**7
-Ona jest bardzo słaba. Jedynym ratunkiem dla niej jest ...przeszczep serca- powiedział do mnie lekarz
Wiedziałem co to znaczy. Bezsilnie opadłem na krzesło i ukryłem twarz w dłonie, by nikt nie zobaczył moich łez, które lały się strumieniami. Nie mogę pozwolić by ona odeszła. Nie mogę pozwolić jej by odeszła bez moich przeprosin. Chce jej to wszystko wytłumaczyć. Powiedzieć , że w trakcie tego chorego planu ja się w niej zakochałem, ale nie chciałem być nie fer co do Jonghyuna i dlatego ją tak zraniłem... Nie chce by odeszła od nas tak szybko i w taki sposób. Ona i tak już się dość w życiu nacierpiała.
-Proszę zrobić wszystko co w pana mocy, by ją uratować- powiedziałem z ledwością
-Muszę pana zmartwić..Jest wiele osób, którzy także są w kolejce - zaczął, a ja nie mogłem tego słuchać.
Wygoniłem go z pomieszczenia, bo chciałem z nią teraz zostać sam na sam. Złapałem jej bladą, słabą dłoń i przybliżyłem ją sobie do ust, by złożyć na jej wierzchu pocałunek, który naprawdę wiele dla mnie znaczył. Płakałem i starałem się uspokoić i pomyśleć jak mogę pomóc i w końcu wymyśliłem...
-Obym był dla ciebie dobry- powiedziałem patrząc na nią i po chwili postanowiłem wyjść do reszty.
Gdy otworzyłem drzwi wszyscy się na mnie rzucili. Nie było tylko Jonghyuna, którego nieobecność przykuła moją uwagę. Wszyscy zaczęli pytać o dziewczynę. Mieli łzy w oczach i strach przed tym co im powiem. Wiem co mogli sobie myśleć...
-Powiedz , że ona żyje- odezwał się błagalnie Taemin
-Co z nią?- zapytał Key, a Onew patrzył na mnie jakby chciał coś przeczytać mi w myślach
-No mów!!- warknął w końcu Onew i złapał mnie za koszulkę i lekko wstrząsnął
-Żyję, ale potrzebny jest przeszczep serca- powiedziałem słabo
Wszyscy odetchnęli z ulgą, ale i tak zostali smutni.. Ta wiadomość nimi wstrząsnęła. Nie była to dobra wiadomość. Ta wiadomość mówiła nam tylko, że dziewczynie zostały ostatnie dni. Jeśli nie będzie dla niej serca, albo się ono nie przyjmie...Eh nawet nie chce o tym myśleć.
-I co teraz?- zapytał Taemin siedząc załamany na krześle i patrząc na swoje buty
-Musimy czekać na serce..- westchnął z trudem Onew
-Ona bez niego odejdzie..- szepnął cicho Key i odszedł od nas kawałek
-Zorbie badania - powiedziałem nagle i spojrzałem na każdego z nich.
-Co?- zapytał Tae
-Ty wiesz co to znaczy?- zapytał tym razem Onew
-Wiem..ale dla niej mogę umrzeć- powiedziałem z uśmiechem
Wszyscy bez słowa podeszli do mnie i mnie przytulili.Nie płakałem tak jak oni teraz. Ja byłem szczęśliwy. Cieszyłem się, ze może dzięki mnie ona przeżyję i będzie żyć dalej. Mam nadzieję, że się uda.
-Jesteś pewny, ze chcesz to zrobić?- zapytał mnie Key
-Jestem pewny...Jeśli się uda i ona przeżyję...powiedźcie jej by była szczęśliwa i ,że ją przepraszam za wszystko- powiedziałem i poczułem w swoich oczach łzy.
Kiedy chłopacy mi przytaknęli postanowiłem iść do tego lekarza i podjąć się tym badaniom. Chciałem zrobić to jak najszybciej, bo dla niej liczy się każda sekunda.
***-***
Zatrzymałem się w miejscu gzie porwanie Soorim się zaczęło. Opuszczony budynek w środku lasu. Było tu cicho i właśnie tu chciałem pobyć sam. Wszedłem do środka i usiadłem pod jedną ze ścian w pokoju gdzie ona była trzymana.
Nie wiedziałem co teraz robić. Zabiłem go, ale co z tego. Zemsta nie przywróci mi Rim. Ona ...ona chyba odeszła. Już nigdy nie zobaczę jej uśmiechu. Już nigdy nie usłyszę jej głosu...Straciłem ją i to tak samo jakbym stracił swoje całe życie. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę co to miłość..
Nie mogłem się powstrzymać i zacząłem wszystko rozwalać. Wszystko to znaczy krzesło , które stało w rogu...Nie mogę przestać myśleć o tym, ze jej nie ma. Nie wiem czy kiedyś przestanę. Ona była dla mnie wszystkim...
***-***
-Wyniki wyszły pozytywnie...Może być pan dawcą- powiedział mężczyzna patrząc na mnie ze smutkiem i jednocześnie podziwem
-Naprawdę?- zapytałem czując ulgę
-Tak. Myśle , ze jest 80% szans na to by serce się przyjęło...Potrzebna jest tylko zgoda i możemy przeprowadzić operację za trzy dni- powiedział i podał mi papiery, które poniekąd skazywały mnie na śmierć.
Wziąłem je do ręki i przeczytałem uważnie każde słowo, a po tym podpisałem i poczułem ulgę i szczęście..Ona przeżyję. Inaczej nie może być.
-Jutro niech się pan do nas wstawi. Proszę pozałatwiać wszystkie sprawy osobiste..Wiem, ze to będzie trudne, ale..-zaczął lekarz
-Nie..ona jest warta wszystkiemu. Jestem jej to winien. Kocham ją i chętnie oddaję za nią życie- powiedziałem i uśmiechnąłem się do niego
Kiedy zobaczyłem w jego oczach zdziwienie wstałem z miejsca i wyszedłem z jego gabinetu. Od razu pobiegłem do jej sali gdzie byli wszyscy. Dziewczyny i V mieli przyjechać jutro, bo nie znaleźli lepszego transportu...Może to i lepiej. Jutro już z nikim się nie zobaczę. Będę od izolowany...
Wszedłem do środka i powiedziałem chłopakom, że się udało. Nie byli zadowoleni tak jak ja, ale to było do przewidzenia. Z jednej strony się cieszyli, ale z drugiej było im ciężko.
Nic dziwnego przecież mnie znają dłużej niż Rim, ale wiedzą także że ją kocham i jestem uparty. Nie zmienią mojego zdania. Poza tym wiedzą, że tracę tylko ich. Nie mam innej rodziny...W pewnym momencie miałem tylko ją...żałuję, ze to wszystko nie potoczyło się inaczej.
-A co z Jonghyunem?- zapytał nagle Taemin
-Macie od niego wieści?- zapytałem dołączając się do pytania
-Nie , nie odbiera telefonów i nie ma go w domu- powiedział Key
-Niech o nią dba. Niech nie pozwoli by cierpiała- powiedziałem i spojrzałem na Rim
-Wszyscy o nią zadbamy. Nie martw się- odezwał się Onew i położył mi dłoń na ramieniu.
Przez resztę dnia siedzieliśmy tutaj wszyscy razem i wspominaliśmy początki naszej znajomości. Kiedy nadeszła noc i oni musieli wyjść i wrócić do domów ja postanowiłem spisać testament. Chciałem by Soorim miała lepszy start dlatego wszystko przepisałem jej...Mój dom w Seulu i Manchesterze , wszystkie pieniądze i rzeczy. Wszystko oddałem jej... i jestem z tego powodu dumny.
***
Leże na stole operacyjnym i ostatni raz myślę o życiu i o tym co będzie z chłopakami i Rim po tym jak odejdę...Licze na to, ze dziewczyna się nie załamie. Chce by była szczęśliwa i by cieszyła się życiem, które otrzymała. Nie chce by moje poświecenie poszło na marne, ale nawet gdy to się stanie to liczę na to, że spotkam się z nią w niebie...
Po kilku minutach poczułem jak nie czuję swojego ciała. To przez znieczulenie, które zaczęło działać. Spojrzałem na prawą stronę i zobaczyłem jak lekarze i pielęgniarki prowadzą łóżko na którym leży Rim. Jej głowa była zwrócona w moją stronę i gdyby nie miała zamkniętych oczu...patrzelibyśmy się na siebie...
-Jest pan gotowy?- zapytał lekarz, który prowadził operacje
-Tak- przytaknąłem patrząc na Rim, którą zaczęli przygotowywać do operacji
-To co pan robi dla żony jest wartę podziwu. Jest pan bohaterem- usłyszałem głos jednej z lekarek.
-Jest pan jej ostatnią nadzieją- powiedział lekarz i zaraz po tym zaczęli mnie usypiać
Ostatnie co widziałem to ona. Ostatnie o czym myślałem to ona i jej uśmiechnięta twarz patrząca na mnie...Cieszę się, ze umieram po to by dać jej życie. Nie żałuje tej decyzji.
***_***
-Operacja się udała. Choi Soorim przeżyła i jej stan się poprawia- powiedział lekarz, który wyszedł właśnie z bloku operacyjnego
Jiso, Jaehe i V odechcieli z ulgą . Natomiast ja ,Key i Taemin nie byliśmy tak szczęśliwi, bo oznaczało to , ze Minho już z nami nie ma.
-Dziękuje- powiedziałem w imieniu Minho, który oddał za nią życie
-Współczuję straty przyjaciela- powiedział smutno patrzeć na naszą grupę
Podziękowaliśmy mu bez słowa i spojrzeliśmy na drzwi, które rozsunęły się. Na pierwszym łóżku była ona... Soorim, która jeszcze nie wie ile Minho dla niej zrobił.
Wyglądała nadal słabo i była blada, ale wiem że to wszystko minie. Teraz serce Minho jest w niej i wiem, że da jej siłę by poradzić sobie z dalszym życiem.
Kiedy dziewczyna została odwieziona do windy z sal operacyjnych zaczęło wyjeżdżać kolejne łóżko... Tym razem z Minho.
Ja i chłopacy podeszliśmy do niego. Pielęgniarze pozwolili nam go zobaczyć ten ostatni raz. Jako najstarszy chwyciłem biały materiał, którym był nakryty i delikatnie zsunąłem go z jego twarzy.
Minho wyglądał jakby spał..Ma twarzy miał uśmiech i wszyscy wiedzieliśmy co on znaczył. Nie spodziewałem się tego, ze on ja aż tak bardzo kochał. Zrobię wszystko by jego ofiara nie poszła na marne.
Najbardziej co mnie teraz bolało to to, że z Jonghyunem nie ma kontaktu... Powinien być przy Soorim gdy się obudzi. Powinien się nią zając tak jak prosił Minho. Jong powinien docenić to co zrobił.
Tylko dzięki Minho , ona przeżyła. On był jej ostaniom nadzieją...
________________________________
Mam nadzieje, ze rozdział was poruszył i się wam podobam. Powiem szczerze, ze pisałam go ze łzami w oczach. Piszcie w komentarzach co myślicie o Minho i pozostałych chłopakach. Jestem ciekawa czy doceniacie gest Minho..
Jeśli chcecie się dowiedzieć co się dzieje z Jonghyunem i jak potoczą się dalsze losy bohaterów , liczę na głosy i motywację w postaci komentarzy.
Do następnego !
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top