warunki.

Po pierwsze...
W tym szpitalu łóżko było według mnie wręcz, za kurwa wąskie, gdyż za chuja nie dało się na nim normalnie spać. Kurwa. Normalnie to bym się rozwaliła do spania ,, plackiem " i sobie wygodnie spać, ale kurwa nie! Ni za chuja nie mogłam się jakkolwiek rozwalić, bo gdybym się bardziej rozwaliła to najpewniej bym z tego wyra spadła.

Po drugie...
Jedzonko... Ogólnie, ma ono być dobre co nie? No kurwa... W szpitalu normalnie karmią jak kurwa w jakimś więzieniu. Jak to mniej więcej wyglądało? Wyglądało to przykładowo tak:
Śniadanie
- kromka chleba,
- dwie kromki jakiejś bułki,
- malutka kosteczka masła, której za chuj nie dało się rozsmarować na chlebie czy bułce, bo jak się już je nim smarowało, to ten chleb czy bułka wyglądały jak przestrzelone kurwa na wylot,
- jakaś wędlina (nie będę już nawet szczegółowo o tym mówić ;-;),
- oraz zaledwie odrobina dżemu, zaledwie nałożona na jebany talerz chyba jakąś kurwa łyżeczką do herbaty -_-.

Można było też poprosić o herbatę i raz o nią poprosiłam, ale ta herbata była strasznie lurowata i ledwo dało się ją wgl pić! Dlatego na szczęście miałam swoją herbatę do robienia (na oddziale była taka specjalna kuchnia dla pacjentów gdzie mogli sobie chodzić jeść jak chcieli i wgl parzyć herbatę i robić inne tego typu duperele).

Przechodząc do szpitalnego żarcia...

Obiad
- zupa (w dodatku codziennie taka sama, ale można było po prosić o obiad bez zupy, ja np. tak robiłam xD),
- ziemniaki, strasznie mdłe,
- jakiś kotlet schabowy, taki sobie,
- surówka, w której bardziej było czuć jabłko niż jakiekolwiek warzywa -_-.

Kolacja
Praktycznie prawie tak samo jak śniadanie.

Były jeszcze takie rzeczy po śniadaniu czy po obiedzie.

Przykładowo po śniadaniu były jakieś wafelki śmietankowe (całkiem dobre, nie powiem) albo zwykłe chrupki kukurydziane (też nawet dobre).

Przykładowo po obiedzie był albo jakiś owoc np. mandarynka lub jabłko albo budyń czy kisiel w kubku (jak ten kisiel piłam to miałam aż wyrzuty sumienia Idiota_UwU QwQ)

Co do badań...
Pierwszego dnia miałam na początku tylko to mierzenie, ważenie, sprawdzanie ciśnienia i temperatury, a wieczorem dopiero miałam zakładany welflon, a jeszcze przed wieczorem przed samym założeniem welflonu miałam typowe badania (osłuchanie stetoskopem, sprawdzenie wzroku, gardła oraz obejrzenie jak dojrzewam itp.), a po tych typowych badaniach miałam jeszcze EKG (wygooglujcie sobie).

A kiedy miałam założony ten welflon to w późnych godzinach nocnych miały do mojego pokoju przychodzić po jednej pielęgniarce co jakiś czas i kiedy ja będę spała, to jedna z nich będzie mi otwierać rurki od welflonu i mi pobierać z nich krew (bo tam jest ten cały chormon wytwarzany). Podczas snu? I mówią, że to podobno KAŻDY przy tym musi naprawdę mocno spać, bo jeśli ktoś się obudzi, to gówno z tego pobrania hormonu. I kurwa co?! Za każdym jebanym razem gdy jakaś do mnie przychodziła to się zawsze budziłam, a jak już, to udawałam, że śpię. A one dosłownie za ten welflon praktycznie usilnie szarpały ;-;. Kurwa! Logiczne jest chyba to, że nie da się nie obudzić, gdy wiesz, że ktoś do cb po coś w nocy przyjdzie! Przecież, to brzmi co najmniej tak, jakby ktoś Ci powiedział, że np. twój pokój spłonie w nocy! To co? Zasnęlibyście wtedy?! No kurwa chyba nie. A to, że mówią, że zazwyczaj pacjenci przy tym pobieraniu śpią twardo, to chyba musiano im jak już jakieś środki usypiające dawać, bo takie spanie z wiedzą, że ktoś przyjdzie, bez obudzenia się jest przecież kurwa niemożliwe! Co innego jest to u niemowląt, bo w końcu one najdłużej śpią, więc spokojnie...

Nawet może niektórzy nie wiedzą, jak bardzo, mnie zemdliło, gdy rano zobaczyłam swój bandaż poplamiony w okolicach rurki krwią ;-;.

Przez dwa następne dni musiałam oddawać swoje potrzeby fizjologiczne do słoja, zamiast normalnie do sedesu ;-; (kilka razy normalnie, a następnego dnia rano na czczo). Musiało się tego uzbierać podobno 1000 ml ;-;. I co kurwa?! Uzbierało się chyba z połowa słoja (cały słój miał pojemność 2500 ml) i pielęgniarka wzięła tego ze dwa małe kubeczki, a resztę wyjebała do kibla. Kurwa mać! To po co ja tam musiałam specjalnie tyle szczać?!

Wracając jeszcze na chwilę do tego pobierania krwi...
Rano też musiałam chodzić na pobieranie krwi z welflonu.

Potem miałam jeszcze oddać dwie próbki... Gówna do przebadania ;_; (nie będę tu szczegółowo o tym opowiadać bo to nie jest Try Not To Zrzygaj się (perfekt inglisz xD))

Welflon miałam zdjęty o jeden dzień wcześniej przed moim wyjściem bo mi się jakoś zapchał, więc miałam spokój (z tym welflonem nie mogłam normalnie ręki zginać, bo za każdym razem jak ją zginałam, mając na niej ten jebany welflon to mnie ona cholernie bolała ;-;).

A dnia kiedy miałam wychodzić, miałam z rana tylko pobieraną krew normalnie igłą, na szczęście już w drugiej ręce, nie w tej, gdzie miałam wkładany welflon.

Z początku podejrzewano, że będę tu siedzieć do środy, ale na szczęście wyszłam dzisiaj. Ale kurwa w domu jak byłam musiałam z mesa od znaj w chuj dużo lekcji z poniedziałku i dzisiaj spisać. W domu byłam dopiero o 18:00 bo do 17 byłam w szpitalu bo nie dostałam jeszcze kurwa wypisu -_-

Jak wyniki? Cóż, ostatecznie wyszło mi, że nie mam żadnego niedoboru hormonu wzrostu i wgl będę po prostu niższa niż inni (mam 149,5 cm wzrostu).

Ale kurwa co?! Mam... Uwaga, uwaga... NIEDOBÓR JEBANEGO ŻELAZA, INACZEJ MAM NIEDOKRWISTOŚĆ!
*face Palm*
KURWA MAĆ TRZEBA BYŁO MI TYLE KRWI CODZIENNIE NIE WYSYSAĆ!!!

Podsumowując:
Szpital może i ratuje niektórym ludziom życie... Ale mi zdecydowanie przeszkadza! Wliczając to, że ja byłam w nim pierwszy raz w życiu jako pacjent, a nie jako ktoś nowonarodzony lub odwiedzający!
Odechciało mi się już nawet prób samobójczych.
Dziękuję za wyczytanie tego niepotrzebnego gówna.
Nara.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #pierdoły