꒰ tres ꒱
Callie & Álvaro: *spacerują po znanym parku Güell w Barcelonie, gdzie po ich lewej stronie biegnie piękna, długa i kolorowa ławka*
Álvaro: *nagle chwyta jej dłoń w swoją, mocno ściskając*
Callie: Kochany, co się dzieje?
Álvaro: Nie mogę cię złapać za rękę?
Callie: Wręcz przeciwnie *uśmiecha się* Ale ten uścisk jednak mówi mi co innego... *załamuje głos, urywając wypowiedź*
Álvaro: *wzdycha, ale po kilku krokach zaciąga ją w zaokrąglenie ławki, co daje poczucie lekkiej prywatności, by później posadzić ją koło siebie i obrócić swoją drugą dłonią jej głowę w jego stronę* A w takim razie co to ci mówi? *mruczy zadowolony pod nosem*
Callie: To mi mówi, że... *spogląda na jego wilgotne, kuszące i miękkie usta*
Álvaro: *uśmiecha się szeroko, prychając śmiechem* Zaniemówiłaś?
Callie: Prawie *posyła mu łobuzerski uśmieszek, po czym wpija się w jego usta, namiętnie całując*
Álvaro: *momentalnie go oddaje i pogłębia, a jej dłoń nadal schowaną w jego, powoli przesuwa na dół po swoim torsie, doskonale wiedząc, że ona to uwielbia*
Callie: *mruczy mu w usta, ale kiedy kończy się jej oddech odsuwa się od niego, spoglądając mu w oczy* Nie myślałam, że jesteś aż tak szarmancki, skarbie *przekłada jego "grzywkę" nieco do tyłu*
Álvaro: *wpatruje się w nią jak zahipnotyzowany* To tylko początek do mojego bycia szarmanckim *uśmiecha się zwycięsko*
Callie: *kładzie dłoń na jego policzku i przeciera go delikatnie kciukiem, urywając spojrzenie*
Álvaro: *jego dłoń ląduje na jej, gładząc ją* Ale też potrafię być romantykiem *spogląda na nią nieśmiało*
Callie: Widzę to właśnie *rumieni się na jego dotyk*
Álvaro: Jeszcze nie spotkałem dziewczyny, która by tak uroczo się rumieniła *mówi z troską i szczerością w głosie*
Callie: Słodki jesteś *uśmiecha się, po czym rozgląda się wokół nich czy są do jakiejś odległości sami* ¿Sabes qué? (Wiesz co?)
Álvaro: ¿Sí? (Tak?)
Callie: Te quiero. Te quiero mucho, Álvaro. Tú eres mi mundo entero. Tú eres mi sol en los días oscuros. Tú eres mi todo *spogląda mu w oczy* (Kocham cię. Bardzo cię kocham, Álvaro. Jesteś całym moim światem. Jesteś moim słońcem w ciemne dni. Jesteś moim wszystkim)
Álvaro: Yo se, cariño. Yo también te quiero mucho (Wiem, kochanie. Ja ciebie też bardzo kocham) *przekłada kosmyk jej włosów za ucho*
Callie: Jestem tak szczęśliwa, że cię mam.
Álvaro: A ja jestem szczęśliwy, że mam ciebie *delikatnie i cholernie powoli muska jej usta*
Callie: *przechodzą ją szalenie podniecające dreszcze* Musisz mi to robić?
Álvaro: Ale co?
Callie: *unosi swoją lewą rękę i pokazuje mu, że dostała gęsiej skórki*
Álvaro: No i tak powinno być, moja droga *uśmiech zwycięscy życia*
Callie: *uderza go nie za mocno w brzuch* Ale skromności to u ciebie za grosz *śmieje się*
Álvaro: Przesadzasz. Po prostu wykorzystałem sytuację na coś innego niż skromność *chichocze*
Callie: Co ja z tobą mam...
Álvaro: Zdecydowałaś się na mnie, więc teraz cierp.
Callie: Jeśli takie cierpienia to ja je mogę mieć cały czas *uśmiecha się łobuzersko*
Álvaro: Moja i tylko moja *wstaje i wyciąga do niej swoją dłoń*
Callie: Tylko twoja! A ty jesteś moim przystojnym, szarmanckim, romantycznym i nieskromnym cierpieniem *parska śmiechem, po czym ujmuje jego dłoń i wstaje*
Álvaro: No to teraz to cierpienie ulży ci trochę *chwyta ją jedną dłonią pod kolanami, a druga opiera na jej plecach i podnosi*
Callie: Czekałeś na ten moment. Ja to wiem!
Álvaro: Może tak może nie *śmieje się i ruszają dalej spacerować, ale na te kilkanaście chwil ona jest u niego na rękach*
Mijający ludzie: *uśmiechają się, widząc ich totalnie zakochanych i szczęśliwych*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top