꒰ veinte tres ꒱
OPIS SYTUACJI: Jest ranek. Parka składająca się z wszystkiego znanego bruneta i znanej blondynki pomału przebudzają się w jej domu w Polsce.
Callie: *będąc w pół śnie cicho wzdycha i przytula się do swojego mężczyzny*
Álvaro: Moja słodka *szepcze, obejmując ją ramieniem i całując w rozpuszczone, długie włosy*
Callie: *uśmiecha się podświadomie*
Álvaro: *chwilę rozmyśla w jaki sposób ją obudzić, gdy w końcu wpada na pewien pomysł* Kochanie, powoli wstajemy. By nie zmarnować pięknego dnia, który właśnie się zapowiada!
Callie: *nic*
Álvaro: Tak myślałem, że to nie zadziała *wzdycha* No dobrze, jak chciała tak będziesz mieć *delikatnie wysuwa swoją rękę spod jej głowy i przekręca się na bok, by złożyć na jej ustach drobny pocałunek*
Callie: *uśmiecha się, ale nie otwiera oczu*
Álvaro: Cal... Wiem, że nie śpisz już...!
Callie: *nadal się uśmiecha*
Álvaro: Mam powtórzyć?
Callie: *szepcze* Sí, cariño *jeszcze szerzej się uśmiecha*
Álvaro: Ja to kiedyś z tobą nie wytrzymam *chichocze, po czym ponownie całuje ją, ale już bardziej namiętnie*
Callie: *oddaje pocałunek, kładąc dłoń na jego policzku*
Álvaro: *nie przerywa go, a powoli podnosi się, podpierając dłoń po drugiej stronie jej głowy, tym samym zawisając nad nią*
Callie: *pomrukuje mu w usta, coraz mocniej angażując się w tą chwilę*
Álvaro: *jego druga dłoń zaczyna błądzić po jej ciele, podwijając koszulkę do górę*
Callie: *nagle odrywa się od niego* Alvi!
Álvaro: Co jest?
Callie: Ja wiem, że ty wiesz, że dotyk twoich dłoni jest dla mnie uzależniający, ale jednak wczorajszy wieczór mnie wyczerpał pod tym względem... *spogląda mu w oczy*
Álvaro: Okej, przepraszam, rozpędziłem się...
Callie: Nie przepraszaj, kochany. Wiesz przecież, że kocham się z tobą całować *uśmiecha się łobuzersko, po czym kradnie z jego ust krótki i słodki pocałunek*
Álvaro: Tak, wiem o tym, słońce *uśmiecha się, a tym razem to on kradnie jej buziaka* Bo ja też kocham to robić z tobą, skarbie *opada na łóżko po jej lewej stronie*
Callie: Mamy jakieś plany na dzisiaj?
Álvaro: Nic zaplanowanego to nie.
Callie: A coś niezaplanowane?
Álvaro: To może być wszystko...
Callie: Jak ja bym chciała nad morze...
Álvaro: Kołobrzeg? Czemu by nie.
Callie: Tak... Jeju, chciałabym...
Álvaro: No to przebieraj się.
Callie: Co?
Álvaro: No co co? Przebieraj się, za godzinę wyjeżdżamy do Kołobrzegu nad morze, sprężaj się.
Callie: Ale jak... *spogląda na niego z niedowierzaniem*
Álvaro: *składa jej kilka buziaków, a pomiędzy każdym mówi* Nie - mów - nic - tylko - się - przebieraj - skarb.
Callie: Poszłabym, ale ktoś mnie właśnie próbował przetrzymać w łóżku całuśnymi torturami *śmieje się, po czym szybko wstaje z łóżka*
Álvaro: No dobra dobra... Lo siento, mija. Nie jesteś zła?
Callie: O pocałunki? Nigdy *posyła mu buziaka w powietrzu i podchodzi do szafy, by wybrać jakiś dobry ciuch*
Álvaro: *intensywnie wpatruje się w nią całą, pochłaniając widoki swojej blondynki ubranej w luźną, błękitną koszulkę z krótkim rękawem i krótkich, białych spodenkach* Boże, czym ja zasłużyłem sobie na taką kobietę....
Callie: Mnie się pytasz? *przesuwa kolejne wieszaki w szafie*
Álvaro: Ty jesteś moją boginią. Ale jakim cudem, że ja i ty... Jesteś tak piękna i...
Callie: I? I jaka jeszcze? *odwraca się w jego stronę, zawieszając na oparciu fotela niebiesko-białą bluzę*
Álvaro: I tak seksowna, że ja nie wierzę, że to wszystko prawda, że jestem twoim mężem...
Callie: Aż tak, skarbie? *podchodzi do niego powolnym, zmysłowym krokiem* Nawet w zwykłej piżamie?
Álvaro: Nawet w zwykłej piżamie *uśmiecha się, kiedy blondynka gramoli się na łóżko i siada okrakiem na jego nogach*
Callie: A co teraz byś zrobił? *lustruje go kokieteryjnym wzrokiem, błądząc palcem po jego nagim torsie*
Álvaro: To, czego nie zrobiliśmy przed kilkoma chwilami *jego wzrok spada na jej malinowe usta, do których po chwili przylega swoimi, chwytając ją dłońmi mocno w biodrach i przyciskając ją do swojego torsu*
*skip time*
Callie: Mam nadzieję, że wszystko zabrane *rozgląda się po pokoju, a potem po kuchni*
Álvaro: Tak, na pewno. Możemy jechać?
Callie: *wzdycha, po czym sprawdza czy ma telefon w tylniej kieszeni najwygodniejszych jeansów w jej szafie, a następnie wypuszcza powietrze z ulgą* Tak, możemy *wychodzą z mieszania, uprzednio żegnając się z jej mamą*
Álvaro: *przy schodzeniu po schodach delikatnie klepie ją w pośladek*
Callie: A tobie co się stało? Za mało dzisiaj rano i wczoraj wieczorem ci było? *śmieje się, zatrzymując się na schodach i patrząc na niego*
Álvaro: Muszę być cały czas pewien, że to rzeczywistość *uśmiecha się dumnie*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top