꒰ diesisiete ꒱
OPIS SYTUACJI: Blondynka siedzi na łóżku w ich wspólnej sypialni i przegląda w dużym tablecie Pinteresta w poszukiwaniu zdjęć do zainspirowania się na jej kolejne sesje fotograficzne. Hiszpan wchodzi do środka, niosąc mrożoną kawę dla nich obojga, bo na dworze już o dziesiątej rano jest dość ciepło.
Álvaro: Wiem, że nie lubisz kawy, ale...
Callie: Mrożoną chętnie wypiję. Wiem, dziwna jestem *śmieje się, chwytając z jego wyciągniętej do niej dłoni wysoką szklankę z jasnobrązowym napojem i widocznymi kostkami lodu*
Álvaro: Też akurat nie planowałem powiedzieć *uśmiecha się, cicho prychając pod nosem, po czym siada koło niej i spogląda na ekran tabletu* Inspiracje do zdjęć?
Callie: Tak, dokładnie. Ostatnio nic nie robiłam, a wypadałoby coś pocykać *mówi to nie odrywając wzroku*
Álvaro: No to mamy okazję dzisiaj się wypuścić. Jest piękna pogoda, więc może to wykorzystamy? Mój Instagram też woła o jakieś dobre zdjęcia, więc obojgu by to pomogło. Jak myślisz?
Callie: Myślę, że to idealny plan *spogląda na niego i wypija łyk kawy* Robiłeś sam i kupiłeś?
Álvaro: Oczywiście, że robiłem! Na wyjście jeszcze jestem teraz zbyt leniwy *chichocze, również wypijając kilka łyków napoju* Jak wrażenia smakowe?
Callie: Są idealne, mistrzu *puszcza mu oczko, po czym na chwilę opiera głowę o jego lewe ramię* Więc kiedy idziemy robić zdjęcia?
Álvaro: A może pojedziemy?
Callie: Rowerki?
Álvaro: Dokładnie. Piszesz się?
Callie: Ba! No jasne! Koniecznie! Barcelona spod oka aparatu rowerzysty. Cudownie!
Álvaro: Widzę, że już masz tytuł posta na Instagramie, prawda?
Callie: Przypadkowo, ale tak *śmieje się, następnie stuka swoją szklankę o jego i wypija kilka łyków kawy* Dobra jest. Nawet bardzo.
Álvaro: No dziękuję, że mnie dopiero teraz pochwaliłaś! *oboje zaczynają się śmiać, a gdy mały Camilo to słyszy, wskakuje do nich na łóżko i każdemu sprzedaje po kilka psich buziaków*
*skip time*
Callie & Álvaro: *przemierzają różne klimatyczne uliczki w Barcelonie, gdzie ona w pewnych momentach zatrzymuje się i robi zdjęcia swoim aparatem*
Álvaro: Sporo masz już pewnie tych zdjęć, prawda?
Callie: Sporo, ale i tak mi to nie starczy. Jedziemy dalej! Chciałabym do głównej ulicy...
Álvaro: Twoje słowo jest dla mnie rozkazem, madame *uśmiecha się* Jesteśmy niedaleko jej. Jedź za mną *wsiada na rower i powoli kieruje się w znanym sobie kierunku*
Callie: *również wsiada i pomału dogania go*
*skip time*
Callie & Álvaro: *gdy dojeżdżają do głównej ulicy, a blondynka zrobiła już wystarczająco dużo zdjęć, mężczyzna zaczyna prowadzić ich w stronę plaży; kiedy znajdują się na miejscu, zaczepiają rowery przy lampach w pobliżu i wchodzą na ciepły piasek*
Callie: Ty i te twoje niespodzianki... *wzdycha, łapiąc go za rękę i splątując ich palce*
Álvaro: Co? Nie podobają ci się?
Callie: Oczywiście, że podobają. I nie mogę się nadziwić kiedy ty wpadasz na takie pomysły *chichocze*
Álvaro: *gwałtownie przyciąga ją do siebie plecami, trzymając ich złączone dłonie na jej brzuchu* A tego się spodziewałaś czy uznasz to za kolejną niespodziankę? *uśmiecha się chytrze, obracając ją wokół własnej osi, puszczając jej dłoń powodując, że dziewczyna na koniec obiema swoimi dłońmi opiera się o jego tors*
Callie: Tego nie, ale oczekiwałam innego scenariusza *posyła mu łobuzerski uśmiech, przejeżdżając językiem po jej ustach*
Álvaro: To akurat też miałem w planach *podnosi jedną brew, po czym obejmuje jej twarz dłońmi i wpija się w jej usta szalenie namiętnie*
Callie: *oddaje pocałunek, ale szybko go urywa* Wybacz mi za to, ale jesteśmy na plaży, gdzie są też inni ludzie.
Álvaro: Pieprzyć to *wypuścił głośno powietrze, po czym znowu je zassał, by po chwili znowu przylgnąć do jej warg*
Callie: *uśmiecha się, ale jednak kontroluje sytuację, by nie wyszła za daleko* Mamy farta, że nie stoimy po środku plaży tylko z tyłu *myśli, po czym jej dłonie wkradają się pod jego seksownie rozchyloną koszulę*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top