*8
-Co chcesz?- zapytał Jonghyun gdy tylko otworzył mi drzwi. Od razu zawiało chłodem.
-Byłeś u mnie rana, więc to chyba ty coś ode mnie chciałeś- powiedziałam patrząc na niego.
-Nie- wzruszył rękoma jakby był na mnie obrażony i nie chciało mi się ze mną rozmawiać
-Ok, więc idę- powiedziałam i zaczęłam kierować się do swoich drzwi. Gdy zrobiłam kilka kroków, usłyszałam wołanie chłopaka, wiec się odwróciłam i spojrzałam na niego z zaciekawieniem. Wiedziałam, że on jednak coś ode mnie che i czułam satysfakcję gdy usłyszałam jak wymawia moje imię, by mnie zatrzymać.
-Kim był ten facet?- zapytał zakładając ręce na piersi i bokiem opierając się o framugę drzwi
-Jaki facet?- zapytałam nie rozumiejąc z początku o co mu chodzi. Dopiero gdy uniósł brew, przypomniało mi się, że widział się z chłopakiem mojej siostry- A masz na myśli Seunghyuna?- zapytałam,a on wywrócił oczami
-Być może- mruknął pod nosem
-To chłopak mojej siostry. Dzięki niemu mam od dziś prace- powiedziałam zadowolona
-Aha- burknął i wszedł do swojego mieszkania.
Nie zamknął za sobą drzwi, więc zostałam i patrzyłam w tamtą stronę. Nagle Jonghyun wyszedł i w dłoni trzymał mój telefon i moją jeansową kurtkę, która u niego zostawiłam...Ciekawe co się stało z butami. Widząc, że wyciąga do mnie rękę z tymi rzeczami, podeszłam do niego bliżej i je odebrałam mówiąc ciche dzięki.
-Buty chyba ktoś zabrał z ulicy, bo ich nigdzie nie było- powiedział, a ja spojrzałam na niego jakby mówił coś bez ładu i składu
-Co? Na jakiej ulicy?- zapytałam jak głupia
-Nie pamiętasz co się wczoraj działo?- zapytał się mnie i zaśmiał się widząc moją minę
-Urwał mi się film- przyznałam nieco zła. Wkurzało mnie to, że się teraz ze mnie śmiał.
-Eh..to chodź i ci opowiem
-Nie możesz powiedzieć tego tutaj. Chce odpocząć w domu- powiedziałam, a on nie słuchając mnie wciągnął mnie do swojego posprzątanego mieszkania.
Westchnęłam ciężko przypominając sobie jak to samo zrobił wczoraj gdy przyszłam oddać mu kasę...A co do niej , to skoro jej nie chce powinnam ją oddać Seunhyunowi. Kiedy Jonghyun usiadł na sofie, zobaczyłam, że sięga po gitarę i zaczyna coś na niej brzdąkać. Nie spodziewałam się po nim czegoś takiego, więc się pozytywnie zdziwiłam. Jakoś gitara nie pasowała mi do dilera narkotyków.
-Grasz?- zapytałam i usiadłam na fotelu naprzeciwko niego
-Czasami- powiedział z uśmiechem
-Nie spodziewałam się tego po tobie- przyznałam i podrapałam się w kark. Może nie powinnam tego mówić...
Jonghyun gdy to usłyszał posmutniał i odłożył gitarę na bok. Kiedy spojrzał na mnie po moim ciele przeszły dreszcze. Jego spojrzenie mnie przeszywało na wskroś. Zaczęłam się denerwować tym, że mogłam go nie potrzebnie wkurzyć.
-Nie ocenia się ludzi po kilku dniach znajomości- powiedział i pochylił się, by być bliżej mnie.
Odruchowo cofnęłam swój tułów i spojrzałam na niego jakbym żałowała swoich wcześniejszych słów. Miał racje. Nie powinno się tak szybko oceniać ludzi. Trzeba się poznać by to zrobić...
-Sory- powiedziałam cicho, bo nie lubiłam kogoś przepraszać...A szczególnie jego. Bo gdy to usłyszał uśmiechnął się parszywie pod nosem.
-Wczoraj mnie zaskoczyłaś. Nie wiedziałem, że aż tak się zabawisz w naszym gronie.
-Powiedz mi tylko co z moimi butami i stąd pójdę- powiedziałam ponaglając go. Byłam strasznie zmęczona po dzisiejszym dniu, wiec nie myślałam o niczym innym jak o spaniu...
-Wyrzuciłaś je przez balkon, gdy graliśmy w butelkę- powiedział z uśmiechem, a ja uderzyłam się w czoło...Te buty były strasznie wygodne i byłam do nich przywiązana
-Kurdę- powiedziałam pod nosem
-Odkupić ci je?- zapytał na luzie, a ja spojrzałam na niego jak na kosmitę
-Cie chyba powaliło! Nie chce od ciebie brudnej kasy- powiedziałam i podniosłam się z fotela
-Brudnej kasy...- mruknął pod nosem i spojrzał na mnie- Jeszcze wczoraj chciałaś do nas dołączyć- powiedział
-Ta...Ale nie przemyślałam tego. Poza tym mam inną pracę- powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia
-Powodzenia- powiedział do mnie, a ja chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi
Gdy tylko to zrobiłam zobaczyłam przed sobą dwóch mężczyzn, którzy wyglądali jak jacyś kolesie z gangu. Wystraszyłam się nieco, szczególnie gdy obaj popchnęli mnie na bok i ruszyli w stronę Jonghyuna.
Chłopak gdy ich zauważył od razu się podniósł i podszedł do nich. Kiedy stanął im na przeciw, nie mrugnęłam a jeden z nich uderzył go prawym sierpowym. Jonghyun zachwiał się ,ale nie upadł. Kiedy to zobaczyłam nie mogłam tak zwyczajnie wyjść. Stałam w tym samym miejscu i czekałam co będzie dalej.
-Gdzie jest kasa, którą miałeś dziś oddać?
-Mam ją...Właśnie miałem się do ciebie zbierać- odpowiedział Jonghyun i splunął krwią. Trochę zrobiło mi się go żal, ale on chyba wiedział na co się piszę gdy zaczynał z dilerstwem...
-Masz ją...Miałeś być z nią u mnie godzinę temu!!- krzyknął i znowu go uderzył tym razem w brzuch.
Chłopak zgiął się w pół, a ja zagryzłam wargę. Gdybym się pewnie teraz wtrąciła, namieszałabym i pewnie zaszkodziła nie tylko Jonghyunowi, ale i sobie.
-Kasa jest pod łóżkiem- powiedział i spojrzał na mężczyznę który go nie bił. Jak on to usłyszał od razu ruszył w stronę sypialni chłopaka. Natomiast ten drugi podszedł do chłopaka i złapał go za włosy. Jonghyun syknął i widziałam w jego oczach złość. Ten facet był pewnie jego szefem, albo coś w tym stylu, więc Jonghyun nie mógł mu nic zrobić, jeśli chce żyć...
-Nie rób więcej takich numerów, bo wiesz co będzie- warknął mu prosto w twarz i gdy ten drugi wrócił do salonu z zapakowaną kasą zaczęli kierować się w moją stronę.
Zeszłam im z drogi i unikałam ich spojrzenia.Kiedy jednak przechodzili obok mnie, szef zatrzymał się obok i spojrzał na mnie, a później na Jonghyuna. Kątem oka widziałam jego minę zboczeńca i kpiący z Jonghyuna uśmiech.
-Ładniutka...Lepiej jej pilnuj- powiedział i przeczesał kosmyk moich włosów. Wzdrygnęłam się i odsunęłam się od drzwi, przez które oni przeszli i zniknęli zaraz po tym schodząc schodami na dół.
Spojrzałam na Jonghyuna , który usiadł na sobie i podparł głowę na rękach. Wydawał się być zdenerwowany. Pierwsza moja myśl była taka by do niego podejść, ale gdy tylko zrobiłam w jego stronę kilka kroków, on odwrócił się do mnie gwałtownie.
-Wracaj do siebie! Nie powinnaś tu być!! Czemu nie wyszłaś gdy oni tu weszli?- krzyknął, a ja poczułam do niego jakąś urazę...
Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z jego mieszkania zamykając za sobą drzwi. Nie chciałam się z nim kłócić, więc dlatego wyszłam z stamtąd bez słowa. On był za bardzo zdenerwowany. Kiedy wróciłam do swojego mieszkania, zaczęłam się zastanawiać nad słowami jakie powiedział do niego ten koleś...Bałam się trochę, że zostałam w coś wplątana...Może lepiej będzie jak się już z nim nie będę widywać...To chyba nie jest jednak towarzystwo dla mnie...Powinnam się skupić na pracy.
___________________________
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał :) Jestem ciekawa, która z moich książek podoba wam się najbardziej . Piszcie mi w komentarzach :)
Jeśli chcecie kolejny rozdział, to mogę poświecić wam jeszcze dzisiejszy wieczór i dodać kolejny rozdział za kilka godzin...musicie mi tylko to napisać w komach :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top