𝐢𝐯. jaka szkoda

────────────

17 lutego 2025

Rodzice wyciągnęli mnie na zakupy do galerii. W sumie nie miałem nic przeciwko – lepiej to niż siedzenie w domu i udawanie, że próbuję się uczyć. W drodze słuchałem Limp Bizkit. Uwielbiam ich. Ten brudny, agresywny styl, rap mieszający się z ciężkimi gitarami, bunt w każdym wersie. Kiedy byłem młodszy, tata często puszczał ich w samochodzie. Myślę, że to właśnie on zaraził mnie miłością do tego zespołu. Ma dobry gust.

Galeria jak to galeria – tłumy ludzi, drogie ubrania i milion sklepów, w których nic mi się nie podobało. Serio, czy tak trudno znaleźć coś, co nie wygląda jak dla manekina z TikToka? A jak już coś wpadło mi w oko, to cena skutecznie studziła mój entuzjazm.

Ostatecznie kupiłem kilka koszulek, które spodobały mi się tylko przez nadrukowane na nich loga zespołów takich jak Mayhem, Bethlehem, Pantery, Limp Bizkit i Gorillaz. Lekki misz-masz, ale i tak wyglądają zajebiście. No i Gorillaz… Nie słucham ich często, znam tylko pięć piosenek i posłucham ich tylko gdy przewin
ą mi się na playliście... Czyli rzadko. Changbin ich lubi. Pamiętam, jak kiedyś nucił sleeping powder pod nosem...

Ehh, Changbin...

Szkoda, że dzisiaj nie mogłem go zobaczyć...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top