꒰ ocho ꒱
OPIS SYTUACJI: Oboje są w salonie na kanapie w jego domu w Berlinie. Poranek mija im dość leniwie, gdy nagle w czasie lunchu, blondynka zaczyna nucić jedną piosenkę.
Callie: *nuci pod nosem*
Let me be your woman
Let me be your woman
Woman, woman, woman...
Álvaro: Ale nią przecież jesteś. I to oficjalnie jesteś moją kobietą, więc czemu wydziwiasz?
Callie: *analizuje co ma powiedzieć* Em... Lubię tą piosenkę i mnie nie denerwuj!
Álvaro: Okej, tylko nie licz na mnie później, że Ci pomogę w lekcjach albo coś...
Callie: Zamknij tą swoją piękną buźkę, bo sama ci ją zamknę *spogląda na niego wrednie, a potem wypija łyk czarnej herbaty z mlekiem*
Álvaro: *łobuzerski uśmieszek* A to ja w takim razie bardzo chętnie...
Callie: Zboczuch!
Álvaro: A z ciebie na pewno nie gorszy, wiesz?
Callie: Masz farta, że jesteśmy sami, bo gdybyś powiedział to przy naszych znajomych lub przyjaciołach to odbyłbyś surową karę!
Álvaro: *jeszcze bardziej łobuzersko się uśmiecha, kładąc dłoń na jej kolanie* Moja kocica wie, co właśnie mówi?
Callie: Wiedziałaby, gdyby w jej pobliżu nie było tak seksownego i gorącego hiszpana *puszcza mu oczko*
Álvaro: Nie kuś mnie... Chyba że masz inne plany, skarbie *powoli podsuwa dłoń ku górze, dobrze wiedząc, że ona to uwielbia*
Callie: *nagle dłonią chwyta go za ramię, mocno ściskając z podniecenia*
Álvaro: Chodź mała na kolana... *szepcze*
Callie: *jest w totalnym osłupieniu* Coś ty powiedział?
Álvaro: A nie wolno mi?
Callie: Nie myślałabym, że kiedykolwiek to powiesz... *otwiera oczy ze zdziwienia*
Álvaro: No to usłyszałaś je. No choooodź *przeciąga specjalnie, po czym chwyta ją za nadgarstek i siadza na swoich kolanach, przekładając jej włosy z jednej strony ramion na plecy*
Callie: Mam się bać?
Álvaro: Mnie chcesz się bać? Z jednej strony to bardzo seksowne *sunie po niej swoim pożądliwym wzrokiem, aż zatrzymuje się na jej pełnych i malinowych ustach*
Callie: Nad czym ty się jeszcze zastanawiasz? Widzę, że tego chcesz *uśmiecha się łobuzersko, zsuwając swoją dłoń z ramienia po jego torsie i kończąc na podbrzuszu* Przepieprz mnie.
Álvaro: *na chwilę przymyka oczy, a na końcu ciężko wzdycha* Twoje słowo jest dla mnie rozkazem *mruczy, po czym kładzie swoją dłoń z tyłu jej głowy i pochyla do przodu, tym samym przybliżając ją do siebie i wpijając się w jej usta*
Greg: NIESPODZIANKA, BRACIE! *krzyczy przy wejściu do domu*
Álvaro: *odsuwa się od niej i szepcze* Kurwa...
Greg: Pewnie się mnie nie spodziewaliście, nie? Ha! I to uwaga! Nie jestem sam!
Paula: *wchodzi za nim do salonu, a widząc ich czuje, że Greg wpadł w momencie, który powinien zostać tylko szatyna i blondynki* Greg, ty się nigdy nie nauczysz nie przeszkadzać... *wzdycha*
Greg: *idzie do kuchni* Co? O czym ty mówisz?
Callie: Dzięki Paula za fatygę *chichocze i opiera głowę o ramię swojego ukochanego*
Greg: Ale czekaj... *spogląda na nich, opierając się o blat* Czy WY...
Álvaro: *nie odzywa się tylko posyła mu zabójcze spojrzenie*
Greg: PRZEPRASZAM! Moje wyczucie czasu...
Álvaro: Przynajmniej krzyknąłeś, że jesteś *lekko się uśmiecha*
Greg: Dobra... Boże... Czuję się z tym do dupy...
Paula: No już trudno, stało się. A nasze zakochańce wykorzystają sobie do tego nockę, prawda? *spogląda na nich porozumiewawczo*
Callie: Tak myślę...
Álvaro: Nie ma innego wyjścia... *śmieje się* Dobra! Jak już jesteście. Chcecie coś do picia?
Greg: Sí! Masz sok pomarańczowy?
Callie: Kupiłam ostatnio, więc jest. Ale nie wypij całego! *chichocze, po czym wstaje i wyjmuje butelkę z lodówki*
Greg: Dzięki *odpija kilka łyków*
Álvaro: A tak właśnie... Co was tu przygnało? *wstaje z kanapy i przeciąga się*
Paula: Mama poprosiła nas, byśmy przyjechali. I też przekazuje najszczersze życzenia i błogosławieństwa waszemu małżeństwu *chichocze* Wasz ślub był cudowny!
Callie: Podziękuj jej ode mnie *uśmiecha się, gdy nagle czuje czyjeś ręce oplątujące ją w talii* A co to za przylepka się do mnie przylepiła?
Greg: Spragniony bardzo miłości jest jak widać...
Paula: Ale ktoś im to przerwał *wybucha śmiechem*
Greg: OGH! Dobra! Przeprosiłem przecież! I nie gadajmy już o tym...
Callie & Álvaro: Mówisz i masz.
Greg: Nie no, jeszcze tak zgranego małżeństwa to ja jeszcze nie widziałem ani nie poznałem...
Callie & Álvaro: *śmieją się, spoglądając z czułością i miłością na siebie*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top