[42]. Drama time 3/3
Andreas
Żyjąc, jakbyście się kompletnie nie znali, nie wytrztmaliscie za długo. W zasadzie to Andreas jako pierwszy miał tego dość. Pewnego wieczoru siłą wyciągnął się z sypialni. Kazał Ci ładnie się ubrać. Na początku oczywiście nie chciałaś tego robić, jednak po tym, jak dostałaś od niego opieprz, ogarnęłaś się. Blondyn zaprowadził Cię do samochodu. Niedługo później byliście w drodze... No właśnie nie wiedziałaś dokąd
- Andreas, do cholery, powiesz mi, gdzie jedziemy?
- Wszystko w swoim czasie
Próbowałaś od niego wyciągnąć jeszcze jakiekolwiek informacje, ale na darmo. Niemiec nie odezwał się do Ciebie ani słowem przez resztę drogi
Mniej więcej czterdzieści minut później Andreas zaparkował pod dużym, ładnie pomalowanym na czarno budynkiem. Wtedy wysiedliście z samochodu. Wellinger złapał Cię za rękę i zaprowadził do środka budynku. Była to bardzo ładnie urządzona restauracja. Z czego kojarzyłaś, była ona również droga
Skoczek zaprowadził Cię do stolika. Kelner przyniósł wam po szklance wody, oraz dał menu. Kompletnie zbita z tropu spojrzałaś na Andreasa
- Teraz mi powiesz, co tu właściwie robimy?
Widziałaś, że na twarzy Wellingera maluje się szeroki, głupawy uśmiech
- Pamiętasz, jak narzekałaś, że Cię nigdzie na randki nie zabieram? No to proszę bardzo, o to randka, której tak chciałaś - Odpowiedział ze śmiechem, a Ty zmarszczyłaś brwi
- Ale, ta kobieta, z którą...
- To menadżerka tej restauracji, a przy okazji moja znajoma. Załatwiałem nam wtedy stolik, zazdrośnico
Momentalnie zrobiłaś się czerwona na twarzy. Przeprosiłaś go też za podejrzenia. Było Ci głupio, ale szybko o tym zapomniałaś, ponieważ wasza randka była bardzo udana
Markus
Kolejne dni mijały, a Ty dalej nie mogłaś skontaktować się z Markusem. W zasadzie nikt nie mógł, ponieważ Niemiec miał wyłączony telefon. Szlag Cię trafiał, gdy jedyne co słyszałaś to dźwięk poczty głosowej, jeszcze w języku niemieckim. Powoli zaczynałaś tracić nadzieję na to, że Eisenbichler wróci do domu
Pewnego wieczoru, gdy oglądałaś sobie spokojnie telewizję, usłyszałaś dzwonek do drzwi. Byłaś tym trochę zdziwiona, w końcu raczej nikt nie przychodzi w odwiedziny po 22, ale mimo wszystko poszłaś otworzyć. Za drzwiami, ku twojemu kolejnemu zdziwieniu, stał Markus
Już po chwili rzuciłaś mu się na szyję. Oboje się nie odzywaliście, stojąc tak na progu drzwi, przytuleni do siebie. Odsunęłaś się dopiero wtedy, gdy poczułaś zimne powietrze na skórze. Pociągnęłaś skoczka za sobą w głąb domu, do salonu. Tam znowu się na niego rzuciłaś
- Nigdy więcej nie rób mi czegoś takiego, słyszysz? Nigdy więcej!
Zbierało Ci się na płacz, ale Markus się nie odzywał. Jedyne co robił to mocno przytulał Cię do swojego ciała. Odezwał się dopiero po dłuższym czasie
- Przepraszam, już tak więcej nie zrobię, przysięgam
Pokiwałaś głową na jego słowa, po czym go pocałowałaś. Wasz pocałunek trwał dość długo, i pewnie trwałby dłużej, gdyby nie przypomniała Ci się pewna kwestia
- Markus, powiedz mi... Faktycznie chodziłeś do tego psychologa? - Zapytałaś, odsuwając się od niego
- Tak, chodziłem, ale to był psycholog naszej kadry. Rutynowe spotkania - Odpowiedział, wzruszając lekko ramionami. Tobie za to niesamowicie ulżyło. Resztę wieczoru spędziliście w miłej atmosferze
Stefan
Po jeszcze kilkunastu telefonach i wiadomościach od Krafta, twoja koleżanka zmusiła Cię, żebyś się z nim spotkała. Dlatego po kolejnej wiadomości odpisałaś mu, że chcesz się z nim spotkać. Umówiliście się, że przyjedziesz do waszego mieszkania. Tak też zrobiłaś
Wieczorem weszłaś do mieszkania. Nic się nie zmieniło, odkąd byłaś tam po raz ostatni. Kraft czekał już na Ciebie w kuchni. Poszłaś tam, czując bardzo przyjemny zapach
Jak się okazało, Austriak przygotował Ci przeprosinową kolacje. Kiedy zorientował się, że już jesteś w domu, podszedł do Ciebie z uśmiechem na twarzy
- Cześć, [T.I]. Usiądziesz?
Chciałaś odpowiedzieć, że chętnie, ale chciałaś też jeszcze potrzymać go w niepewności
- Co to wszystko ma znaczyć? Kolacja, świece, hm?
- Chciałem Cię przeprosić - Odpowiedział, chwytając Cię za rękę - Przepraszam kochanie - Mruknął przy twoich ustach, po czym Cię pocałował. Oczywiście odwzajemniłaś pocałunek. Co jak co, ale Stefan naprawdę nieźle całował
Resztę wieczoru spędziliście na rozmowach, jedząc kolację, która swoją drogą była bardzo dobra
Michael
Dni mijały, a Michael wciąż się do Ciebie nie odzywał. Musiałaś przyznać, że jak na niego wytrwał naprawdę długo. Dlatego też postanowiłaś, że zrobisz mu coś w rodzaju niespodzianki. Twój plan nie był jakoś skomplikowanie trudny. Po prostu chciałaś wrócić do domu i wszystko z nim wyjaśnić
Tego dnia Michi miał trening, więc gdy wróciłaś do waszego mieszkania, było ono puste. I przy okazji był w nim duży błagan. No tak, zostawić faceta samego na kilka dni... Tak czy inaczej, stwierdziłaś, że ogarniesz ten bałagan. Wzięłaś się za to jak najszybciej
Po dwóch godzinach sprzątania opadłaś na kanapę. Co prawda została Ci jeszcze do ogarnięcia sypialnia, ale już nic nie chciało Ci się robić. Leżąc przez dłuższą chwilę w ciszy, usłyszałaś dźwięk otwieranych drzwi. Niedługo później do salonu wszedł Hayböeck
- Co ty tu robisz? - Zapytał, wyraźnie zdziwiony twoim widokiem. W odpowiedzi machnęłaś ręką. Nie miałaś siły już z nim rozmawiać. Cóż, sprzątanie naprawdę dało Ci w kość
- Chciałam z Tobą porozmawiać - Mruknęłaś po paru minutach dziwnej ciszy - No i przy okazji trochę tu ogarnęłam
- Oj głuptasie... - Mruknął Hayböeck, siadając obok Ciebie. Jak gdyby nigdy nic po prostu Cię przytulił. Byłaś zdziwiona, ale wtuliłaś się w niego. Brakowało Ci jego bliskości - Ale skoro już jesteśmy przy rozmowie to... Chciałem się przeprosić za tą akcję sprzed kilku dni. Po prostu bałem się, że mógłbym Cię stracić. Dlatego byłem zazdrosny
- Oj Michi... - Przewróciłaś oczami, po czym go pocałowałaś
Gregor
Następnego dnia po waszej sprzeczce, kiedy obudziłaś się rano poczułaś coś w swojej ręce. Owe coś było wykonane z papieru. Otworzyłaś oczy, by zobaczyć co to. Wręcz pisnęłaś, kiedy zauważyłaś dwa bilety na samolot do kraju, który od zawsze chciałaś odwiedzić, ale nie miałaś wcześniej okazji
Pobiegłaś na dół, gdzie w salonie siedział Gregor. Rzuciłaś mu się na szyję, na co on się zaśmiał
- I co, podoba się niespodzianka? - Zapytał, kiedy usiadłaś mu na kolanach
- To dlatego kasowałeś tą historię z laptopa?
- Tak, dlatego. Chciałem żebyś dowiedziała się już po fakcie dokonanym
- Kocham Cię
To ostatnie, co powiedziałaś. Chwilę później złączyłaś wasze usta w namiętnym pocałunku
Manuel
Udawanie, że nic się nie stało, nawet jak na was trwało długo, ponieważ cztery dni. Jednak właśnie po tych czterech dniach miałaś już dość
- Manu, powiesz mi w końcu, co było w tym bidonie?
Zapytałaś, gdy on przygotowywał się na trening. Austriak westchnął ciężko. Cóż, miał nadzieję, że nie będziesz więcej poruszać tego tematu
- To nie był doping, naprawdę. Tylko jakieś proszki witaminowe pomieszane z energetykiem. I tak, wiem że to strasznie waliło, ale tego zmienić nie mogę
Odpowiedział, wzruszając ramionami. Ufałaś mu, więc miałaś nadzieję, że to prawda. Jak się okazało parę godzin później, była, ponieważ znalazłaś w szafce torebke owymi proszkami
Okazję, by przeprosić Manuela miałaś dopiero wieczorem. W waszej sypialni. Co tu dużo mówić, przeprosiny mu się podobały
Domen
Dzwoniłaś do Domena jeszcze długo. W końcu jego ciągle dzwoniący telefon wkurzył jego brata, Petera. Pewnego razu najstarszy z braci Prevców odebrał połączenie od Ciebie. Zaprosił Cię do rodzinnego domu Słoweńców
Przyjechałaś długo przed umówioną godziną. Była to duża zasługa towarzyszących Ci nerwów oraz chęć zobaczenia swojego chłopaka. Drzwi otworzył Ci średni z braci, Cene. Przywitałaś się z nim, a niedługo później siedziałaś już w salonie. Cene zawołał Domena na dół. Jak wielkie było zaskoczenie chłopaka, kiedy Cię zobaczył
- To ja was zostawię - Oznajmił straszy z braci, po czym wycofał się z salonu. Uśmiechnął się do Ciebie, jakby w geście uspokojenia. Za to Domen usiadł obok Ciebie
- Co ty tu robisz? - Zapytał, z lekkim zdziwniem wyczuwalnym w głosie
- Peter mnie zaprosił. Odebrał twój telefon, gdy dzwoniłam... - Odpowiedziałaś, chcąc żałożyć kosmyk włosów za ucho. Domen jednak Cię w tym uprzedził, przysuwając się bliżej Ciebie - Chciałam Cię przeprosić, Domen. Przeprosić za te słowa... Nie chciałam tego powie...
Nie skończyłaś, ponieważ Prevc zamknął twoje usta pocałunkiem
Peter
Twoja przyjaciółka miała już serdecznie dość wydzwaniającego Petera oraz narzekającej Ciebie, dlatego wręcz zmusiła Cię do spotkania się z Prevcem. Niechętnie, ale się zgodziłaś. Pojechałaś do waszego domu. Już na wejściu byłaś zaskoczona
Z reguły w waszym przedpokoju panował chaos, jeśli chodziło o buty. Tego dnia jednak były pochowane do szafki stojącej tam. Gdy poszłaś dalej, ku twojemu zaskoczeniu, nie było tam tego samego syfu, co jeszcze kilka dni wcześniej. Wszystko było posprzątane nawet w więcej niż stu procentach
- I co, jak Ci się podoba, hm? - Usłyszałaś za sobą
Peter stał oparty o framuge drzwi, z głupim uśmiechem na twarzy. Przewróciłaś oczami, widząc ten jego uśmieszek, jednak sama również się uśmiechnęłaś
- No, muszę przyznać, postarałeś się - Odpowiedziałaś, podchodząc do niego bliżej. Prevc popatrzył Ci prosto w oczy
- Czyli wrócisz do domu? - Zapytał, patrząc na Ciebie słodkimi oczkami
- Hm... - Udałaś, że się zastanawiasz - Jak jeszcze kolację zrobisz i po niej posprzątasz, to tak - Zaśmiałaś się, po czym pocałowałaś Słoweńca w policzek
Kamil
Kamil pewnego dnia przestał do Ciebie wydzwaniać, dzięki czemu miałaś trochę czasu, by na spokojnie przemyśleć to, co wydarzyło się między wami. Po głębszych przemyśleniach doszłaś do wniosku, że nie chcesz tego wszystkiego tak po prostu kończyć. Dlatego też poprosiłaś go o spotkanie. SkOk bez zastanownia się zgodził. Umówiliście się na wieczór w domu twoich rodziców
Twój ojciec, ze względu na to, iż był trenerem Kamila, a twoim ojcem, miał co do tego zdarzenia mieszane uczucia, i nie koniecznie chciał by Stoch pojawiał się w waszym domu. Ostatecznie jednak udało Ci go przekonać. Równo o dwudziestej Kamil pojawił się przed drzwiami, które mu otworzyłaś
Polak trzymał w dłoni bukiet twoich ulubionych kwiatów. W dodatku miał nawet na sobie koszulę, co Ci zaimponowało
- Cześć, [T.I] - Powiedział, gdy tylko Cię zauważył - Proszę, to dla Ciebie - Wręczył Ci bukiet, który trzymał. Podziękowałaś mu, po czym wypuściłaś go do środka. Usiedliście razem w salonie
- Kamil, powiem Ci wprost. Podjęłam decyzję, co dalej... - Powiedziałaś z lekkim uśmiechem na twarzy. Za to Kamilowi już tak wesoło nie było. Widziałaś, że się stresował - Kocham Cię, i nie chcę, żeby ten związek skończył się w taki sposób. Nie chcę by w ogóle się kończył
W odpowiedzi Kamil mocno Cię przytulił, szepcząc kilka razy ciche "dziękuję". Poczułaś wtedy, jak w twoich oczach zbierają się łzy. Wzruszyłaś się. Resztę wieczoru spędziliście miło w towarzystwie twoich rodziców
Maciek
Z Maćkiem długo nie odzywaliście się do siebie. W końcu jednak Kot zadzwonił do Ciebie i poprosił o spotkanie. Tęskniłaś za nim, choć nie dawałaś po sobie tego poznać. Na spotkanie jak najbardziej się zgodziłaś
Umówiliście się w tej samej kawiarni, co zawsze. Miałaś z tym miejscem bardzo miłe wspomnienia. To tam Kot zabrał Cię po raz pierwszy, gdy byliście jeszcze dziećmi. Tam często się spotykaliście. Tam zaczął się wasz związek...
Przyszłaś do kawiarni punktualnie. Maciek już na Ciebie czekał. Usiadłaś przy stoliku, przy którym siedział on. Spojrzałaś na skoczka. Nie wiedziałaś, co powiedzieć, dlatego liczyłaś na to, że on odezwie się jako pierwszy. Tak też się stało
- [T.I], chciałem Cię przeprosić - Zaczął, chwytając twoje dłonie w swoje - Wiem, że bardzo dużo czasu spędzałem na treningach. Chciałem być w lepszej formie, ale nie widziałem, że już się przemęczam, a nie poprawiam formę. I obiecuję, że jeżeli dasz mi szansę, to taka sytuacja już się nie powtórzy
Przez chwilę siedziałaś w ciszy, patrząc tylko w jego oczy. W końcu jednak zdobyłaś się na odwagę, by coś powiedzieć
- Ale na sto procent, tak?
- Tak, przysięgam
W odpowiedzi na jego słowa skinęłaś głową. Przytuliłaś go. Resztę dnia spędziliście na rozmowie. Na początku było trochę niezręcznie, jednak później rozmawialiście jak dawniej
Daniel
Następnego dnia rano usłyszałaś wręcz walenie do drzwi sypialni. Niechętnie wstałaś z łóżka, po czym otworzyłaś drzwi. I to co zobaczyłaś rozczuliło twoje serduszko
Pod drzwiami stała klatka z dwoma małymi świnkami morskimi. Bez zastanowienia podniosłaś klatkę. Wtedy dumnie zza rogu wyszedł Daniel
- I co, podobają Ci się?
- Są śliczne! - Odpowiedziałaś, stawiając klatkę ze świnkami na łóżko. Podeszłaś do Daniela i mocno go przytuliłaś
- Takie pojednanie - Zaśmiał się pod nosem, obejmując Cię. Chwilę później Cię pocałował
Johann
Pod wieczór kolejnego dnia, nie mogłaś już znieść tej ciszy między Tobą i twoim chłopakiem. Dlatego postanowiłaś, że po prostu go przeprosisz. Gdy kładliście się już spać, on oglądał coś na laptopie, a Ty leżałaś obok zastanawiając się, co byś mogła powiedzieć, by go udobruhać
- Johann? - Mruknęłaś, przysuwając się bliżej Forfanga. Ten nie zwrócił jednak na Ciebie uwagi. Przysunęłaś się na tyle blisko, że mogłaś położyć głowę na jego klatce piersiowej. Tak też zrobiłaś. Przytuliłaś się do niego, na co ten spojrzał na Ciebie ze zdziwniem, zatrzymując filmik, który właśnie oglądał
- Hm?
- Przepraszam - Odpowiedziałaś, wtulając się w niego mocno. Po chwili usłyszałaś głośne westchnięcie, oraz poczułaś jego ramiona oplatające Cię
- To ja przepraszam. Masz rację, strasznie się Ciebie o wszystko czepiałem. Nie wiem, co we mnie takiego wstąpiło ale... Ale przepraszam. Wybaczysz mi?
W odpowiedzi po prostu go pocałowałaś. Na początku Johann był trochę zaskoczony, ale finalnie odwzajemnił pocałunek. Tego wieczoru ani trochę nie było widać, byście byli ze sobą pokłóceni...
Philipp
Jeszcze dwa dni próbowałaś jakkolwiek porozmawiać z twoim chłopakiem, ale to nic nie dawało. O sprawie, przez którą to wszystko się działo nawet nie chciał słuchać. Gdy podejmowałaś próby przeprosin on zachowywał się tak, jakby Cię nie było. Po prostu Cię wtedy ignorował, aż do pewnego momentu
Siedzieliście w kuchni. Chciałaś wtedy po raz kolejny spróbować go przeprosić
- Philipp, ja Cię naprawdę przepraszam...
Nic. Zero reakcji. Wtedy spróbowałaś zmienić taktykę
- Skoro mnie ignorujesz, to chyba faktycznie wolisz Hoerla...
Ku twojemu zdziwieniu, ta metoda zadziała. Aschenwald jak na zawołanie wstał z miejsca i "przytwierdził" Cię do ściany, oraz pocałował. Niedługo później znaleźliście się już w waszej sypialni
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top