꒰ seis ꒱

OPIS SYTUACJI: Oboje są w jego rodzinnym domie w Barcelonie. Od rana blondynka chodzi ze swoim aparatem i robi się zdjęcia każdego kąta domu. Gdy szatyn to widzi, wywraca oczami, a potem wybucha śmiechem, gdy jego brat Greg szepcze mu coś do ucha.

Callie: A co to za śmiechy?

Álvaro: Nie, nic... *uśmiecha się, ale zaraz zakrywa usta dłonią, próbując się opanować*

Callie: Wy już coś knujecie... Ja to wiem! PRAWDA, GREG? *zawiesza pasek z aparatem na swojej szyi, nadal trzymając go jedną ręką*

Greg: No weź jej powiedz! Niech ma radochę i trochę... Sam wiesz *porusza zadziornie brwiami i posyła im łobuzerski uśmieszek*

Paula: Greg! Do jasnej ciasnej spódniczki! Coś ty wymyślił? *krzyczy z kuchni, w której pichci ciastko* Pomożesz mi?

Greg: To ja was zostawiam... *klepie szatyna po ramieniu* JUŻ LECĘ PĘDZĘ, SIOSTRZYCZKO! *z podskokiem biegnie do kuchni*

Callie: Co mu jest? *zakłada ręce na swoje piersi, cicho wzdychając*

Álvaro: *nagle znika za drzwiami swojego pokoju, po kilku minutach wołając* Kochanie, gdzie jesteś?

Callie: U siebie! *odpowiada, podłączając aparat do komputera i zgrywając zdjęcia na dysk*

Álvaro: *otwiera drzwi i wychyla się do połowy* Skarbie? *mówi niskim i seksownym głosem*

Callie: Tak? *odwraca się w jego stronę i momentalnie przechodzą ją szalone i podniecające dreszcze, gdy widzi go w  opinającej jego tors czarnej jak węgiel koszuli z rozpiętymi dwoma guzikami ku górze i garniturowych czarnych spodniach, a ta potem z rumieńcami na twarzy odwraca się przodem do ekranu laptopa*

Álvaro: Robiłaś zdjęcia dzisiaj, prawda? *podchodzi do niej, po czym odgarnia jej włosy z pleców na prawe ramię i zaczyna składać mokre i powolne pocałunki na jej odkrytej szyi*

Callie: *wzdycha z rozkoszy, a jej ciało całe się spina* Tak, robiłam... *cicho pojękuje przez jego dotyk warg* Coś chciałeś, Alvi? *szepcze*

Álvaro: *między pocałunkami mruczy jej do ucha* Może chciałabyś zostać moją prywatną fotografką i zrobić mi sesję zdjęciową?

Callie: *od razu rozszerzają jej się źrenice, a serce zaczyna walić jak młot* D-d-dobrze...

Álvaro: *na koniec sunie językiem po jej szyi, a potem odsuwa się, uśmiechając łobuzersko*

Callie: *po kilku kliknięciach myszki odłącza kabel z aparatem i chwyta urządzenie pewnie w swoje ręce* Jakie miejsce?

Álvaro: Pozwól, że ja wybiorę *podaje jej swoją dłoń*

Callie: No to prowadź *chwyta ją, a on prowadzi ich w stronę wyjścia, by zaraz jego samochodem pojechać w miejsce sesji*

*skip time*

Álvaro: *parkuje auto przy romantycznej uliczce* I co o tym sądzisz?

Callie: Bajeczne miejsce... *zachwyca się widokami, po czym jej wzrok ląduje na nim*

Álvaro: *wyjmuje z tylnego siedzenia czarną marynarkę, którą chwyta dwoma palcami i z gracją przewiesza przez swoje prawe ramię*

Callie: *próbuje uspokoić przyspieszony oddech* Dobrze, więc... Możesz stanąć na środku alejki i... Tak jakbyś chciał się przejść... *mówi lekko drżącym głosem pod wpływem jego intensywnego spojrzenia czekoladowych oczu*

Álvaro: Oczywiście, proszę pani *puszcza jej oczko i odchodzi trochę dalej, stając po środku i powoli idąc środkiem dróżki*

Callie: Idealnie... *robi kilka zdjęć z tyłu, a potem podbiega do jego boków również z tamtej perspektywy wykonuje fotografie* Teraz możesz się na chwilę odwrócić głowę w moją stronę...

Álvaro: *oczywiście robi to z tak rozbrajającym wzrokiem, jakby miałby ją tu zaraz rozebrać, a chwilę potem przeczesuje powoli swoje włosy* Tak dobrze?

Callie: T-t-tak... Bardzo dobrze... *przeciera dłonie o swoje spodnie i wykonuje kilka pstryknięć aparatem*

Álvaro: A teraz może... *zatrzymuje się przy jednej murowanej ścianie, opiera się przy niej plecami, a lewą nogę zgina i również opiera* Tak?

Callie: Dobrze, proszę pana *ręce jej się pocą, kiedy najpierw robi zdjęcia z przodu, a później z boku i jego lekkim przekrzywieniem głowy w jej stronę*

*skip time*

Callie & Álvaro: *wracają po sesji do jego rodzinnego domu, po czym blondynka ucieka do pokoju zgrać nowe zdjęcia*

Greg: I JAK? I JAK? I JAK? *wpada na szatyna, klepiąc go w plecy*

Álvaro: Boże, Greg, nie strasz mnie *łapie się za serce* 

Greg: *prowadzi go do jego pokoju* Opowiadaj! Jak było? CHCĘ WIEDZIEĆ!

Álvaro: Było... Bardzo wyjątkowo... *uśmiecha się na wspomnienie na jej drżące i spocone ręce*

Greg: Czemu ty zawsze musisz być taki tajemniczy... *wzdycha* Ogień czy nie?

Álvaro: To pierwsze... *przygryza delikatnie dolną wargę na samą myśl*

Greg: Boże, to się dzieje! Czekam na małe Solerki!

Callie: Co? O czym ty Greg mówisz?

Greg: UPS...

Álvaro: Brawo ty *śmieje się, ale zaraz daje się wtulić blondynce w swój tors*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top